sobota, 28 marca 2020

"I wojna światowa w powiecie puławskim w latach 1914-15" - rozdział 3.1. Bitwa pod Markuszowem i Kurowem.

Podczas letniej ofensywy Państw Centralnych odcinek Kurów-Markuszów znalazł się pod koniec lipca 1915 r. w pasie działania niemieckiej 47 Rezerwowej Dywizji Piechoty pod dowództwem gen. Alfreda von Bessera. Latem 1915 r. składała się ona z dwóch brygad piechoty: 93 Rez. BP (217 i 218 rez. pp) i 94 Rez. BP (219 i 220 rez. pp) a także 19 Rezerwowego Batalionu Strzelców, 47 Rezerwowego Oddziału Kawalerii, 47 Rezerwowego Pułku Artylerii Polowej oraz pododdziałów inżynieryjnych i medycznych. Swój szlak bojowy Dywizja rozpoczęła w okolicach Verdun we Francji jednak z końcem 1914 r. została przetransportowana na Front Wschodni. Tu wzięła udział w operacji limanowsko-łapanowskiej oraz w działaniach nad dolnym Dunajcem a latem 1915 r., przydzielona do austro-węgierskiej 4 Armii i należącego do niej VIII Korpusu, znalazła się na terenach Lubelszczyzny biorąc udział w walkach w okolicach Kraśnika, Chodla i Bełżyc. Rankiem 31 lipca Dywizja zajmowała pozycje wzdłuż szosy Lublin-Kazimierz: 93 Rez. BP pod Nałęczowem a 94 Rez. BP pod Wąwolnicą. Rosjanie kończyli w tym czasie obsadzanie leżącego kilkanaście km na północ i liczącego trzy rzędy okopów pasa umocnień w okolicach Kurowa i Markuszowa - był to fragment ciągnącej się od strony Puław kolejnej silnej linii obronnej, na której carscy dowódcy zamierzali podjąć kolejną próbę opóźnienia pościgu Sprzymierzonych.


Pomiędzy 5 i 6 rano wszystkie jednostki niemieckie otrzymały rozkaz wymarszu i cele do osiągnięcia w najbliższych godzinach: 93 Rez. BP kierowała się z Nałęczowa na Piotrowice natomiast 94 Rez. BP z Wąwolnicy pomaszerowała w stronę Buchałowic - obie Brygady w miarę zbliżania się do nieprzyjacielskich pozycji rozwijały podległe sobie jednostki przygotowując je do przyszłego ataku. Najbardziej szczegółowy opis nadchodzącej bitwy (jednak siłą rzeczy ograniczony głównie do działań własnego pułku) zawiera księga pułkowa 217 rez. pp, na której w znacznej mierze oparty jest poniższy opis.

Żołnierze 217 rez. pp wyruszają z parku w Bronicach w kierunku pola bitwy

Podczas wczesnych godzin popołudniowych okazało się iż że potrzeba planowego i skoordynowanego ataku by wyrzucić Rosjan z ich pozycji. Poszczególne pułki Dywizji zajęły nakazane im pozycje wyjściowe do ataku. Od lewej strony były to: 220 rez. pp (prawdopodobnie rejon na północ od Klementowic), 19 rez. bat. strz. (fw. Józefów, wzgórze 198), 219 rez. pp (Płonki), 217 rez. pp (Kaleń) oraz 218 rez. pp (Łany). Oddziały wykorzystały przy tym sprzyjające ukryciu się ukształtowanie terenu, jakie stanowiła pocięta wąwozami dolina rzeki Kurówki. Jednocześnie prowadzono intensywne rozpoznanie przyszłego pola bitwy. Najpierw wykryto obecność rosyjskich ubezpieczeń na północnych krańcach doliny, które jednak nie stawiły oporu i wycofały w kierunku północnym. Patrole stwierdziły następnie iż nieprzyjaciel zajmuje słabo obsadzone (jak się wtedy jeszcze wydawało) pozycje na północ od szosy Markuszów-Kurów, które ciągnęły się w kierunku północno-zachodnim od wzgórza 186. Swoistym dopełnieniem prowadzonego rozpoznania było pochwycenie pierwszych jeńców - np. na obrzeżach Markuszowa w Łanach w ręce Niemców z 217 rez. pp wpadło 62 rosyjskich żołnierzy [50].
Na podstawie zachowanych do dnia dzisiejszego materiałów trudno jednoznacznie stwierdzić jakie jednostki rosyjskie znajdowały się naprzeciwko szykującej się do ataku 47 Rez. DP. Na pewno należały one do rosyjskiego XXV Korpusu. Pewną wskazówkę dostarczają znajdujące się w zbiorach Archiwum Państwowego w Lublinie archiwalne materiały dotyczące żołnierzy pochowanych po bitwie na cmentarzu w Olesinie, które sugerują obecność tutaj 182 Grochowskiego Pułku Piechoty, a co za tym idzie i 46 Dywizji Piechoty [51] a także samotna mogiła w lesie pod Olempinem kryjąca szczątki żołnierza 3 Dywizji Grenadierów [52].
Dysponując najnowszymi wiadomościami o przeciwniku dowództwo 93 Brygady opracowało wstępny plan ataku, zgodnie z którym 218 rez. pp (zajmujący pozycje na wschód od 217 rez. pp) miał zaatakować wzgórze 186 i teren na zachód od niego, natomiast 217 rez. pp przypadło zajęcie wzgórz do linii: wschodnia krawędź stawów w Płonkach – wzgórze 158 na południe od Kłody. W tym celu bataliony I/217 i III/217 rozwinęły się na lewo od znajdującego się do tej pory w pierwszej linii II batalionu. Dalej na zachód znajdowały się pozycje 219 rez. pp z 94 Rez. BP. Nie mamy niestety informacji o tym gdzie znajdowały się podczas bitwy stanowiska artylerii obydwu stron - szczątkowe informacje pozwalają jedynie na umiejscowienie części rosyjskich dział w okolicy Łąkoci, natomiast niemieckich - pod Markuszowem [53].
Atak rozpoczął się ok. godziny 16.15. Na odcinku 217 rez. pp rozwinięci w tyraliery żołnierze poruszając się szybkimi skokami ok. godziny 18.30 osiągnęli linię porośniętych zbożem wzgórz przylegających do szosy Markuszów-Kurów. Tkwiący w swoich okopach Rosjanie nie dali się zaskoczyć i z miejsca atakujący dostali się pod silny ostrzał z broni ręcznej i maszynowej, zarówno od frontu jak i od strony znajdującego się dalej na prawo Markuszowa. Nie próżnowała także nieprzyjacielska artyleria. Wskutek takiego przyjęcia tempo natarcia gwałtownie spadło, jednak powoli ale wytrwale poszczególne kompanie posuwały się nadal, nie zważając na ponoszone straty. Około godziny 21.00 Niemcy dotarli na odległość pozwalającą na bezpośredni szturm umocnień rosyjskich. Dokonano ostatnich przemieszczeń jednostek (m.in. podciągnięto na pierwszą linię dwie znajdujące się w rezerwie kompanie) i dano sygnał do szturmu. Podrywający się z ziemi żołnierze spotkali się z tak zajadłym ostrzałem iż ponownie przypadli do ziemi jednak oficerowie pociągnęli ich naprzód. W zapadających ciemnościach kompanie wdarły się do nieprzyjacielskich okopów – walka wręcz trwała stosunkowo krótko i zakończyła się wyparciem Rosjan z zajmowanych pozycji, którzy ostrzeliwani przez przeciwnika wycofali się na drugą linię obrony przebiegającą na wysokości Olempina. Zwycięski szturm kosztował jednak Niemców wielu zabitych i rannych, również w kadrach oficerskich. Ranny został m.in. dowódca I batalionu major von der Osten i jego adiutant porucznik Schellert, podobnie jak i dowódca 4 komp./I porucznik Rosenow. Stracono także podporucznika Bischoffa z 3 komp./I oraz dowódcę 7 komp./II podporucznika Schrötera, który został raniony w pierś i zmarł w punkcie opatrunkowym (nagrobki dwóch ostatnich oficerów zachowały się do dziś na cmentarzu wojennym w Olesinie). Wszystkie bataliony przeszły tymczasowo do obrony wykorzystując zdobyte umocnienia przeciwnika. W samą porę, bowiem już o godzinie 23.00 rozległo się głośne Urra! i nastąpił pierwszy kontratak rosyjski na pozycje II batalionu, został jednak krwawo odparty. O godzinie 1.00 w nocy Rosjanie kontratakowali również na odcinku I batalionu, a o 3.00 nad ranem na odcinku III batalionu – we wszystkich przypadkach bezskutecznie. Kolejne kontrataki już nie nastąpiły i nad polem bitwy zapadła cisza. Również na odcinkach pozostałych pułków trwały zacięte walki i również tam zanotowano tego dnia zdobycze terenowe: atakujący nieco bardziej na zachód od 217 rez. Pp żołnierze z 219 rez. pp oczyścili z nieprzyjaciela zabudowania Kurowa natomiast znajdujacy się na prawo 218 rez. pp tego samego wieczora zawładnął zabudowaniami Markuszowa oraz – być może – wzgórzami na północ od niego.

Markuszów po przejściu linii frontu w 1915 r.

