czwartek, 30 kwietnia 2020

"I wojna światowa w powiecie puławskim w latach 1914-15" - rozdział 5. Cmentarze i mogiły wojenne z okresu I wś na terenie powiatu puławskiego.


         Zmagania toczone na terenach powiatu puławskiego podczas Operacji Warszawsko-Dęblińskiej w roku 1914 oraz podczas letniej ofensywy Państw Centralnych w roku 1915 pociągnęły za sobą tysiące ofiar po obu stronach a rozległe nadwiślańskie okolice usiane zostały w następstwie tego dziesiątkami cmentarzy oraz setkami pojedynczych mogił porozrzucanych po polach i lasach będących w latach 1914-15 polami krwawych bitew. Jednak grzebanie i upamiętnianie poległych żołnierzy nie od razu miało zorganizowany i uporządkowany charakter - początkowo zajmowali się tym głównie ich towarzysze broni a na jakiekolwiek metodyczne działania w tym zakresie nie było zwyczajnie czasu z uwagi na toczące się wciąż walki. Dlatego też przesuwający się front znaczył za sobą ślad w postaci dziesiątek i setek prowizorycznych pojedynczych oraz zbiorowych mogił żołnierskich. Dopiero po odsunięciu się frontu przystępowano do systematycznego porządkowania niedawnych pól bitewnych. Na terenach powiatu puławskiego czynili to zarówno Rosjanie w 1914 r. jak i Austriacy w latach 1915-18.

Jako pierwsi przed problemem porządkowania pól bitewnych stanęli Rosjanie, którzy w ostatecznym rozrachunku zmusili wroga do odwrotu z terenów Lubelszczyzny. Jednak pomimo działającego od początku wojny w Sankt Petersburgu Komitetu Aleksandrowskiego, który miał zajmować się opieką nad rannymi i sprawami grobownictwa wojennego, olbrzymia liczba poległych początkowo przerosła lokalne władze które porządkując pobojowiska stosowały doraźne metody, angażując często w tym celu właścicieli gruntów na których znajdowali się polegli żołnierze[1]. Dopiero w późniejszym czasie akcja ta przybrała bardziej zorganizowany charakter, poległych i zmarłych przenoszono na rosyjskie cmentarze garnizonowe (np. w Dęblinie) lub cywilne prawoslawne albo też zakładano dla nich oddzielne kwatery wojenne na cmentarzach rzymskokatolickich (np. w Kazimierzu Dolnym lub Nałęczowie). Wiosną 1915 r. przystąpiono również do porządkowania polowych mogił – jednym z zaleceń było m.in. okopywanie ich rowami.

Jesienią 1915 r., po sukcesie letniej ofensywy Sprzymierzonych front przesunął się daleko na wschód a tereny powiatu puławskiego podobnie jak i zdecydowana większość Lubelszczyny znalazły się w austro-węgierskiej strefie okupacyjnej noszącej nazwę Generalnego Gubernatorstwa. Austriacy stanęli przed identycznym problemem jak rok wcześniej Rosjanie – olbrzymią ilością pojedynczych i zbiorowych mogił, którymi usiane były pola niedawnych bitew i które należało teraz uporządkować. Początkowo radzić z tym sobie musiały znajdujące się na miejscu służby sanitarne, a akcja porządkowania pól bitewnych nie miała jeszcze zorganizowanego charakteru – stąd też lokalizowanie pochówków w często przypadkowych miejscach, czasem nawet z wykorzystaniem pozostałych po walkach okopów. Bardziej zorganizowanego charakteru nabrało to po odsunięciu się frontu. Po ukonstytuowaniu się władz GG początkowo akcję koordynował Referat Sanitarny Krajowego Komisariatu Cywilnego a w poszczególnych powiatach komendy żandarmerii, jesienią 1916 r. przeszły one w zakres kompetencji oddziałów grobów wojennych (Kriegergräberabteilung) tworzonych przy lokalnych cesarsko-królewskich komendach powiatowych[2]. W tym samym roku zaczęto grupować w wybranych miejscach porozrzucane w danym terenie mogiły (które nie zostały wcześniej zaorane przez miejscowych chłopów chcących odblokować w ten sposób swoje grunty użytkowe) tworząc pierwsze cmentarze wojenne. Do ekshumacji zwłok zatrudniano na szeroką skalę miejscową ludność, której płacono za to przydziałami wódki, tytoniu oraz niewielkimi kwotami pieniędzy[3]. Na późniejszym etapie do tworzenia cmentarzy angażowano również fachowców, których zadaniem było dostosowanie ich wyglądu i budulca do miejscowych warunków. Z prowadzonych przez władze austro-węgierskie zestawień liczbowych wynikało iż w roku 1918 r. na terenie powiatu puławskiego na 30 cmentarzach pochowanych było ok. 5000 żołnierzy wszystkich walczących stron[4].

            Po odzyskaniu niepodległości w roku 1918 opieka nad grobami wojennymi spoczęła na barkach niepodległej Rzeczpospolitej Polskiej. I choć prawnie została ona uregulowana dopiero w roku 1933 (ustawa o grobach i cmentarzach wojennych) to jednak już od roku 1919 leżała ona w kompetencjach wyspecjalizowanych Urzędów Opieki nad Grobami Wojennymi podległych poszczególnym Dowództwom Okręgów Korpusów (powiat puławski podlegał wówczas DOK I w Warszawie). Po roku 1923 UOGW przekształciły się w podległe Ministerstwu Robót Publicznych Referaty Grobownictwa Wojennego, które z kolei po 1933 r. przekształciły się w Referaty VII grobownictwa wojennego przy wojewódzkich Wydziałach Komunikacyjno-Budowlanych[5]. Zadaniami tych wszystkich instytucji były m.in.: ewidencja mogił i cmentarzy wojennych, ekshumacja i przenoszenie pochówków (taki los spotkał w latach 20-tych mogiły w Celejowie, Witowicach i Starej Wsi), początkowo lokalnie a potem w ramach szeroko zakrojonej komasacji cmentarzy wojennych (komasacje rozpoczęto w latach trzydziestych) oraz prowadzenie prac porządkowych i remontowych. Prace trwały na przestrzeni wielu lat i do roku 1929 wg. oficjalnego komunikatu zakończono ekshumację wszystkich mogił w powiecie puławskim. Wiadomo jednak iż o wielu mogiłach “zapomniano”, m.in. o tych w Nałęczowie, Czesławicach czy też w Nowym Pożogu - czasem tego typu "pomyłki" kończyły się w sądach, przed które trafiały oskarżone o celowe niedopatrzenia osoby odpowiedzialne za przeprowadzanie prac ekshumacyjnych[6]. Na nowo utworzonych bądź też odrestaurowanych cmentarzach prowadzono szeroko zakrojone prace porządkowe polegające m.in. na wycinaniu zarośli, wykonywanie nowych ogrodzeń czy też uzupełnianie brakujących krzyży.