Jeden z uczestników tych wydarzeń, kapral Paul Weiss z 1 komp./I 217 rez. pp tak opisywał później te wydarzenia:
„O godzinie 4 po południu nadszedł rozkaz abyśmy grupkami przesunęli się ku szosie Markuszów-Kurów, za którą lekko wznosiło się wzgórze będące celem ataku [wzgórze 186 – przyp. aut.]. Zachowując spore odległości miedzy sobą ruszyliśmy skokami naprzód. Wśród żółtych łanów żyta i owsa stanowiliśmy dobry cel dla nieprzyjacielskich strzelców i szybko dostaliśmy się pod ich morderczy ostrzał. Drużyny rozluźniły szyk. Z jednej strony rozległo się wezwanie do ataku na bagnety, z drugiej ktoś zaczął wołać sanitariuszy. Do tego nieprzyjacielskie baterie zaczęły zasypywać nas szrapnelami. Do godziny 6 po południu, kiedy to osiągnęliśmy rów przy szosie, prawie połowa z nas została po drodze trafiona. Z mojej drużyny pozostało jedynie 4 ludzi. Pewnemu 40-letniemu siwobrodemu landwerzyście, który mimo swego wieku był jednym z naszych najodważniejszych żołnierzy, przestrzelono twarz, inny został jednocześnie trafiony dwoma kulami. Naszemu majorowi von der Ostenowi odstrzelono szpic z hełmu. Z napływających stopniowo informacji wynikało iż 1 kompania zostawiła po drodze 50 ludzi.
Rosyjskie okopy dostały się teraz pod nasz ostrzał. W zapadającym zmierzchu nadeszły również pozostałe kompanie. Dano sygnał do szturmu. Rozbrzmiał ochrypły ryk Hurra! i kolumny rzuciły się do ataku. Przyjął nas tak wściekły ogień z broni ręcznej i maszynowej, że musieliśmy przypaść do ziemi. Major von der Osten pociągnął nas do przodu. Ponownie rzuciliśmy się skokami naprzód. Rosyjski ogień wkrótce ucichł – nieprzyjaciel rzucił się do ucieczki, ścigany naszym ogniem. Obsadziliśmy uparcie bronione okopy, które po mistrzowsku nawzajem się flankowały. Otwory strzelnicze wykonaliśmy po ich drugiej stronie i wystawiliśmy czujki na przedpolu. Około 3 rano na przedpolu pojawiły się gęste rosyjskie kolumny. Głośno krzycząc starali się wprowadzić nas w błąd iż chcą zdezerterować. Ostrzeżeni wcześniejszymi takimi manewrami i bojąc się podstępu otworzyliśmy do nich ogień i dopiero teraz większość z nich rzuciła broń i przeskoczyła za nasze okopy. Pozostali uciekli.
1 kompania ucierpiała najbardziej: 7 zabitych i 53 rannych; 130 ludzi wyruszyło dalej. Nieprzyjacielskie kule zebrały szczególnie duże żniwo wśród starej kadry 217 pułku, która wyruszyła z nim w pole jeszcze z Magdeburga. Ludzie czuli się nieswojo po tym jak okazało się iż major von der Osten został ciężko ranny a jego adiutantowi przestrzelono rękę.”
[54]


Wstający świt 1 sierpnia oprócz ciemności rozjaśnił również sytuację na polu walki. Rosyjskie okopy na odcinku biegnącym przez panujące nad polem bitwy wzgórze 186 zostały wprawdzie zajęte, jednak ich część biegnąca przez wzgórze 163 znajdowała się nadal w rękach przeciwnika. Ponieważ były one tu uformowane w kształt litery S, Rosjanie mogli dzięki temu ostrzeliwać zarówno flankę jak i tyły 217 rez. pp. Z tego też powodu znajdująca się na lewym skrzydle 9 komp./III 217 rez. pp została cofnięta do tyłu z zadaniem utworzenia pozycji ryglującej wzgórze 163. Dalsze posuwanie się naprzód było uzależnione od zdobycia wspomnianych wyżej pozycji rosyjskich – zadanie to otrzymał III batalion. Po silnym przygotowaniu artyleryjskim oraz ostrzale z broni maszynowej okopy zostały wespół z 219 pułkiem zdobyte o godzinie 14.00. III batalion wziął przy tym do niewoli 109 jeńców.
Pozycje niemieckie dostały się teraz pod wściekły ogień nieprzyjaciela, w tym ciężkiej artylerii, który chciał w ten sposób zapobiec dalszemu natarciu - spaleniu uległy wówczas m.in. zabudowania Markuszowa [55]. Dowództwo brygady nakazało pomimo tego kontynuowanie ataku: pułk 218 nacierać miał po wschodniej stronie drogi wzgórze 186 – folwark Olempin, natomiast pułk 217 po jej zachodniej stronie. Dowództwa obydwu pułków uzgodniły jako moment rozpoczęcia ataku godzinę 17.00.
217 pp nacierał dwoma batalionami (od lewej: I/217 i II/217) urzutowanymi w 2-3 linie. Każdy z batalionów atakował frontem o szerokości 200 metrów złożonym z dwóch kompanii. Za I batalionem posuwał się będący w rezerwie III batalion wraz z kompanią karabinów maszynowych. Kompanie szły naprzód luźnymi tyralierami przez kartofliska i łany zbóż w kierunku rosyjskich pozycji, które ciągnęły się od folwarku Olempin w kierunku Kłody. Za tymi pozycjami wzgórza zaczynały opadać ku szerokiemu pasmu mokradeł, ciągnącemu się wzdłuż brzegów rzeki Białka. Ogień nieprzyjacielskiej artylerii nie ustawał nawet na chwilę, dlatego też posuwanie się do przodu było bardzo czasochłonne. Co prawda w porównaniu do ostrzału artyleryjskiego ogień wrogiej piechoty i karabinów maszynowych był stosunkowo słaby, jednak postanowiono iż szturm nastąpi dopiero o zmierzchu. Około godziny 21.00, pomimo tego iż nie było jeszcze połączenia z II batalionem (dotarł na pozycje wyjściowe niedługo potem), dowodzący obecnie I batalionem podporucznik Friedrich wydał rozkaz do szturmu. Oświetlone łunami z płonących zagród przednie rosyjskie okopy zostały zajęte pomimo silnego ostrzału przeciwnika. W ręce zwycięzców wpadło ponad 100 jeńców, 2 karabiny maszynowe oraz duże ilości amunicji. Rozgrzane walką czołowe kompanie nie spoczęły na laurach – przebiły się przez płonący folwark, zaatakowały i zajęły także leżące na północ od Olempina okopy głównej pozycji Rosjan. Namacalną pamiątkę po walkach w tym rejonie stanowi m.in. odnaleziona tu po latach łuska nabojowa z niemieckiego karabinu Mauser, kulki szrapnelowe, odłamek pocisku artyleryjskiego na który natrafiono w tartaku podczas przecinania pnia drzewa w którym utkwił [56] czy wreszcie najbardziej wymowna z nich - samotna mogiła rosyjskiego żołnierza znajdująca się na obrzeżach lasu pod Olempinem (więcej o niej w Rozdziale 5).

Po otrzymaniu meldunku o zajęciu rosyjskich pozycji głównych dowództwo 93 Brygady wydało rozkaz by nie posuwać się poza linę zdobytych umocnień. Natarcie zostało zatem wstrzymane a czołowe kompanie I i II batalionu okopały się za zdobytymi umocnieniami, ok. 400 m na północny-zachód od Olempina. Zadanie obsadzenia zdobytych rosyjskich pozycji przypadło III batalionowi, który tuż po udanym szturmie został przesunięty do przodu. Wtedy też okazało się iż w trakcie bitewnego zamieszania doszło do nieporozumienia, które mogło drogo kosztować nacierających Niemców. Otóż wysłane na lewo, celem nawiązania łączności z sąsiednim, 219 pułkiem patrole z 217 rez. pp, biorąc przy okazji do niewoli 120 Rosjan (łącznie tego dnia pułk wziął do niewoli 2 oficerów i 445 żołnierzy) [57] stwierdziły iż pomiędzy pułkami 217 a 219 powstała ok. 300-metrowa luka, którędy na tyły jednego i drugiego pułku mogli teoretycznie przedostać się Rosjanie. Jak się później okazało owo rozdzielenie jednostek wynikło z faktu iż na wieść o zdobyciu przez 217 rez. pp rosyjskich okopów przez Olempinem, które wzięto początkowo za główną linię obrony, 219 rez. pp zagiął swoje prawe skrzydło w kierunku zachodnim. Aby zapobiec ewentualnemu wtargnięciu Rosjan w powstałą lukę przesunięto na lewe skrzydło I batalionu 11 komp./III z karabinem maszynowym oraz 4K z 19 rez. Bat. Strz. z dwoma działami, po jednym karabinie maszynowym przydzielono również I i II batalionowi. Czujność ta miała się już wkrótce opłacić. Tymczasem po ucichnięciu gwaru bitewnego prawdziwym wydarzeniem dla przemęczonych żołnierzy było pojawienie się długo oczekiwanych kuchni polowych - wreszcie zamiast przeciwnikiem mogli oni zająć się kubkiem ciepłej kawy oraz lekturą listów dostarczonych za pomocą poczty polowej.