            W trakcie działań wojennych podczas II wojny światowej pierwszowojenne cmentarze przechodziły często zmienne koleje losu. Wiązało się to z lokowaniem na nich nowych pochówków (tak “uzupełniono” m.in. kwatery wojenne na cmentarzach parafialnych w Kazimierzu Dolnym i Końskowoli), odnawianiem przez kwaterujące w okolicy wojska niemieckie (np. cmentarz wojenny w Sosnowie) czy też celowym niszczeniem przez oddziały radzieckie bądź “niechcący” w trakcie prowadzonych działań wojennych (np. cmentarz wojenny w Sosnowie)[7]. Po zakończeniu wojny trudno było szukać w umęczonym społeczeństwie jakiegoś szacunku dla niemieckich i – patrząc szerzej – pozaborczych cmentarzy i mogił wojennych. Miały one szczęście jeśli spotkało je “tylko” zapomnienie, gdyż oprócz zwykłych aktów wandalizmu niektóre cmentarze i kwatery wojenne stawały się również obiektem bardziej celowych zniszczeń – a to chciano uwolnić grunt pod pola uprawne, a to chciano pozyskać nowe miejsca pod cywilne pochówki na cmentarzach parafialnych (np. w Janowcu czy też w Żyrzynie), a to znowu tereny dawnych cmentarzy zajmowano pod nowe budynki, kopalnie piachu, sady. Niszczone były również miejsca pamięci, które znalazły się na terenie prywatnych posesji (np. w  Bochotnicy). Inne, które pozostawiono bez opieki stopniowo zanikały w otaczającym je krajobrazie. Na szczęście w miarę upływu lat coraz częściej trafiały się wyjątki od tego niszczycielskiego trendu (np. przebudowa w 1983 r. cmentarza wojennego w Drzewcach), zwłaszcza gdy na pierwszowojennych cmentarzach wojennych znajdowały się również “własne” pochówki z okresu II wojny światowej.

            W powiecie puławskim do dnia dzisiejszego zachowały się następujące mogiły i cmentarze z tamtego okresu (w kolejności alfabetycznej):
1) mogiła zbiorowa w Czesławicach. Położona na skraju miejscowości, tuż obok przydrożnego krzyża. Kryje prochy 4 żołnierzy armii austro-węgierskiej (Nowak, Komsta, Mikos i Svoboda), zmarłych z ran w czesławickim szpitalu polowym na początku sierpnia 1915 r.[8]
2) cmentarz wojenny w Drzewcach. Położony przy skrzyżowaniu dróg: Łopatki-Drzewce i Drzewce Kolonia-Buchałowice. Pochowano na nim ok. 200 żołnierzy austro-węgierskich i rosyjskich, poległych i zmarłych w dniach 2-5 sierpnia 1915 r. w wyniku przełamywania rosyjskich pozycji obronnych pod Garbowem (pochówki austro-węgierskie, wśród których duży procent stanowili Polacy, pochodzą z ekshumowanych w latach 20-tych XX w. mogił zbiorowych w Lesie Ługowskim w pobliżu Czesławic). Charakterystycznym elementem cmentarza jest betonowy pomnik w kształcie ściętego pnia drzewa z napisem “POLEGLI W LATACH 1914-1918 ŻOŁNIERZE”. W ostatnim czasie na cemnatrzu znacznie przerzedzono porastającą go roślinność, dzięki czemu stał się on bardziej widoczny i czytelny w terenie. W 1983 r z okazji 40-lecia Ludowego Wojska Polskiego wykonano nowe założenie architektoniczne cmentarza, wytyczając kwatery z maltańskimi krzyżami oraz pomnik (z białego betonu) z orłem szykującym się do lotu. (autor: rzeźbiarz Stanisław Strzyżyński). Pierwotny pomnik, stojący w centrum, przesunięto na północny skraj cmentarza. [9] Cmentarz znajduje się pod opieką uczniów ze szkoły podstawowej w Drzewcach.;
3) cmentarz wojenny w Górze Puławskiej. Usytuowany w lesie na skarpie, w północnej części Góry Puławskiej, na wschód od szosy Góra Puławska-Bronowice. Najprawdopodobniej pochowano tu ok. 1500 żołnierzy niemieckich, austro-węgierskich i rosyjskich, poległych w latach 1914-15. Pierwotnie cmentarz składał się ze 194 pojedynczych i zbiorowych mogił i był otoczony kamiennym murem – obecnie po murze nie ma śladu, mogiły są zatarte a całość jest zaniedbana i zarośnięta[10].
4) kwatera wojenna na cmentarzu parafialnym w Górze Puławskiej. Znajduje się w zachodniej części cmentarza i ma postać lastrykowego grobowca z tablicą: “ZBIOROWA MOGIŁA POLAKÓW ŻOŁNIERZY WALCZĄCYCH W ARMIACH ZABORCÓW AUSTRO-WĘGIER, NIEMIEC I ROSJI POLEGŁYCH W WALKACH O TWIERDZĘ DĘBLIN W LATACH 1914-1915”[11].
5) kwatera wojenna na cmentarzu parafialnym w Kazimierzu Dolnym. Liczy ona 15 mogił, znajdujących się w północno-wschodniej części cmentarza i posiadających betonowe nagrobki. Pochowani tu żołnierze to zmarli w rosyjskim szpitalu w okresie od sierpnia do października 1914 r. Rosjanie, Niemcy i żołnierze austro-węgierscy (12) oraz polegli pomiędzy 31 lipca a 4 sierpnia 1915 r. żołnierze armii austro-węgierskiej (14)[12].
6) cmentarz wojenny w Kurowie. Położony przy trasie Warszawa-Lublin, od strony Markuszowa. Pierwotnie liczył 102 mogiły zbiorowe i pojedyncze – na tych zachowanych do dnia dzisiejszego znajdują się betonowe krzyże, w centrum cmentarza znajdują się 4 groby oficerskie oznaczone kamiennymi stelami. Cmentarz otoczony jest metalową siatką a w jego północno-zachodnim rogu znajduje się kaplica z czerwonej cegły. Pochowano tu ok. 230 żołnierzy niemieckich, poległych w bitwie pod Markuszowem i Kurowem w dniach 31 lipca-3 sierpnia oraz zmarłych z ran w dniach następnych[13].