Sztab niemeickiej 94 Rez. Brygady Piechoty w trakcie walk pod Kurowem

Sielanka nie trwała jednak długo. 2 sierpnia o 4.30 rano ponownie odezwała się nieprzyjacielska artyleria, co więcej, od strony Kłody wynurzyły się z porannej mgły gęste tyraliery rosyjskiej piechoty, którymi natychmiast zajęły się niemieckie armaty. Rosyjski kontratak kierował się zarówno na pozycje 217 rez. pp pod Olempinem jak i na prawe skrzydło 219 rez. pp oraz obsadzających wspomnianą wcześniej lukę pomiędzy nimi żołnierzy z 4 K 19 rez. bat. strz. Na odcinku 217 rez. pp Rosjanie zbliżyli się do pozycji niemieckich na 700 metrów przed frontem II batalionu i 500 metrów przed frontem I batalionu. Wykorzystując zrytą pociskami ziemię, okopali się oni w ciągnącym się od strony Kłody obniżeniu terenu. Rosyjska artyleria, w szczególności ciężka, nieustannie ostrzeliwała pozycje pułku wykorzystując dodatkowo w tym celu obserwację lotniczą. O godzinie 16.30 ogień artyleryjski osiągnął takie natężenie jakiego nie obserwowano od długiego czasu. Niemiecka artyleria nie pozostawała dłużna w odpowiedzi i wkrótce w niebo wzbiły się gęste czarne kłęby dymu z płonących zabudowań Kłody. Rosyjska piechota podjęła w tym momencie próbę obejścia prawego skrzydła II batalionu wychodząc z lasu na północny-wschód od folwarku Olempin. Jednak kiedy tylko wynurzyła się z doliny ciągnącej się od strony Bobowisk została natychmiast odrzucona do niej z powrotem celnym ogniem 8 komp./II i nie próbowała już szczęścia po raz kolejny.
Planowany uprzednio na późne popołudnie niemiecki atak w kierunku wspomnianego wcześniej pasa mokradeł został z powodu wyjątkowej aktywności Rosjan odwołany dzięki czemu możliwe było wieczorne dostarczenie zaopatrzenia poszczególnym kompaniom, czego nie udało się dokonać za dnia wskutek nieprzyjacielskiego ostrzału. Powoli zaczęto nabierać podejrzeń graniczących z pewnością iż silny ogień rosyjskiej artylerii oraz sporadyczne ataki rosyjskiej piechoty miały służyć jedynie osłonie rozpoczynającego się odwrotu. Wysłane naprzód patrole potwierdziły te przypuszczenia - nieprzyjacielskie okopy naprzeciwko pozycji I i II batalionu były opuszczone, w okolicy płonącej Kłody znajdowały się jedynie nieliczne rosyjskie straże tylne. Gdy wreszcie ustał nękający ostrzał rosyjskiej artylerii, przystąpiono 3 sierpnia do porządkowania pola bitwy. Zebrano w jego trakcie m.in. 400 rosyjskich i sporo niemieckich karabinów oraz dużą ilość amunicji.

Straty 217 rez. pp w walkach od 31 lipca do 3 sierpnia wyniosły ogółem: I batalion - 24 zabitych, 125 rannych, 3 zaginionych; II batalion - 18 zabitych, 62 rannych i 1 zaginiony; III batalion - 14 zabitych, 47 rannych [58]. Poległych żołnierzy niemieckich pochowano na cmentarzu wojennym znajdującym się do dnia dzisiejszego w Olesinie, obok drogi krajowej Lublin-Puławy.
O godzinie 4.30 rano 4 sierpnia zameldowano o całkowitym odwrocie Rosjan. Niedługo potem pozycje 47 Rezerwowej Dywizji przejęły oddziały austriackie, podczas gdy Niemcy zostali przez Kurów, Klementowice, Celejów, Wierzchoniów i Bochotnicę skierowani ku Kazimierzowi gdzie mieli przekroczyć Wisłę i dołączyć do działającej nieco dalej na północ Grupy Armijnej Woyrscha.

Przypisy:
50) Schulze, op.cit.
51) dane uzyskane z Archiwum Państwowego w Lublinie
52) Grudzień Paweł, Żołnierska mogiła pod Olempinem - milczący świadek I wojny światowej, na: www.mmpulawy.pl 2011
53) informacje uzyskane od okolicznych mieszkańców
54) Schulze, op.cit.
55) Łowczak Sławomir, Burzliwa historia Markuszowa, Markuszów 2001
56) informacje uzyskane od okolicznych mieszkańców
57) Schulze, op.cit.
58) Tamże

niedziela, 15 marca 2020

"I wojna światowa w powiecie puławskim w latach 1914-15" - rozdział 3. Kampania roku 1915 w powiecie puławskim.

Przełamanie rosyjskiego frontu pod Gorlicami w pierwszych dniach maja 1915 r. doprowadziło w efekcie do generalnego odwrotu wojsk rosyjskich, w trakcie którego armie austro-węgierskie i sprzymierzone z nimi oddziały niemieckie stopniowo odzyskiwały utracone wcześniej tereny i zajmowały w pościgu coraz większe obszary Galicji i Królestwa Polskiego. Pościg Sprzymierzonych za Rosjanami odbywał się po obu stronach Wisły - na lewym brzegu Rosjan spychała w kierunku północno-wschodnim Grupa Armijna Woyrscha natomiast na prawym brzegu operowała Grupa Armijna Mackensena, ze składu której bezpośrednio nad Wisłą działała 4 Armia austro-węgierska pod dowództwem arcyksięcia Józefa Ferdynanda. Naprzeciwko siebie miały one korpusy rosyjskich 4 i częściowo 3 Armii, które na uprzednio przygotowanych pozycjach obronnych starały się powstrzymywać postępy przeciwnika (celem umożliwienia odwrotu rosyjskiej armii i lokalnej administracji z rejonu środkowej Wisły).