7) pojedyncze mogiły pod Nałęczowem. Znajdowały się one pierwotnie w północno-zachodniej części miasta, na wschodnim skraju tzw. wąwozów (rejon ulic Sołdka, Lasockiego i Chmielewskiego). W latach 60-tych XX wieku postawiono na nich betonowe krzyże wraz z obramowaniami mogił. Pochowano tam żołnierzy rosyjskich, poległych najprawdopodobniej na przełomie lipca/sierpnia 1915 r. podczas walk i potyczek odwrotowych, toczonych przez rosyjską 4 Armię. Na jednym z nagrobków umieszczono inskrypcję „Tu spoczywają zwłoki Dymitra Griszyna, uczestnika wojny światowej, poległego w roku 1915”, na drugim „Poległym żołnierzom w I wojnie światowej.”. W roku 2002 mogiły wraz z nagrobkami zostały przeniesione na nałęczowski cmentarz komunalny.[14] 
8) mogiła zbiorowa w Nowym Pożogu. Usytuowana jest na wschód od miejscowości, na północno-zachodnim skraju lasu. Zachował się tu kamienny nagrobek z wyrytą datą: 2.VIII.1915. Mogiła kryje szczątki 2 żołnierzy austro-węgierskich, poległych podczas walk na linii Puławy-Kurów.[15] Obecnie w tym miejscu znajduje się okazały pomnik poświęcony pochowanym tu rzekomo dwóm żołnierzom 4 pp Legionów, jednak z uwagi na brak potwierdzenia tego faktu w materiałach źródłowych oraz brak możliwości skontaktowania się z fundatorami tegoż pomnika (którzy mogliby rzucić nieco więcej światła na tę sprawę) “legionową” przeszłość pochowanych w tym miejscu żołnierzy traktować należy z dużą rezerwą.
9) pojedyncza mogiła pod Olempinem. Znajduje się na obrzeżach lasu, na pn-wsch od Olempina. Kryje szczątki nieznanego żołnierza rosyjskiego z 3 Dywizji Piechoty Grenadierów, a natrafił na nią w 2006 r. poszukiwacz militariów, który wychwycił tu sygnał klamry z żołnierskiego pasa. Można przypuszczać iż pochowany w tym miejscu żołnierz padł ofiarą niemieckiego ostrzału biegnących tędy rosyjskich pozycji w dniu 1 sierpnia 1915 r. lub też zmarł tu z ran odniesionych dzień wcześniej podczas pierwszego niemieckiego ataku. Mogiła jest obramowana prowizorycznym drewnianym ogrodzeniem, stoi na niej też brzozowy krzyż z napisem: "TU SPOCZYWA ROSYJSKI ŻOŁNIERZ Z OKRESU I WOJNY ŚWIATOWEJ. 2006"[16] Mogiła znajduje się pod doraźną opieką okolicznych mieszkańców, w tym Autora niniejszego, skromnego opracowania.



10) pozostałości kwatery wojennej na cmentarzu parafialnym w Puławach (Włostowice). Znajdowała się ona w południowo-zachodniej części cmentarza i liczyła 30 mogił. Po zajęciu jej powierzchni przez pochówki cywilne jedyną pozostałością po kwaterze jest kamienny pomnik z wyrytym napisem: “HIER RUHEN OSTERREICHISCHE UND DEUTSCHE KRIEGER 1914-1915 R.I.P.”. Było to miejsce spoczynku nieznanej liczby żołnierzy austro-węgierskich, 8 niemieckich oraz 2 żołnierzy Legionu Puławskiego, poległych lub zmarłych w latach 1914-15.[17]
11) cmentarz wojenny w Sosnowie. Położony na wschód od miejscowości, ok. 100 m na południe od szosy Puławy-Radom. Spoczęło na nim ok. 1500 żołnierzy austro-węgierskich, niemieckich i rosyjskich, poległych w 1914 i 1915 r. podczas walk w okolicach Twierdzy Dęblin i przyczółka mostowego w Górze Puławskiej. Obecnie zaniedbany ...[18]
12) resztki kwatery wojennej na cmentarzu parafialnym w Żyrzynie. Pierwotnie liczyła ona 45 mogił, położonych w obecnej północno-wschodniej części cmentarza. Do dnia dzisiejszego zachowały się 3 kamienne stele oznaczające groby oficerskie. Pochowano tu ok. 140 żołnierzy niemieckich i rosyjskich poległych w bitwie pod Zagrodami w dniu 7 sierpnia 1915 r.[19]




13) pojedyncza mogiła w parku dworskim w Żyrzynie. Tuż po bitwie pod Zagrodami poległych żołnierzy chowano w zbiorowych mogiłach położonych bezpośrednio w rejonie walk – dopiero potem byli oni ekshumowani i przeniesieni na cmentarz parafialny. Mogiła w parku to pozostałość po jedym z tych zbiorowych pochówków. Po ekshumacji w mogile podobno pozostało jedno ciało. Poległego żołnierza upamiętniono cementowym pomnikiem nagrobnym z napisem: "NIEZNANY ŻOŁNIERZ KTÓRY POLEGŁ W WOJNIE EUROPEJSKIEJ 1915 ROKU”[20]