W drugiej połowie lipca 1915 r. front zbliżył się do granic dzisiejszego powiatu puławskiego. Jako pierwsze działaniami wojennymi objęte zostały tereny położone na lewym brzegu Wisły. Tędy w stronę Góry Puławskiej i Twierdzy Dęblin wycofywały się rosyjskie pułki z Korpusu Grenadierów (w ramach którego - jako 739 Nowoaleksandryjska Drużyna Opołczenia - działał "nasz" Legion Puławski, sformowany w styczniu 1915 r. w Puławach [40]) niestrudzenie ścigane przez oddziały śląskiego Korpusu Landwehry oraz Dywizji Bredowa. Ostatnią linię obrony przed Wisłą stanowiły pozycje ciągnące się od Janowca w kierunku północno-zachodnim, w stronę Zwolenia. Pomimo znakomitego przygotowania ich od strony technicznej (m.in. podwójna linia okopów) Niemcom wystarczyło zaledwie 2 dni przy je przełamać w dniach 20-21 lipca. Przyczynę tego komendant Twierdzy Dęblin gen. Schwarz upatrywał zarówno zmęczenie oraz braki w stanach liczebnych jednostek rosyjskich jak i nieznajomość dokładnego przebiegu i "sposobu działania" tych fortyfikacji - winą za to ostatnie obarczając dowództwo korpusu, które nie zadało sobie trudu by uprzednio szczegółowo zapoznać się z nimi i wydać stosowne dyspozycje dla podległych jednostek, co poskutkowało potem niezorganizowaną obroną improwizowaną często przez dowódców niższego szczebla i bardzo szybkim wznowieniem odwrotu [41]. Niemcy usiłowali za wszelką cenę dotrzeć do Wisły na karkach uciekających Rosjan - mogliby wtedy z marszu zdobyć przeprawy na rzece i oszczędziliby sobie w ten sposób wielu późniejszych trudów i ofiar związanych z konwencjonalnym forsowaniem dużej przeszkody wodnej. Nie udało się to jednak - desperackimi kontratakami straży tylnych Rosjanie zdołali utrzymać Niemców na dystans i gdy 22 lipca landwerzyści osiągnęli Wisłę ich przeciwnicy znajdowali się już na drugim brzegu. Wydatnie ułatwiły im to znajdujące się w tym rejonie dwa mosty: stały pod Puławami, którego budowę rozpoczęto jesienią 1914 r. a ukończono w styczniu 1915 r. [42] oraz pontonowy, zbudowany 21 lipca pomiędzy Gołębiem i Puławami. Większość KGren. - w tym i idący w jego straży tylnej Legion Puławski - przeprawiła się nimi 22 lipca (po przeprawie mosty zostały zniszczone), jedynie 3 pułki podążyły w stronę twierdzy dęblińskiej wchodząc przejściowo w skład jej garnizonu. O zaciętości prowadzonych walk i wartości bojowej jednostek KGren. w tym okresie niech świadczy fakt iż wspomniane 3 pułki w momencie przybycia do Twierdzy liczyły łącznie niespełna 2000 żołnierzy [43] (przy etatowym stanie jednego pułku ok. 4000 żołnierzy na początku wojny!). Po przejściu na prawy brzeg Wisły Rosjanie obsadzili odcinek od Dęblina do Podgórza jednostkami KGren., kawalerii oraz opołczenia (Legion Puławski skierowano do Wólki Profeckiej) z mocnym postanowieniem nie przepuszczenia na ten brzeg ani jednego żołnierza niemieckiego. Za ich plecami trwała gorączkowa akcja ewakuacyjna połączona z niszczeniem wszystkiego, co mógłby potem wykorzystać przeciwnik. Zamieszanie potęgował jeszcze ostrzał niemiecki z drugiej strony rzeki. Tak opisywali to żołnierze Legionu Puławskiego: "Przez Puławy przechodziliśmy przy łunach pożarów. Paliły się drewniane koszary, magazyny na stacji ze sprzętem i żywnością i inne obiekty. To saperzy niszczyli te obiekty, by nie dostały się w ręce nieprzyjaciela. (...)Niemcy bombardowali Puławy, wszczął się pożar, domy waliły się z trzaskiem, ludność w popłochu uchodziła w stronę Końskowoli, grenadierzy podpalili most" [44]. Nad Wisłą zapanowała chwilowa przerwa w działaniach, którą Niemcy wykorzystali na przygotowania do zaplanowanego na noc 24/25 lipca forsowania rzeki pod Puławami i Kazimierzem Dolnym. Być może wizyta cesarza Niemiec Wilhelma II pod Sosnowem, która miała miejsce 23 lipca oraz związany z tym przegląd pułków Landwehry i uroczyste dekoracje Żelaznymi Krzyżami były w jakimś stopniu podyktowane chęcią podniesienia morale wojska przed tym trudnym zadaniem. Należy w tym momencie wspomnieć iż taki a nie inny wybór miejsca forsowania Wisły był podyktowany naciskami austriackiego Naczelnego Dowództwa, które w ten sposób chciało odciążyć ciężko walczące na prawym brzegu oddziały własnej 4 Armii. Skądinąd słuszne obiekcje wobec tego planu, zgłaszane m.in. przez Szefa Sztabu Woyrscha - ppłk. Heye'go, który obawiał się zdziesiątkowania własnych jednostek przez spodziewających się przeprawy Rosjan doprowadziły do wynegocjowania przez niemieckiego Szefa Sztabu Generalnego, gen. Falkenhayna, swoistego "aneksu" do tego planu który zakładał, iż gdyby okazało się że forsowanie Wisły pod Kazimierzem i Puławami jest niemożliwe lub pociągnie za sobą zbyt duże straty wtedy oddziały Woyrscha zostaną przeprawione na prawy brzeg Wisły na północ od Dęblina, gdzie oprócz odciążenia austro-węgierskiego sojusznika będą mogły współpracować z niemiecką 9 Armią operującą w rejonie Warszawy. Przeprowadzone rozpoznanie potwierdziło obawy ppłk. Heye'go - prawy brzeg w rejonie Puław i Kazimierza był szczelnie obsadzony przez Rosjan, którzy tylko czekali aż Niemcy spróbują przeprawić się w tym miejscu, stąd też operację odwołano. O mały włos nie skończyło się to jednak tragicznie, gdyż rozkaz odwołujący przeprawę nadszedł z opóźnieniem (niekorzystne warunki pogodowe) i to w momencie gdy pierwsze pontony spuszczano już na wodę. Tak relacjonuje to Heye opisujący przygotowania do akcji pod Puławami:
“O godzinie 18.45 austriacki pułkownik Mischeck, który dowodził przygotowaniami do przeprawy, zameldował iż wszystkie przygotowania są ukończone i przeprawa może rozpocząć się zgodnie z rozkazem, tj. o godzinie 0.30 w nocy 24/25 lipca. I rzeczywiście, gdy zbliżała się wyznaczona godzina spuszczono pierwsze promy na wodę; przeciwnik na prawym brzegu był jednak - zgodnie z oczekiwaniami - czujny i przywitał promy silnym ogniem wszystkich rodzajów broni. Wtedy to w ostatniej chwili nadszedł rozkaz "Stać, przeprawa odwołana!". Promy zostały pod nieprzyjacielskim ogniem wyciągnięte z powrotem na lewy brzeg, odnotowano ogółem pojedyncze straty. Wróg odniósł w ten sposób wrażenie iż zapobiegł naszej zamierzanej przeprawie. To było nawet dobre. Ta dobrowolnie przerwana przeprawa okazała się później najlepszym przygotowaniem pod tą faktyczną, przeprowadzoną kilka dni potem. Nieprzyjaciel na podstawie odniesionego wrażenia o naszym "odwrocie" sądził iż 25 lipca zostanie podjęta kolejna próba przeprawy i nadal czujnie pilnował tego odcinka. To z kolei bardzo pomogło w osiągnięciu zaskoczenia przy przeprawie na północ od Iwangorodu.” [45]

Zgodnie z wcześniejszymi założeniami niemiecka Landwehra podążyła na północ, a jej miejsce na "puławskim" lewym brzegu Wisły, na odcinku od Opatkowic po Janowiec zajęły oddziały austro-węgierskiej 7 DK, które miały za zadanie jedynie pilnować tego odcinka Wisły. Zmieniającym ich Austriakom Niemcy pozostawili celem dezinformacji przeciwnika pewną ilość niemieckich mundurów i charakterystycznych szpiczastych hełmów.


Wspomniana wcześniej austro-węgierska 4 Armia od początku swoich działań na Lubelszczyźnie, tj. od pierwszych dni lipca 1915 r. toczyła zacięte walki ze znajdującymi się naprzeciwko niej oddziałami rosyjskimi. Rosjanie bowiem cofając się stawiając zacięty opór na kolejnych, przygotowywanych odpowiednio wcześniej z udziałem miejscowej ludności liniach obrony – miało to umożliwić ewakuację zaplecza na wschód, a jednym z warunków powodzenia tego planu było jak najdłuższe utrzymanie linii kolejowej Dęblin-Lublin-Chełm. Stąd też każdej linii obronnej broniono z poświęceniem, wykrwawiając przeciwnika i odskakując następnie na kolejną. Na lewym skrzydle 4 Armii maszerował VIII Korpus gen. Scheuchenstuela (niemiecka 47 Rezerwowa Dywizja Piechoty – dalej RDP oraz 62 Dywizja Piechoty – dalej DP), który 30 lipca wkroczył na teren dzisiejszego powiatu puławskiego zajmując Nałęczów i Wąwolnicę (47 RDP) oraz Kazimierz Dolny (62 DP). Naprzeciwko siebie Sprzymierzeni mieli jednostki z rosyjskich korpusów: Grenadierów oraz XXV. Rosjanie, którzy nie mając tym razem zbyt dużo wolnego czasu na zastosowanie w pełni taktyki "spalonej ziemi" i wyjątkowo poprzestali głównie na niszczeniu dróg oraz podpaleniu ledwie kilku wiosek oraz zasiewów, wycofali się na kolejną linię obrony biegnącą płaskimi wzniesieniami od Puław przez Kurów, Markuszów, Garbów, Jastków i dalej w kierunku wzgórz na północ od Lublina. Rozpoznanie przeprowadzone przed południem 31 lipca wykazało iż nie da się jej zająć z marszu ponieważ Rosjanie po raz kolejny zamierzają pokazać tu zęby i żeby ich stamtąd wyrzucić należy przeprowadzić planowy i skoordynowany atak. Na odcinku VIII Korpusu główne uderzenie miała przeprowadzić na odcinku Kurów-Markuszów 47 Rez. DP wspomagana na lewym skrzydle atakiem 62 DP w stronę Końskowoli. Na tyłach rozmieszczono wspierającą ofensywę artylerię - m.in. na linii Drzewce-Piotrowice-Czesławice-Ożarów rozmieszczono baterie ostrzeliwujące rosyjskie pozycje pod Garbowem - oraz szpitale polowe (jeden z nich umiejscowiono w Czesławicach). Z kolei powracający do swoich domostw okoliczni mieszkańcy zatrudniani byli do transportu rannych i grzebania poległych. Atak na rosyjskie pozycje rozpoczął się w godzinach popołudniowych 31 lipca i na odcinku VIII Korpusu przyniósł on pewne zdobycze terenowe: do wieczora 62 DP zajęła bowiem linię wzgórz na pd-wsch od Puław natomiast niemiecka 47 RDP zdobyła wzgórza na północ od szosy lubelskiej na zachód od Markuszowa (szczegółowy opis bitwy: rozdział 3.1.).

Żródło: dziennik bojowy austro-węgierskiej 62 DP

1 sierpnia kontynuowano atak stopniowo wgryzając się w pozycje rosyjskie: 62 DP zdobyła tego dnia płaskie wzgórza pomiędzy Puławami i Końskowolą a 47 RDP te leżące pod Olempinem, 2 km na pn-zach od Markuszowa. 2 sierpnia na odcinku VIII Korpusu Sprzymierzeni przeszli do obrony - dowództwo 4 Armii (zakwaterowane w tym czasie w Nałęczowie) zamierzało tego dnia ostatecznie przełamać pozycje rosyjskie na odcinku sąsiedniego X Korpusu pod Garbowem przy utrzymaniu dotychczasowych zdobyczy na pozostałych odcinkach. Uaktywnili się za to Rosjanie, którzy rankiem i wieczorem 2 sierpnia przeprowadzili na odcinku 47 RDP (i sąsiadującej z nią 37 DPH) silne kontrataki, odparte jednak. Dowództwo zamierzało zluzowanie stojącej pod Olempinem i Kurowem 47 RDP (która miała zasilić szeregi walczącej na przyczółku mostowym pod Ryczywołem Grupy Armijnej Woyrscha) przez 2 DP z X Korpusu, warunkując to jednak pomyślnym przebiegiem wydarzeń na froncie. Jak się okazało trzeba było na nie jeszcze trochę zaczekać - co prawda zwycięskie uderzenia przeciwnika w centrum zmusiły Rosjan do cofnięcia nocą 2/3 sierpnia swoich pozycji na linię pagórków na północ od strumienia Ciemięga jednak na skrzydłach Grupy Armii, w tym także przed VIII Korpusem, Rosjanie trzymali się na swoich starych pozycjach. Na froncie VIII Korpusu 3 sierpnia nie prowadzono żadnych działań i dopiero 4 sierpnia przyniósł zmianę sytuacji - Rosjanie wycofali się z dotychczasowych pozycji w kierunku północnym. Sprzymierzeni niezwłocznie przystąpili do pościgu i do wieczora tego dnia tocząc przy tym jedynie lekkie potyczki z rosyjskimi strażami tylnymi - w VIII Korpusie 62 DP zbliżyła się do wrogich pozycji na pd-wsch od Iwangorodu, z kolei 2 DP (która zluzowała 47 RDP) zajęła pozycje na wzgórzach na północ od Kurowa. W tym czasie 47 RDP dotarła wieczorem pod Kazimierz i szykowała się do przeprawy na drugi brzeg Wisły. Jednak już 4-go wieczorem nadeszły nowe rozkazy, wedle których niemiecka dywizja została ponownie podporządkowana VIII Korpusowi, który miał uderzać w kierunku na Baranów z zadaniem jak najszybszego uchwycenia tamtejszej przeprawy przez Wieprz.


Niemcy byli zmuszeni przerwać rozpoczętą już przeprawę i przenocowawszy pod Kazimierzem 5 sierpnia rankiem wyruszyli w kierunku Puław. Po drodze maszerująca kolumna podzieliła się i oddziały należące do 93 Rez. BP skręciły na Skowieszyn, gdzie zatrzymały się na biwak oraz otrzymały uzupełnienia z rezerwistów (m.in. 217 Rezerwowy Pułk Piechoty powiększył swój stan o 395 ludzi) [46]. Pozostałe jednostki w godzinach przedpołudniowych dotarły do Puław i zostały zakwaterowane w ocalałych budynkach. Początkowo nic nie zapowiadało szybkiego wymarszu i część żołnierzy niemieckich licząc na przynajmniej dzień odpoczynku poznajomiła się bliżej ze znalezionymi na miejscu zapasami alkoholu. Spotkała ich jednak przykra niespodzianka gdyż jeszcze nocą wydano rozkaz do wymarszu w zwiazku z wyznaczeniem Dywizji do przełamania kolejnych rosyjskich pozycji pod Zagrodami k/Żyrzyna. Wymarsz nastąpił wczesnym, słonecznym rankiem 6 sierpnia, podczas którego jednostki niemieckie maszerując przez doszczętnie spaloną Końskowolę oraz Sielce dotarły na miejsce przyszłej walki.

W tym miejscu należy wspomnieć o pozytywnym wrażeniu jakie na przemierzających tereny powiatu puławskiego żołnierzach niemieckich wywarł kulturalny poziom rozwoju tych ziem - określono je nawet mianem "oazy pośród piasków Galicji i Rosji" [47]. Na takie a nie inne wrażenie wpływ miał m.in. fakt istnienia wówczas w Puławach wyższej uczelni - Nowoaleksandryjskiego Instytutu Gospodarstwa Wiejskiego i Leśnictwa (działającego w latach 1869-1914) a także natrafienie na obszerną bibliotekę Instytutu z m.in. dużą ilością niemieckiej literatury, w tym z wieloma starymi dziełami oraz pierwodrukami niemieckich klasyków. Zauważono również iż także przeciwna strona umiała docenić tego typu znaleziska i ochoczo z nich korzystała (!) - w ciągu następnych dni znajdowano bowiem w okolicach kolejnych rosyjskich pozycji obronnych porzucone egzemplarze książek, pochodzących prawdopodobnie z tejże biblioteki [48].
Skoro wywołaliśmy już Rosjan do tablicy to spójrzmy jak sytuacja przedstawiała się z ich punktu widzenia. A nie była ona godna pozazdroszczenia. Otóż na początku sierpnia 1915 r. położenie wojsk rosyjskich na terenie Królestwa Polskiego było już bardzo nieciekawe z uwagi na fakt iż nacierające z północy (z rejonu Wielkich Jezior Mazurskich) i południa (przez Lubelszczyznę, pomiędzy Wisłą i Bugiem) wojska niemieckie i austro-węgierskie stopniowo zaciskały kleszcze wokół carskich armii zgrupowanych nad środkową Wisłą. Fiasko rosyjskich prób powstrzymania na obu skrzydłach ofensywy sprzymierzonych i groźba zamknięcia carskich wojsk w olbrzymim „polskim" worku wymusiły na rosyjskich głównodowodzących jedyne logiczne w tej sytuacji rozwiązanie: ostateczną decyzję o odwrocie w kierunku wschodnim, którą podjęto już 3 sierpnia wskazując jako cel odwrotu linię Łomża-Brok-Żylin-Jedlanka-Kock-Оstrów-Opalin. Jako pierwsze miały go rozpocząć najbardziej wysunięte na zachód jednostki operujące w rejonie Warszawy i Iwangorodu (Dęblina) - i tak 4 sierpnia oddziały rosyjskie niszcząc za sobą mosty na Wiśle wycofały się z twierdzy dęblińskiej a 5 sierpnia z Warszawy. Aby jednak umożliwić im swobodny odwrót musiano zdobyć się na jeszcze jeden wysiłek i spróbować choć na moment zatrzymać prące naprzód z północy i południa oddziały przeciwnika – utworzonym w ten sposób „korytarzem" uchodzące z rejonu Warszawy wojska rosyjskie mogłyby bezpiecznie wycofać się w kierunku wschodnim.

Na zachodniej Lubelszczyźnie opór postanowiono stawić na - oczywiście - zawczasu przygotowanych pozycjach ciągnących się od Dęblina przez tereny na południe od Michowa w kierunku Lubartowa gdzie należące do rosyjskiej 4 Armii korpusy: Grenadierów, XXV i XV zagrodziły drogę 4 Armii austriackiej nacierającej w kierunku Wieprza. Rosjanie byli zdecydowani za wszelką cenę grać na zwłokę, z kolei Austriakom i Niemcom bardzo się spieszyło – starcie było w takiej sytuacji nieuniknione.

Na “puławskim” odcinku VIII Korpusu rosyjskie pozycje przebiegały przez lasy na pn-zach od Bałtowa, Bałtów, Borysów, Osiny, Żyrzyn, Zagrody i Kotliny. Jak już wspomniano wcześniej na miejsce przełamania wybrano leżące koło Żyrzyna Zagrody – w tym miejscu przeciwnikiem skierowanej tam 47 Rez. DP miały się okazać jednostki rosyjskiego Korpusu Grenadierów. Z uwagi na czas potrzebny Niemcom na dotarcie w miejsce planowanej akcji atak wyznaczono na dzień 7 sierpnia. Skrzydła atakujących Niemców zabezpieczać miały 2 DP po prawej i 62 DP po lewej stronie – austriacka ciężka artyleria ostrzeliwująca pozycje Rosjan ulokowana była m.in. na wzniesieniach pomiędzy Młynkami a Wronowem. Okoliczni mieszkańcy schronienia szukali w lasach na zachód od Bałtowa, kryjąc się w prowizorycznych ziemiankach wykonywanych na zboczach niewielkich wzniesień [49]. 7 sierpnia przybyła na miejsce 47 RDP po zluzowaniu jednostek austro-węgierskich zdobyła szturmem wieś Zagrody (szczegółowy opis bitwy: rozdział 3.2.) i wytrzymała silny kontratak. Do zapadnięcia nocy udało się wszystkim trzem dywizjom VIII Korpusu rozprzestrzenić się na północny-zachód (62 DP), północ (47 RDP) i północny-wschód (2 DP) od Zagród jednak wyznaczony na ten dzień cel, tj. Baranów nie został jednak osiągnięty. Rosyjskie siły osłonowe przegrały bitwę pod Zagrodami jednak ich główne zadanie – osłona odwrotu wojsk znad środkowej Wisły – zostało w 100% wykonane. Pierwsze oddziały niemieckie, idąc przez Niwę i Czołną i wyłapując rosyjskich maruderów dotarły do niego 8 sierpnia - były to jednostki 19 Rezerwowego Batalionu Strzelców oraz 47 Rezerwowej Kompanii Pionierów. Ta ostatnia od razu przystąpiła do budowy prowizorycznej przeprawy przez Wieprz, po której na drugi brzeg przeszły dwie kompanie strzelców tworząc na północnym skraju leżącego po drugiej stronie Drążgowa pozycję zabezpieczającą przeprawę. Pozostałe jednostki zajęły się przygotowaniem tymczasowych pozycji obronnych na przedmieściach Baranowa. Podjęte środki ostrożności okazały się tym razem zbyteczne - Rosjanie nie zamierzali stawiać oporu bezpośrednio za rzeką i nie obsadzając przygotowanych tu wcześniej pozycji cofali się pospiesznie w kierunku północno-wschodnim. W godzinach porannych 9 sierpnia do przeprawy pod Baranowem (przekształconej w międzyczasie w most pontonowy) dotarły główne siły 47 RDP niezwłocznie przystępując do forsowania rzeki.

Po przekroczeniu Wieprza front - jak już wspomniano wyżej - "skręcił" w kierunku wschodnim, jako że jednostki rosyjskie z rejonu Dęblina i Warszawy zdążyły wycofać się już na wschód. Tym samym działania wojenne na terenie powiatu puławskiego dobiegły końca a będący przez ostatnie półtora tygodnia w ogniu walk mieszkańcy okolic Puław mogli odetchnąć z ulgą - działania wojenne odsunęły się na wschód by już nigdy podczas tej wojny tutaj nie powrócić.