            Nie są to jednak wszystkie miejsca pochówków żołnierzy Wielkiej Wojny na terenie powiatu puławskiego. Część z nich została bowiem z biegiem czasu przeniesiona w inne miejsce bądź zniszczona (taki los spotkał mogiłę zbiorową w Bochotnicy, cmentarz wojenny w Janowcu, mogiły zbiorowe w Końskowoli, mogiłę na cmentarzu parafialnym w Nałęczowie, rosyjski cmentarz wojenny w Puławach czy wreszcie cmentarz wojenny we Wronowie) a część - pozbawiona opieki oraz poddana niszczącemu upływowi czasu -  bezpowrotnie zanikła w otaczającym je krajobrazie (wyjątkiem potwierdzającym tę regułę jest opisana wyżej mogiła w lesie olempińskim, która przypadkowo "odnalazła się" po 91 latach).



Przypisy:


[1]    Dąbrowski Marcin, Cmentarze wojenne z lat I wojny światowej w dawnym województwie lubelskim, Lublin 2004, 
[2]    Tamże, 
[3]    Maleszyk, s. 261
[4]    Tamże, s. 265
[5]    Dąbrowski, op.cit., 
[6]    Sołdek Jerzy, W sprawie grobu żołnierzy poległych w sierpniu 1915r. w Czesławicach, w: “Gazeta Nałęczowska” październik 2007
[7]    Dąbrowski, op.cit., 
[8]    Sołdek, op.cit.; Wałęcki Paweł, Znamy tylko ich nazwiska, w: “Gazeta Nałęczowska” sierpień 2007
[9]    Dąbrowski, op.cit.; Gminny Program Opieki nad Zabytkami Gminy Nałęczów na lata 2019-2022 w: Załącznik do Uchwały nr VI/36/19 Rady Miejskiej w Nałęczowie z dnia 4 lutego 2019 r.
[10]  Tamże, 
[11]  Tamże, 
[12]  Tamże, 
[13]  Tamże, 
[14]  Tamże; Gminny Program Opieki nad Zabytkami Gminy Nałęczów na lata 2019-2022 w: Załącznik do Uchwały nr VI/36/19 Rady Miejskiej w Nałęczowie z dnia 4 lutego 2019 r.
[15]  Tamże, 
[16]  Grudzień Paweł, Żołnierska mogiła pod Olempinem - milczący świadek I wojny światowej, na: www.mmpulawy.pl 2011; Tenże, Zapomniana mogiła z 1915 r. coraz bardziej zapomniana..., na: www.mmpulawy.pl 2012; Tenże, Ocalić od zapomnienia... Znalazła się pomoc dla mogiły pod Olempinem, na: www.mmpulawy.pl 2012
[17]  Dąbrowski, op.cit., 
[18]  Tamże, 
[19]  Tamże, 
[20]  Tamże, 

niedziela, 19 kwietnia 2020

"I wojna światowa w powiecie puławskim w latach 1914-15" - rozdział 4. "Puławski" odcinek Twierdzy Dęblin w latach 1914-15


Jaki związek ma dęblińska twierdza, która odegrała kluczową rolę w walkach na linii Wisły z powiatem puławskim? Otóż wystarczy spojrzeć na mapę - północno-zachodnia granica powiatu puławskiego tworzy przy ujściu Wieprza do Wisły narożnik, którego swoistym zwieńczeniem jest właśnie potężny pierścień fortyfikacji dawnego Iwangorodu. Część z nich - niestety nie zachowana do dzisiejszych czasów - leżała w "puławskim" rozwidleniu w/w rzek. Były to (w chronologicznej kolejności powstawania):
- fort IV "Borowa"
- Gołębska Grupa Artylerii Fortecznej (dalej: GGA)
- dodatkowa bateria artyleryjska zainstalowana na początku października 1914 r. na południe od GGA
- polowy punkt oporu wzniesiony w 1915 r. w okolicach GGA



            Fort IV "Borowa" zbudowano w latach 1878-82 przy drodze z Dęblina do Bobrownik pomiędzy wałem ochronnym a torem Kolei Nadwiślańskiej w odległości około 1,5 km od prawego brzegu Wieprza, na terenie między wsiami Borowa i Skoki. Podobnie jak i pozostałe wykonane w tym samym czasie forty zewnętrznego pierścienia obronnego twierdzy był to obiekt o narysie pięcioboku, posiadający dwa wały – czołowy dla piechoty i szyjowy dla artylerii. Fort otoczony był fosą bronioną trzema kaponierami skarpowymi – jedną czołową i dwoma barkowymi (bocznymi). Na terenie fortu znajdowały się ceglane koszary szyjowe przeznaczone dla załogi obiektu oraz magazyny – grubość stropów wynosiła ok. 2,30 m, zaś grubość ścian – 1,50 m. Fort był połączony z sąsiednimi obiektami utwardzonymi drogami wewnętrznymi, posiadał również podziemną instalację łączności telegraficznej. Fort był w teorii przygotowany do obrony w przypadku odcięcia od reszty twierdzy – wyposażony był w zapas amunicji, zywności, środki medyczne, sprzęt inżynieryjny i materiały wybuchowe. Na przedpolu fortu znajdowały się zasieki z drutu kolczastego. Fort ten miał za zadanie ubezpieczanie południowo-wschodniego przedpola twierdzy – a konkretnie sektor ciągnący się od wsi Skoki, lewy brzeg Wieprza po wyżynę w kierunku Niecieczy, następnie tor kolejowy, wał ochronny, drogę do Puław, folwark Matygi, prawy brzeg Wisły i bagnisty teren między torem a wałem[1]. W połowie września 1914 r. w rejonie fortu IV umieszczono w charakterze baterii przeciwlotniczej dostarczone w tym czasie do twierdzy 4 75 mm działa morskie na łożach stałych.

            W ramach podnoszenia walorów obronnych Twierdzy we wrześniu 1914 r. podjęto również decyzję o stworzeniu dwóch dodatkowych zgrupowań artylerii fortecznej, znajdujących się na prawym brzegu Wisły poza właściwym obwodem fortyfikacji. Jedna z tych grup powstała pod Stężycą natomiast drugą usytuowano w lesie pod Gołębiem. W ówczesnej rosyjskiej nomenklaturze wojskowej nosiła ona nazwę Gołębskiej Grupy Artylerii. W jej skład wchodziło początkowo 36 dział, w późniejszym okresie dostarczono tam jeszcze czterodziałową baterię haubic fortecznych o kalibrze 150 mm i zasięgu 9 km - były one tym cenniejsze iż nie posiadały platform i były łatwe do przemieszczania. GGA miała za zadanie nie tylko utrudniać wrogiej piechocie bezpośredni szturm twierdzy ale również ostrzeliwać położone dalej stanowiska artylerii przeciwnika. Na początku października 1914 r., na kilka dni przed pojawieniem się Niemców pod Dęblinem, dzięki niespodziewanemu transportowi dział z twierdzy w Modlinie dowództwo Twierdzy postanowiło jeszcze bardziej rozszerzyć pole oddziaływania swojej artylerii i nakazało utworzenie z nich dodatkowej baterii artyleryjskiej, położonej nad brzegiem Wisły na południe od Gołębia, w okolicy Wólki Gołębskiej. Przybyłe z Modlina działa dostarczono tam specjalnie w tym celu zbudowaną linią kolejową, która swój początek miała na stacji w Gołębiu.  Poszczególne baterie miały swoje własne punkty obserwacyjne umieszczane z reguły na nadbrzeżnych drzewach, rolę punktu obserwacyjnego pełniła też dzwonnica cerkwi w Gołębiu. Celem ułatwienia obserwacji na lewym brzegu wykarczowano blokujące pole widzenia zagajniki i zarośla, podczas działań wojennych pod Gołębiem zakotwiczony był także balon obserwacyjny. Ogólne dowództwo nad artylerią forteczną rozmieszczoną w okolicy Gołębia sprawował pułkownik Konnej Artylerii Gwardii Siergiej Wojna-Panczenko, podległy w swoich decyzjach d-cy artylerii twierdzy, płk Rogowcowowi. Dowódca GGA miał własny punkt obserwacyjny oraz połączenia telefoniczne z d-cą artylerii Twierdzy oraz dowódcami podległych jemu baterii[2].



            Zainstalowane na forcie IV oraz na działobitniach w okolicy Gołębia działa udowodniły wielokrotnie swoją przydatność: 9 października 1914 r. swoim ostrzałem pomogły powstrzymać szturm Niemców na twierdzę (ich obecność "na flance" i zdolność rażenia również wrogiej artylerii okazała się kompletnym zaskoczeniem dla przeciwnika), 10 października wspierały walki KGren. w rejonie Wysokiego Koła, 18 października przyczyniły się do wykrycia i niemal całkowitego zniszczenia niemieckiego oddziału, który próbował zaatakować lewobrzeżną linię obrony idąc wzdłuż brzegu Wisły (na nieszczęście Niemców trasa ich przemarszu przebiegała dokładnie przed frontem znajdującej się na prawym brzegu GGA), 21 października zmusiły do milczenia ostrzeliwujące ją austriackie baterie, próbujące w ten sposób osłonić atak własnej piechoty pod Sarnowem, a w dniach 22-25 października niszczyły swoim ogniem stanowiska austriackiej ciężkiej artylerii oraz wspierały działania KGw. oraz XXV Korpusu podczas Drugiej Bitwy pod Dęblinem. Podczas krótkotrwałej obrony twierdzy w pierwszych dniach sierpnia 1915 r. GGA miała za zadanie wspierać obronę fortyfikacji polowych pod Gniewoszowem.

            Ochronę umocnień Twierdzy w "puławskim" sektorze podczas walk w 1914 r. zapewniały jednostki z 24 Brygady Opołczenia (obrony krajowej) - jedna drużyna w rejonie GGA oraz jedna rota na forcie IV. Dodatkowo w prawobrzeżnej części Twierdzy rozlokowano 299 Dubniewski Pułk Piechoty, pół kompanii saperów i artylerię.
            Oprócz w/w umocnień służących osłonie dział i ich obsługi Twierdza latem 1915 r. w ramach przygotowywania jej do spodziewanej obrony w obliczu odwrotu armii rosyjskich z terenów Królestwa Polskiego zyskała również nowe umocnienia polowe, które stworzyły drugi pierścień fortyfikacji położony przed kręgiem właściwych fortów. W "puławskich" widłach Wisły i Wieprza powstał jeden taki punkt oporu - znajdował się on w okolicy Gołębia. Było to dzieło dość skomplikowane, składające się z kilku rzędów połączonych ze sobą głębokich okopów strzeleckich uzupełnionych żelazobetonowymi schronami dla załogi i osłonionymi licznymi przeszkodami w postaci drucianych sieci pod napięciem, fugasów, min oraz miejscami hydrotechnicznych przeszkód w postaci głębokich i szerokich kanałów, wypełnionych wodą. Z założenia można było je bronić przez długi okres czasu, gdyż po hipotetycznym zajęciu jednej linii okopów załoga mogła odskoczyć do tyłu na kolejną ich linię. Punkt oporu był połączony z sąsiednimi obiektami oraz z centrum twierdzy siecią szosowych i kolejowych dróg co dawało możliwość szybkiego przemieszczania rezerw i dowozu zaopatrzenia. Pod jego osłoną, częściowo na tyłach a częściowo na flankach wykonywano oddzielne stanowiska dla dalekonośnych dział, które niewidoczne od frontu były przeznaczone dla wsparcia sąsiednich punktów oporu[3].

D-ca Twierdzy Dęblin, gen. Schwarz w trakcie dekoracji żołnierzy zasłużonych w walkach pod jej fortami.