Przypisy:
40) Bagiński Henryk, Wojsko polskie na wschodzie 1914-1920, Warszawa 1921,
41) von Schwarz, op.cit.,
42) Kiełb, op.cit.,
43) von Schwarz, op.cit.,
44) Bednarski Waldemar Wojciech, Legion Puławski, Puławy 1989,
45) Heye, op.cit.,
46) Schulze Hans, Das Reserve-Infanterie-Regiment Nr. 217 im Weltkriege, Berlin 1932,
47) Fahrtmann Albert, Das Reserve-Jäger-Bataillon Nr. 19 im Weltkrieg, Berlin 1929,
48) Tamże,
49) Rybak Mieczysław, Żyrzyn i okolice. Zarys dziejów, Lublin 1997, s. 90

niedziela, 8 marca 2020

"I wojna światowa w powiecie puławskim w latach 1914-15" - rozdział 2.2. Druga Bitwa pod Dęblinem

21 października
Wieczorem tego dnia wycofane spod Puław jednostki I Korpusu zajęły wraz z pozostałymi oddziałami 1 Armii wzdłuż rzeki Iłżanki pozycje wyjściowe do mającego nastąpić następnego dnia ataku na - jak się tego spodziewano - wychodzących z rejonu Dęblina Rosjan. Z kolei Rosjanie, których oddziały rozpoznawcze jak i atakujące jako pierwsze w rejonie Kozienic korpusy 4 Armii stwierdziły na lewym brzegu Wisły niespodziewane "zniknięcie" przeciwnika, uznali to za dowód generalnego odwrotu Sprzymierzonych i na 22 października planowali rozpoczęcie pościgu za "uchodzącym" wrogiem. Pod Puławami przeprawić się miały korpusy: XXV (znajdujący się już na miejscu) i XIV oraz 1 Dońska Dywizja Kozaków (zajmujące aktualnie rejon Uściąż-Karczmiska-Wąwolnica) z zadaniem uderzenia w kierunku Radomia, natomiast na południe od nich, pomiędzy Kazimierzem a ujściem Sanu Wisłę forsować miał XVIII Korpus. W stronę planowanej przeprawy pod Dęblinem zmierzały z kolei z rejonu koncentracji pod Kurowem Korpus Gwardii (dalej KGw.) oraz 13 Dywizja Kawalerii – tego dnia gwardziści dotarli w rejon Żyrzyn-Wola Osińska a kawalerzyści dotarli do Chrząchówka. Sztab 9 Armii zakwaterował się w Kraśniku.
Następnego dnia wprawione tymi rozkazami w ruch wojska miały zderzyć się po obu stronach Dęblina w olbrzymiej bitwie spotkaniowej.


22 października
Rankiem 22 października korpusy armii Dankla ruszyły naprzód. Na jej skrajnym prawym skrzydle, któremu przyjdzie wkrótce toczyć ciężkie walki w okolicach Puław nacierał V Korpus (14, 33 Dywizja Piechoty – dalej DP oraz 37 Dywizja Piechoty Honwedu – dalej DPH). Jego oddziały rozpoznawcze, które jeszcze poprzedniego dnia weszły w lasach pod Górą Puławską w kontakt bojowy z rosyjskimi zwiadowcami (m.in. jeden z takich oddziałów, pod dowództwem uhonorowanego później Szablą św. Jerzego podporucznika 12 pp gren. Borysa Kuryszkina zaatakował pod Baryczką ochronę nieprzyjacielskiego taboru, rozbił ją i wziął do niewoli oficera i 24 żołnierzy; inny, pod dowództwem kolejnego kawalera Szabli św. Jerzego, kapitana 12 pp gren. Wasilija Zgórskiego, ukryty w jednym z wąwozów przeczekał dwa dni na austriackich tyłach do czasu nadejścia własnych wojsk, włączając się wówczas z zaskoczenia do walki) przyniosły wieści o rzekomej budowie przez Rosjan mostu pod Górą Puławską oraz koncentracji przez nich znacznych sił na prawym brzegu. Początkowo w sztabie Armii nie za bardzo dowierzano w te rewelacje, jednak przechwycenie radiotelegramu mówiącego o marszu rosyjskiego XIV Korpusu z Opola Lubelskiego w kierunku północnym nakazywało dużą ostrożność w tym rejonie. Dlatego też V Korpus wkraczał 22 października na tereny powiatu puławskiego z zaleceniem ubezpieczenia się od strony Wisły, odrzucenia znajdujących się pod Górą Puławską jednostek rosyjskich i zniszczenia rzekomego mostu w tym rejonie [17].


Zadanie to otrzymała maszerująca na prawym skrzydle korpusu 37 DPH pod dowództwem gen. Wiebera. Oddziały rozpoznawcze tej dywizji nie stwierdziły w rejonie Góry Puławskiej ani rosyjskich jednostek ani rosyjskiego mostu (w tym czasie Rosjanie dopiero oczekiwali na przybycie oddziałów inżynieryjnych mających przystąpić do budowy mostu pontonowego, którą rozpoczęli późnym popołudniem), jednak należało dmuchać na zimne i Puhallo nakazał dywizji Wiebera by ubezpieczyła się od strony Góry Puławskiej wydzielając w tamtą stronę silną kolumnę pod dowództwem płk. Paula Nagy (d-ca 73 Brygady Honwedu). Główne siły 37 DPH oraz maszerująca na lewo od niej 33 DP ok. godziny 10 dotarły w rejon na zachód od Łagowa. Wtedy otrzymano zaskakujący meldunek iż rosyjskie kompanie od wczesnych godzin porannych przeprawiają się pod Kazimierzem - w rzeczywistości były to niewielkie pododdziały z 83 DRez., które usiłowały sforsować Wisłę na południe od Janowca. Gen. Wieber wysłał niezwłocznie w stronę Kazimierza 4 bataliony i dwie baterie z 37 DPH z zadaniem by przepędzić stamtąd te siły rosyjskie, które zdołały się już przeprawić. Niemniej jednak te rosyjskie próby przeprawy nie zakłóciły szybkiego marszu na północ armii Dankla. Około południa zewnętrzne prawe skrzydło 37 DPH skręciło zgodnie z rozkazem w stronę Góry Puławskiej by strzec tu prawej flanki armii. W tym czasie pozostałe dywizje 1 Armii po przekroczeniu ukośnie biegnącej drogi Radom-Zwoleń-Góra Puławska zbliżyły się do linii Czarnolas-Policzna-Zagożdżon-Jedlnia gdzie zderzyły się czołowo z nadchodzącymi z przeciwnego kierunku kolumnami rosyjskimi. Rozpoczęła się Druga Bitwa pod Dęblinem.

Podczas gdy 37 DPH zabezpieczała prawą flanką armii, pomyślna dla Austriaków sytuacja wytworzyła się także dalej na północ, na odcinku pomiędzy Czarnolasem a Wisłą. W rosyjskim froncie znajdowała się tu luka, w którą jeszcze nie wszedł idący z Iwangorodu KGw. Uderzające w ten rejon 14 i 33 DP odrzuciły słabszego przeciwnika (75 DRez.) i ścigały uchodzącego wroga.
O godzinie 16 nakazano gen. Puhallo by 33 DP skręciła przez Sarnów w lewo na Klasztorną Wolę, podczas gdy 14 DP i 37 DPH mają zapobiec przedarciu się Rosjan przez Wisłę powyżej Gniewoszowa. Z wiadomości które do wieczora napłynęły do dowództwa Armii powstawał obraz iż V Korpus osiągnął obszar na zachód od Góry Puławskiej (Sarnów-Łaguszów-Janowiec), meldowano także o rosnącej liczbie jeńców wziętych tego dnia przez własne jednostki. Dowództwo Armii przeczuwając iż na prawym brzegu mogą znajdować się o wiele większe siły przeciwnika niż te napotkane podczas walk 22 października nakazało kontynuowanie operacji w dniu następnym. Instrukcje dowództwa 1 Armii z wieczora 22 października dla V Korpusu brzmiały: „23 października 33 DP blokuje Twierdzę pomiędzy Wisłą a linią kolejową w pobliżu Klasztornej Woli. 37 DPH blokuje Rosjanom przeprawę przez rzekę na odcinku od Opatkowic w górę rzeki. Podporządkowana I Korpusowi 14 DP odchodzi na Policzną” [18].
Dla Rosjan atak armii Dankla był sporym zaskoczeniem i całkowicie zastopował 22 października ich natarcie w rejonie Dęblina. Gen. Iwanow starał się w związku z tym przyspieszyć przeprawę znajdującej się jeszcze na prawym brzegu w rejonie Dęblina i Puław 9 Armii. Jeszcze nocą 22/23 października pierwsze oddziały KGw. pospieszyły z Iwangorodu i zapełniły lukę jaka była do tej pory w rosyjskim froncie pomiędzy Czarnolasem a Wisłą. Pod Puławami rosyjskie oddziały pontonowe ok. godziny 15 ukończyły budowę mostu i gen. Leczycki wieczorem przerzucił tędy czołowe jednostki XXV Korpusu, które na nocleg zatrzymały się w rejonie Pachnowola-Góra Puławska. Następnego dnia KGw. miał uderzyć w kierunku Zwolenia podczas gdy XXV Korpus, który miał kontynuować przeprawę przez całą noc, rankiem miał wyruszyć z rejonu Góry Puławskiej wzdłuż szosy do Zwolenia kierując się na prawą flankę armii Dankla. Poza tym wieczorem pod Puławami zameldowała się jeszcze 1 Dońska Dywizja Kozaków (dalej DDK) a ku przeprawie zbliżały się coraz bardziej oddziały XIV Korpusu, które wieczorem dotarły w rejon Wąwolnica-Niezabitów. Pilnującą austriackiej prawej flanki 37 DPH czekała zatem ciężka próba sił.