            W/w umocnienia w teorii przedstawiały latem 1915 dużą wartość obronną, jednak w praktyce nie dane było tego sprawdzić - ogólna sytuacja na froncie wymusiła rezygnację z obrony Twierdzy i opuszczenie jej przez załogę po uprzedniej ewakuacji artylerii fortecznej i zniszczeniu wszystkich instalacji obronnych. Zanim do dzieła przystąpili saperzy, z lewego brzegu wycofano wszystkie znajdujące się tam jednostki - część z nich przeprawiła się na "puławski" brzeg Wisły przez specjalnie w tym celu zbudowane w rejonie leżącego po drugiej stronie fortu V dwa mosty. Dzieło zniszczenia rozpoczęło się nad ranem 4 sierpnia i objęło umocnienia na lewym brzegu Wisły, przed południem 4 sierpnia przyszła kolej na prawobrzeżne umocnienia, przy czym najpierw wysadzono w powietrze umocnienia zewnętrznej linii obrony a następnie - około południa - same forty, w tym i fort IV. Wycofana na prawy brzeg załoga opuściła rejon twierdzy zasilając sąsiednie Korpusy: XVI i Grenadierów. Tego samego dnia opuszczone ruiny fortyfikacji Dęblina zajęły wojska austriackie.

            Zarówno pozostałości fortu IV jak i pozostałych umocnień w widłach Wisły i Wieprza niemal zupełnie nie zachowały się do naszych czasów: dzieło zniszczenia rozpoczęło się już po I wojnie światowej, gdy opuszczone ruiny były stopniowo rozbierane z przeznaczeniem na materiał budowlany służący odbudowie okolicznych miejscowości lub pozostawione samym sobie niszczały wskutek wpływu natury. Obecnie jedynymi widocznymi pozostałościami fortu IV są zalesione fragmenty wału artyleryjskiego, resztki południowej kaponiery barkowej oraz fragment wału osłaniającego.



[1]      Przybyszewski Stanisław, Historia Garnizonu Dęblin w latach 1832-1939, Pruszków 2004, s. 12-13; Twierdza Dęblin, Informator krajoznawczo-turystyczny, Dęblin 2000, s. 14-15
[2]    von Schwarz, op.cit.
[3]    Tamże

poniedziałek, 6 kwietnia 2020

"I wojna światowa w powiecie puławskim w latach 1914-15" - rozdział 3.2. Bitwa pod Zagrodami

Stoczenie ostatniej bitwy I wojny światowej na terenach powiatu puławskiego również przypadło w udziale 47 Rez. DP, którą zawrócono w tym celu z przeprawy przez Wisłę pod Kazimierzem. Skrzydła atakujących Niemców zabezpieczać miały pozostałe siły VIII Korpusu – austro-węgierskie 62 i 2 DP. Podobnie jak i w przypadku bitwy pod Markuszowem i Kurowem, również tutaj ciężko jest powiedzieć cokolwiek na temat jednostek rosyjskich obsadzających linie obronne pod Zagrodami - wiadomo jedynie iż należały one do Korpusu Grenadierów.


Przed przystąpieniem do przełamywania nieprzyjacielskich linii oddziały niemieckie czekało najpierw zluzowanie na pozycjach wyjściowych austriackich sojuszników z 62 DP. Odcinek w lesie naprzeciwko Zagród przypadł 217 rez. pp. Jego II batalion zajął tu miejsce III batalionu z austriackiego 99 pp obsadzającego prawie 2-kilometrowy odcinek ciągnący się skrajem lasu na południowy zachód od Kotlin – dalej na prawo znajdowały się pozycje bośniackiego 4 pp z 2 DP. III batalion zajął pozycje na lewo od II batalionu na odcinku leżącym naprzeciwko samych Zagród - zluzował on w tym miejscu batalion z 13 pp Landsturmu. Dalej na lewo znajdowały się już pozycje 218 rez. pp. I batalion 217 rez. pp zatrzymano jako rezerwę pułkową w lesie na wschód od Woli Osińskiej. O godzinie 14.15 luzowanie sojuszniczych oddziałów zostało ukończone. W kierunku nieprzyjacielskich pozycji wysłano niezwłocznie liczne patrole – ze zdobytych przez nie informacji wynikało iż rosyjskie okopy ciągną się od wzgórz leżących na północ od Kotlin przez południowe obrzeża Zagród, park i zabudowania majątku dworskiego (teren wokół byłego Gimnazjum w Żyrzynie) aż po lasy na południowy zachód od Żyrzyna. Ustalono również iż są one silnie obsadzone jednak pozbawione przeszkód z drutu, co stanowiło spore ułatwienie w nadchodzącym szturmie. Wymiana nieprzyjacielskich jednostek nie uszła uwagi Rosjan, którzy już w trakcie luzowania Austriaków prowadzili silny ostrzał karabinowy a w późnych godzinach popołudniowych otworzyli nawet ogień artyleryjski na skraj lasu na południowy-zachód od Kotlin, gdzie zauważyli niemieckie prace fortyfikacyjne. W odpowiedzi niemiecka artyleria zasypała gradem pocisków zarówno rosyjskie okopy jak i same Zagrody, które w zapadających ciemnościach stanęły w płomieniach.
Pomimo tego iż obie strony doskonale zdawały sobie sprawę z tego co miało nastąpić dnia następnego, noc upłynęła w zupełnej ciszy. W nocy wydano oficjalny rozkaz do ataku na Zagrody - zgodnie z nim główne uderzenie miały przeprowadzić 2 bataliony z 217 rez. pp i 1 batalion z 218 rez. pp pod ogólnym dowództwem pułkownika Johowa (dowódcy 217 rez. pp - przyp. aut.) na szerokim na 1 km odcinku ciągnącym się od skraju lasu na wschód od Zagród w kierunku zachodnim. Ubezpieczenie ataku z prawej strony przypadło w udziale II batalionowi 217 rez. pp rozmieszczonemu na skraju lasu na południowy zachód od Kotlin natomiast zadanie osłony lewej flanki atakujących otrzymał kolejny batalion z 218 rez. pp, który w tym celu miał zająć obrzeża lasu na południe od zabudowań dworskich i trzymać pod ostrzałem znajdujące się naprzeciwko flankujące pozycje przeciwnika, ciągnące się od południowego krańca parku dworskiego w kierunku południowo-zachodnim do lasu na południowy zachód od Żyrzyna. Ostatni batalion z 218 rez. pp pozostał w okolicy koty 179 na południe od Zagród do dyspozycji dowództwa 93 Rez. BP, do której należały obydwa pułki.


7 sierpnia o godzinie 6 rano przeznaczone do ataku bataliony (I/217, III/217, II/218) wymaszerowały ze skrzyżowania dróg przy kocie 179 i zachowując między sobą odległość 200 m każdy ustawiły się w pozycji wyjściowej do ataku (szkic poniżej). Łącznie do ataku przeznaczono 12 kompanii, z czego 6 miało atakować w pierwszej linii, 4 w drugiej a dwie stanowiły rezerwy pułkowe. Po prawej stronie, na wysuniętej do przodu krawędzi lasu ustawiono karabiny maszynowe które otrzymały za zadanie trzymania pod ogniem obrzeży lasu na południowy wschód od Zagród w celu uniemożliwiania nadchodzenia stamtąd posiłków dla Rosjan. Atakujący żołnierze otrzymali również należyte wsparcie artyleryjskie: II i III Dywizjon z 47 Rezerwowego Pułku Artylerii Polowej oraz 3 bateria z 5 Pułku Artylerii Pieszej (łącznie 28 dział) zajęły pozycje ogniowe na północnych obrzeżach Woli Osińskiej. Z kolei na południowych obrzeżach tej miejscowości zatrzymały się stanowiące rezerwę dowództwa VIII Korpusu 19 Rez. BStrz. oraz dwa bataliony austriackie.


Wraz ze wstającym dniem niemieckie działa zaczęły wstrzeliwać się w planowane cele ataku a o godzinie 7.50 rozpoczęły huraganowy ogień na pozycje wroga. Pod jego osłoną o godzinie 8.00, niczym Polacy pod Grunwaldem z krawędzi lasu ruszyły do ataku pierwsze grupy niemieckiej piechoty posuwając się łagodnie opadającym terenem w kierunku strumienia i znajdujących się za nim zabudowań Zagród. Rosjanie byli czujni - w mgnieniu oka atakujący dostali się pod silny ogień z broni ręcznej i maszynowej i to nie tylko od strony Zagród, ale również z lasu na wschód od Zagród oraz z flankujących pozycji wroga w okolicy majątku dworskiego. Jakby tego było mało, na czystym dotąd niebie wykwitły chmurki znaczące wybuchy rosyjskich szrapneli a całe pole pokryły wysokie wybuchy wbijających się w ziemię granatów. Rosjanie zorientowawszy się skąd wychodzą kolejne fale atakujących skoncentrowali wkrótce ogień artyleryjski na tej krawędzi lasu na której były pozycje wyjściowe atakujących batalionów – zakłóciło to poważnie postępy kolejnych fal atakujących Niemców, którym uzupełnianie czołowych linii szło teraz bardzo powoli i przynosiło spore straty. Dodatkowo Rosjanie, pomimo ostrzału niemieckich karabinów maszynowych zdołali ok. godziny 10.30 ściągnąć z lasu na wschód od Zagród posiłki – przed nacierającymi batalionami zarysowało się teraz widmo ciężkiej przeprawy. Rozrzuceni luźno w terenie i ukryci za niewielkimi osłonami żołnierze niemieccy parli jednak zdecydowanie do przodu i stopniowo zaczęli osiągać płaską zadrzewioną dolinę strumienia, która znajdowała się ok. 200 m od południowych obrzeży Zagród. Pod osłoną drzew do dyspozycji dowódców kompanii natychmiast rozciągnięto kable telefoniczne, żeby dowodzący całym atakiem pułkownik Johow mógł rozeznać się w postępach ataku. Zebrawszy wszystkie meldunki o godzinie 12.15 rozkazał on przystąpić do decydującego szturmu. Dowódcy poszczególnych kompanii podciągnęli do przodu swoich rozproszonych w terenie żołnierzy, którzy na ogólny sygnał do szturmu rzucili się w kierunku niedalekich już rosyjskich umocnień. Walka na bliską odległość trwała niecałe pół godziny – w jej wyniku Niemcy zajęli okopy na południowych obrzeżach Zagród, wzięli ok. 100 jeńców plus 1 karabin maszynowy [59]. Obsada rosyjskich okopów która nie została wybita lub wzięta do niewoli wycofała się w kierunku północnym do okopów ciągnących się przez wzgórze 164 oraz na wschód do lasu. Niemcy zajęli spalone Zagrody (do której natychmiast przesunięto rezerwy oraz jednostki 220 rez. pp) i okopali się na północ od wsi przy drodze biegnącej do Żyrzyna wysuwając posterunki w kierunku wzgórza 164.

Niemieckie okopy pod Zagrodami.

O godzinie 14 nadszedł kolejny rozkaz z dowództwa Brygady, które zdawało sobie sprawę że należy kuć żelazo póki gorące: „93 Brygada ma rozszerzyć wyłom w nieprzyjacielskich pozycjach poprzez zwinięcie ich w obie strony. 217 pułk ma zwinąć je w kierunku wschodnim. 218 pułk któremu zwraca się jego II batalion, ma zająć najpierw dwór Zagrody i zwinąć nieprzyjacielskie pozycje w kierunku zachodnim. Podporządkowany Brygadzie 220 pułk nie bacząc na połączenie z resztą wojsk ma przebić się przez wzgórze 164 w kierunku wzgórza 165 na zachód od Czołnej." [60]
Jednak zanim przekazano oddziałom powyższy rozkaz do wykonania, Rosjanie przystąpili o godzinie 15 do potężnego kontrataku. Żołnierze niemieccy zajmujący wysunięte stanowiska ujrzeli masy rosyjskiej piechoty nadchodzące w 5 falach z kierunku północnego i kierujące się nie tylko na Zagrody, ale również na odcinki niemieckiej obrony na prawo i lewo od nich – jedynym wyjściem w tej sytuacji było dla nich wycofanie się z powrotem do wioski, na główną linię obrony. Kontratak piechoty wspierała również rosyjska artyleria poprzez zsynchronizowany ostrzał północnych obrzeży Zagród. Jednak pomimo determinacji carskich żołnierzy i silnego wsparcia artyleryjskiego ich natarcie załamało się w równie zajadłym ogniu niemieckiej piechoty i artylerii – godzinę po rozpoczęciu rosyjskiego kontrataku Niemcy ostatecznie zażegnali niebezpieczeństwo włamania we własne linie od frontu. We znaki dawali się jeszcze tylko Rosjanie mocno usadowieni w parku i zabudowaniach dworskich, wspierający się ponoć zasobami trunków z pobliskiej gorzelni [61], których dopiero o zmierzchu udało się wyrzucić stamtąd atakiem żołnierzy z 218 i 220 rez. pp - wzięto przy tym do niewoli ok. 200 rosyjskich grenadierów [62]. Dało to początek ogólnemu odwrotowi Rosjan w kierunku północnym, który szybko przerodził się w paniczną ucieczkę – zamieszanie w szeregach rosyjskich potęgował jeszcze fakt iż na karku mieli ochoczo ścigające ich zwycięskie oddziały niemieckie.