23 października
Tymczasem, wiedząc już o rosyjskiej przeprawie pod Górą Puławską, ale nieświadomy jeszcze skali zagrożenia gen. Puhallo nakazał nocą 37 DPH szykować się do ataku 23 października na Górę Puławską. Szacował on wielkość przeprawionych dotąd na lewy brzeg Wisły nieprzyjacielskich sił na dwa pułki. Kiedy Honwedzi ruszyli rankiem, okazało się wkrótce iż Górę Puławską zajmują już o wiele większe siły Rosjan rozmieszczone na linii Bronowice-Pachnowola-Stanisławów. Rzeczywiście, znajdował się tam już cały XXV Korpus, który nie tracąc czasu rozpoczynał właśnie akcję przeciwko V Korpusowi: wzdłuż szosy na Zwoleń po jej południowej stronie nacierać miała 3 DGren. - w kierunku na Helenów, natomiast po obu stronach grenadierów uderzać miały jednostki 70 DRez., kierując się odpowiednio na Polesie i Kijankę. Wsparcie artyleryjskie zapewniały baterie ciężkich dział i moździerzy umieszczone na prawym brzegu. Do pierwszych walk spotkaniowych doszło w rejonie Pachnowoli (70 DRez.) i Tomaszowa (brygada z 3 DGren.). Do godziny 14 Rosjanie zajęli linię Bronowice-Kajetanów-Pachnowola-Nowa Góra. Gen. Puhallo, widząc że to nie przelewki, rzucił w tej sytuacji z południa na Górę Puławską również Grupę płk. Nagy, która początkowo miała przepędzić siły rosyjskie przeprawione w rejonie Kazimierza. Przybycie tej Grupy znacznie polepszyło sytuację honwedów, którym nie tylko udało się kontynuować atak na Górę Puławską i zapobiec wyjściu przeciwnika poza przyczółek mostowy, ale i obejść pod Nową Górą lewe skrzydło XXV Korpusu zagrażając mu wrzuceniem z powrotem do rzeki lub, co gorsza, odcięciem od przeprawy i okrążeniem.


Żołnierzom walczących na zagrożonym prawym skrzydle jednostek rosyjskich przyszło przeżywać tego dnia trudne chwile niemniej jednak walczyli z odwagą i poświęceniem a ich oficerowie osobistym przykładem zagrzewali swoich ludzi do boju. Główny ciężar walk na tym odcinku spadł na dwa rosyjskie pułki: 10 pp gren. z 3 DGren. oraz 280 Surski pp z 70 DRez. a kilku ich oficerów odznaczono potem za wyróżniającą się postawę Orderem św. Jerzego IV Klasy lub Szablą św. Jerzego. W pułku grenadierskim wśród wyróżnionych Orderem oficerów znalazł się m.in. sztabskapitan Aleksander Bragin, który okrążony ze swoją rotą w rejonie Nowej Góry przez przeważające siły nieprzyjaciela przebił się przez pierścień okrążenia i zajął dogodną pozycję obronną na której odpierając ataki wroga wytrzymał do nadejścia posiłków [19]. W podobnej sytuacji znalazł się ze swoim batalionem płk Władimir Timofiejew, który z kolei wytrwał w okrążeniu do nadejścia własnych jednostek, biorąc przy tym licznych jeńców [20]. Na Szablę św. Jerzego zasłużył z kolei pułkownik Fedor Połuchin, który tymczasowo dowodząc całym pułkiem, znajdując się pod silnym i niszczycielskim ogniem przeciwnika oraz pod naciskiem jego sił, uporządkował i opanował zamieszanie w pododdziałach pułku, dając osobisty przykład, czym zapobiegł dużej porażce w boju. Orderem św. Jerzego odznaczony został także kapitan Aleksiej Karetin, d-ca 3 baterii 3 gren. Art. Brygady, który pod Nową Górą celem uratowania swojej piechoty wyprowadził swoje działa do przodu i ogniem kartaczowym odparł wszystkie ataki przeciwnika [21]. Spośród oficerów 280 Surskiego Pułku Piechoty, który chociaż został ostatecznie odrzucony w stronę Góry Puławskiej to jednak nie oddawał terenu bez walki Szablą św. Jerzego wyróżniono kapitana Wiktora Miszczenko, który podczas wieczornych walk odwrotowych osobiście powiódł swoją rotę do ataku na bagnety na przybliżającego się i przeważającego liczebnie przeciwnika, nie bacząc na niszczycielski ogień wrogich kaemów, odparł przeciwnika i tym samym przyczynił się do utrzymania nakazanych pozycji oraz sztabskapitana Antona Gumieniuka, który najpierw otrzymawszy od d-cy pułku rozkaz by zająć zachodni skraj lasu pod Nową Górą poprowadził energiczne natarcie, przeszedł las i zajął jego wskazany skraj. Kiedy wskutek zmiany położenia rocie nakazano odskoczyć w tył była ona już okrążona ze wszystkich stron, jednak umiejętnie dowodzona przez Gumieniuka (który poległ w boju) zdołała przebić się z powrotem przez las zajęty przez przeciwnika i dotrzeć do własnego pułku w pełnym porządku.
Austriacy starali się zacisnąć kleszcze z dwóch stron i około południa, gdy napór Rosjan wzdłuż szosy na Zwoleń znacznie się wzmógł, gen. Puhallo rozkazał także sąsiadującej z lewej strony 33 DP wysłać jako wsparcie 37 DPH wszelkie zbędne rezerwy. 33 DP mogła jednak oddać tylko nieznaczne siły ponieważ sama była uwikłana w ciężkie walki. Poza tym musiała ona – wskutek odmarszu 14 DP do I Korpusu – objąć całą strefę ataku od Czarnolasu aż po Wisłę ponieważ teraz również i naprzeciwko prawego skrzydła Dywizji pojawili się Rosjanie z 1 DPGw., którzy uderzając od Wysokiego Koła w kierunku na Bronowice obsadzili po południu linię nadwiślańskich wzniesień pomiędzy Gniewoszowem i Górą Puławską i grozili stamtąd atakiem (pod Wysokim Kołem Izmaiłowski Pułk Gwardii) oraz połączeniem się z jednostkami XXV Korpusu. Jednak i te niewielkie siły sprawiły sporo kłopotów Rosjanom, m.in. około godziny 16 działająca na prawej flance Rosjan 70 DRez. została zmuszona do odwrotu i oddała Austriakom Bronowice. Rzucony do kontrataku odwód Korpusu (brygada z 3 DGren.) odbił co prawda Bronowice jednak ogólna sytuacja Rosjan była w tym momencie wyjątkowo trudna. Na szczęście dla nich przybyłe wieczorem czołowe jednostki XIV Korpusu (w postaci dwóch pułków piechoty z 45 DP) odrzuciły działającą na prawej flance Austriaków kawalerię i ustabilizowały sytuację na rosyjskim lewym skrzydle, z kolei w rejonie Klikawy wsparcie własnej artylerii pozwoliło Rosjanom na utrzymanie po zaciętej walce swoich linii obronnych - m.in. dlatego iż dowódcy poszczególnych baterii nie wahali się w razie potrzeby nawet wyprowadzić swoje działa na pierwszą linię i z najbliższej odległości prowadzić z nich ogień kartaczowy, w razie potrzeby zmieniając z własnej inicjatywy front baterii. Za tego typu działania Order św. Jerzego IV Klasy otrzymali potem chorąży Piotr Fołomin oraz porucznik Wasilij Sziriew z 70 BArt. Jednak do pełnego sukcesu niezbędna była współpraca artylerii z własną piechotą, która oprócz walki o utrzymanie własnych pozycji musiała dodatkowo osłaniać walczące na pierwszej linii działa. Udało się, a duży udział w tym miał porucznik walczącego pod Kilkawą 279 Łochwickiego pp, Nikołaj Rosiński, który dowodząc jedną z rot osłaniających działa i widząc iż pod naciskiem przeważających sił przeciwnika sąsiednie jednostki zaczynają się cofać zebrał żołnierzy z kilku oddziałów i na ich czele ruszył naprzód, zajął pod niszczycielskim ogniem przeciwnika leżące z przodu wzgórze i tym samym przyczynił się do utrzymania linii obronnych. Rosjanie utrzymali ostatecznie swoje pozycje jednak w tej sytuacji nie mogło być mowy o odrzuceniu posiadających inicjatywę honwedów i kontynuowaniu zaplanowanej ofensywy. Jedyną nadzieją na zmianę tej sytuacji było przybycie głównych sił XIV Korpusu, które tego dnia dotarły dopiero w rejon Puławy-Końskowola i jednostki znajdujące się na lewym brzegu musiały wytrzymać do czasu ich przeprawy. Na noc pozycje XXV Korpusu rozciągały się na linii Bronowice-Klikawa-brzeg Wisły na południe od Góry Puławskiej.