Niemiecki patrol na polu bitwy

Kapral Paul Weiss z 1 komp./I/217 tak opisał później te wydarzenia:
„Po udanym szturmie zatrzymaliśmy się za wiejską drogą prowadzącą z Zagród [do Żyrzyna – przyp. aut.] i okopaliśmy się. Na prawo od nas znajdował się las. Przed nami rozciągało się pole pokryte stogami siana. Otrzymałem rozkaz by wraz z 3 ludźmi spenetrować przedpole. Ruszyliśmy naprzód napotykając po drodze kilku Rosjan, którzy ukrywali się za stogami siana i odnajdując nagle w oddalonej o około 1200 m od naszych pozycji kotlinie Rosjan szykujących się do kontrataku. Były to jednostki gwardyjskie [pomyłka kaprala Weissa, były to jak już wcześniej wspomniano jednostki grenadierów – przyp. aut.]. Silnie ostrzeliwani wróciliśmy przez wzgórze 164 do naszych pozycji, przy czym jeden z moich ludzi (...) otrzymał postrzał w głowę. 1 kompania otrzymała rozkaz by obsadzić skraj wzgórza. Pochyleni pobiegliśmy naprzód przez ściernisko i okopaliśmy się w wyznaczonym miejscu. Ujrzeliśmy nadciągających w gęstych liniach Rosjan. Ich karabiny maszynowe z dużą dokładnością ostrzeliwały szczyt wzgórza. Także z lewej strony zbliżały się silne oddziały przeciwnika, tak więc musieliśmy ostatecznie wycofać się z powrotem na pozycje przy drodze wiejskiej. Silnie ostrzeliwała nas nieprzyjacielska artyleria.
Pod osłoną lasów na prawo od nas atakowała rosyjska gwardia
[pomyłka jw. – przyp. aut.]. Jednak nasz 1 pluton, który bronił okopów z tamtej strony odparł szturm pomimo tego że Rosjanie zdołali zbliżyć się miejscami na 5 kroków i używali podczas szturmu ręcznych granatów. Aż do wieczora byliśmy ostrzeliwani przez artylerię.
(...) O 6 wieczorem usłyszeliśmy dobiegający z lewej strony sygnał do szturmu
[był to atak żołnierzy 218 i 220 rez. pp na Rosjan obsadzających zabudowania dworskie – przyp. aut.]. Przez chwilę było słychać gwałtowny ogień karabinowy, potem głośne Hurra! W końcu i my ruszyliśmy naprzód. Rosjanie rzucili się do panicznej ucieczki. Po lewej stronie uciekały ich wozy amunicyjne i bagażowe. Rozstawiliśmy nasze karabiny maszynowe i ścigaliśmy ogniem przeciwnika. Ruszyliśmy dalej aż na same wzgórze [164 – przyp. aut.]. Wkrótce zapadły wieczorne ciemności. Wtedy zaszyliśmy się w naszych namiotach żeby zażyć upragnionego snu." [63]
W międzyczasie, celem rozszerzenia uzyskanego włamania, o godzinie 17 przesunięto 3 kompanie z 220 rez. pp oraz 2 kompanie z 217 rez. pp do lasu na wschód od Zagród. Grupa ta zajęła przy okazji również wzgórze 164 i kontynuowała następnie pościg w kierunku północnym. O godzinie 19 w ślad za uchodzącymi Rosjanami wyruszyły także kolejne jednostki – na odpoczynek zatrzymano się już po zapadnięciu ciemności w okolicach Łysej Góry.

Rosyjscy jeńcy w trakcie pochówku poległych w bitwie pod Zagrodami

Straty niemieckie poniesione w bitwie pod Zagrodami wyrównywały niemalże liczbę otrzymanych 2 dni wcześniej uzupełnień. W samym 217 rez. pp wyniosły one: I batalion - 13 zabitych, 103 rannych; II batalion - 2 zabitych, 2 rannych; III batalion - 7 zabitych, 194 rannych. 12 komp./III/217, która przetrzebiona w dotychczasowych walkach liczyła już tylko 42 bagnety i została w Zagrodach jako grupa porządkująca pole bitwy, pochowała (z „pomocą" rosyjskich jeńców) w ciągu następnych dni łącznie 63 niemieckich i 76 rosyjskich żołnierzy [64]. Polegli spoczęli w oddzielnych mogiłach na odcinkach natarcia poszczególnych pułków skąd potem przeniesiono ich na żyrzyński cmentarz do kwatery wojennej, która niestety nie dotrwała w swoim pierwotnym kształcie do naszych czasów.

Rankiem następnego dnia 47 Rez. DP wznowiła marsz idąc przez Niwę i Czołną w kierunku Baranowa.

Przypisy:
59) Tamże,
60) Tamże,
61) Rybak, op.cit., s. 91
62) Aeckerle Emil, Geschichte des Reserve-Infanterie-Regiments Nr. 220 1914-1918, Wiesbaden 1959,
63) Schulze, op.cit.,
64) Tamże,