Podczas gdy sztab rosyjskiej 9 Armii starał się o jak najszybsze wzmocnienie jednostek znajdujących się na lewym brzegu i z niepokojem oczekiwał na wieści z pola bitwy pod Górą Puławską równie mieszane uczucia krzyżowały się tego dnia w sztabie austro-węgierskiej 1 Armii. Około południa oficer łącznikowy przy sztabie niemieckiej 9 Armii kpt. Fleischmann dostarczył do sztabu Dankla odszyfrowany rosyjski radiotelegram, z którego wynikało iż już 8-10 rosyjskich dywizji piechoty przeszło przez mosty na Wiśle pod Puławami, Dęblinem i Pawłowicami i wciąż napływają nowe siły. Nie była to ostatnia zła wiadomość tego dnia bowiem późnym popołudniem zameldowano iż nieprzyjaciel zbudował most powyżej Kazimierza, pod Brześciem i przeprawia tamtędy kolejne jednostki. Zapytanie wysłane do sztabu V Korpusu potwierdziło fakt przeprawy i w sztabie 1 Armii zaczęto myśleć o odwrocie w obawie iż nieprzyjaciel w ciągu nocy mógł zgromadzić na lewym brzegu Wisły w rejonie Janowca i Kazimierza silne oddziały zagrażając prawej flance armii a w V Korpusie nie pozostały żadne znaczniejsze rezerwy do dyspozycji (po tym jak odesłano 14 DP pod Policzną). Sam dowódca armii był jednak zdecydowany kontynuować walkę. Nakazał on wieczorem gen. Kirchbachowi by ten natychmiast wysłał przez Łagów jednostki 14 DP celem wsparcia V Korpusu. Niedługo potem gen. Puhallo doniósł iż wprawdzie sytuacja pod Brześciem jeszcze nie została wyjaśniona (w rzeczywistości w sztabie V Korpusu zagrożeniu pod Brześciem dawano mało wiary ) to jednak nie uznaje odwrotu za konieczny – było to tym bardziej uzasadnione iż atak XXV Korpusu udało się powstrzymać a miejscami nawet odrzucić go do tyłu. W odpowiedzi na to Dankl udzielił dowództwu V Korpusu pełnomocnictwa do odwrotu na Załazy „kiedy to będzie konieczne” [22]. Gen. Puhallo zamierzał rankiem 24 października kontynuować swój atak na Górę Puławską za pomocą 37 DPH wzmocnionej kilkoma batalionami i bateriami armat z 33 DP. Dodatkowo z tym większą ufnością oczekiwał on nadchodzących wydarzeń ponieważ w V Korpusie wyglądano jeszcze powrotu odesłanej uprzednio do I Korpusu 14 DP. Dobrego nastroju gen. Puhallo nie zmącił fakt iż przemieszczenie tej ostatniej napotkało na problemy gdyż późnym wieczorem 23 października nacisk Rosjan na prawe skrzydło I Korpusu wzmógł się i w powstałą tam lukę gen. Kirchbach był zmuszony skierować część z przeznaczonych do odmarszu do Łagowa jednostek.

24 października
Jak się później okazało miał być to najbardziej zacięty a jednocześnie przełomowy dzień walk na przedmościu puławskim. Pomimo wspomnianych wcześniej trudności do rana 24 października Austriakom udało się zebrać pod Łagowem dziesięć kompanii z 14 DP, kilka oddziałów Landsturmu oraz czołowe szwadrony nadchodzącej z południa 11 Dywizji Kawalerii Honwedu (dalej DKH). Z kolei posiłki z 33 DP ograniczyły się do zaledwie jedego batalionu oraz dywizjonu haubic ponieważ naprzeciw siebie dywizja ta miała silne oddziały rosyjskiej Gwardii i nie mogła sobie pozwolić na nadmierne uszczuplanie swoich sił. Wyjaśniła się też sytuacja pod Brześciem, która od dwóch dni nie dawała spokoju austro-węgierskim sztabowcom: przeprowadzone tam rozpoznanie bojem wykazało iż Rosjanie przewieźli tam przez rzekę jedynie niewielkie siły – gen. Puhallo zameldował w sztabie 1 Armii iż znajdują się tam ok. 2 bataliony rosyjskiej piechoty (z 331 pp z 83 DRez.) i do ich odrzucenia skierowano rezerwę Korpusu (ok. 9 kompanii, 1 szwadron i 4 baterie). Tak więc gen. Puhallo wiedząc już jakie siły ma do dyspozycji mógł skupić się na zaplanowanym ataku na Górę Puławską. Od rana na jej przedpolach rozgorzały uporczywe walki, w których szala zwycięstwa przechylała się tego dnia to na jedną to na drugą stronę. Jako pierwsi ruszyli do przodu Rosjanie. Na żołnierzy 37 DPH zajmujących po walkach z dnia poprzedniego linię las na południe od Kajetanowa-Pachnowola-las na południe od Góry Puławskiej spadł atak XXV Korpusu wzmocnionego brygadą 45 DP i artylerią. Honwedzi nie dali się jednak zaskoczyć i zdołali powstrzymać natarcie 3 DGren. a 70 DRez. odrzucić w stronę Góry Puławskiej po czym przystąpili frontem na wschód do zaplanowanego poprzedniego dnia ataku na Górę Puławską. Wycofujący się żołnierze 70 DRez., zmieszawszy po drodze idące im na pomoc jednostki z 45 DP zakończyli swój odwrót dopiero w rejonie Klikawy zajmując stare umocnienia przyczółka mostowego sprzed 2 tygodni. Około południa do kontrataku próbowała jeszcze przejść rosyjska 3 DGren. jednak i ten atak został powstrzymany i również ta dywizja została zmuszona do odwrotu. Pod wieczór obydwie dywizje XXV Korpusu wycofały się na linię starych okopów wokół Góry Puławskiej a Austriacy już witali się z przysłowiową gąską. Jednak na ich niekorzyść działał fakt iż przez most pod Puławami począwszy od 8 rano cały czas przeprawiały się kolejne jednostki rosyjskie - były to siły główne XIV Korpusu, którego d-ca gen. Murdas-Żyliński objął tymczasowe dowództwo nad obydwoma korpusami celem usprawnienia prowadzonego natarcia. Nowe oddziały zwiększały stopniowo przewagę liczebną Rosjan i - maszerując najpierw na południe za plecami krwawiących dywizji XXV Korpusu a następnie skręcając na zachód - niebezpiecznie rozciągały swój front coraz bardziej grożąc oskrzydleniem Austriaków, którym z kolei zaczynało brakować rezerw.


I tak około południa na lewym brzegu znalazła się druga brygada 45 DP z XIV Korpusu, która uderzyła na południe w stronę obsadzonej austriacką piechotą i artylerią Nowej Góry i Trzcianki a zaraz za nią przeprawę rozpoczęły pierwsze oddziały 18 DP (71 i 72 pp), które powtórzyły w/w manewr zajmując pozycje na skraju lasu na pn-wsch od Trzcianki i przedłużając front znajdującej się z prawej strony 45 DP. Oprócz artylerii polowej obydwu korpusów aktywny udział w walce brała również artyleria forteczna Twierdzy Dęblin a w szczególności znajdujace się najbliżej pola bitwy pod Górą Puławską baterie z Gołębskiej Grupy Artylerii (dalej GGA), połączone telefonicznie z punktami obserwacyjnymi nacierających korpusów Gwardii i XXV – m.in. to właśnie dzięki ich ostrzałowi skierowanemu przeciwko austriackim bateriom pod Markowolą, Kajetanowem, Kowalą, Opatkowicami i Boguszówką te ostatnie nie mogły odpowiednio zająć się przeprawiającymi się oddziałami XIV Korpusu i samym mostem pod Puławami. Za błyskotliwe dowodzenie w tych dniach gołębską artylerią Orderem św. Jerzego IV Klasy odznaczono potem d-cę GGA pułkownika Siergieja Wojnę-Panczenko. Na domiar złego dla Austriaków od północy w stronę Leokadiowa - czyli na flankę 37 DPH - skierowało się natarcie części KGw. starającego się wesprzeć w ten sposób wojska Żylińskiego (Izmaiłowski Pułk przez Boguszówkę zaatakował na Kajetanów). Temu nowemu szturmowi z udziałem świeżych sił wyczerpani Honwedzi nie byli już w stanie sprostać. Jako pierwsze przełamane zostały ok. godziny 16 pozycje austrackie pod Nową Górą, którą zaatakowały jednostki trzech rosyjskich pułków: 179 pp z frontu, idący na Trzciankę 180 pp dwiema rotami zaatakował Nową Górę z pd-wschodu a idącemu od Góry Puławskiej 178 pp zaatakował ją od północy. Ok. 16.30 okopy austriackie pod Nową Górą zostały zdobyte w ataku na bagnety przez pododdziały tych dwóch pierwszych. W ręce Rosjan wpadło 80 jeńców, dodatkowo meldunek d-cy armii wspominał o "okopach pełnych trupów" (Sbornik, s. 335). Następnie oddziały z 179 pp podeszły na odległość 300 kroków od austrackiej baterii jednak duże straty i wyczerpanie żołnierzy nie pozwoliło na jej zdobycie. 180 pp kontynuował atak na Trzciankę. Po przybyciu w rejon walk do ataku włączyła się także 2 Brygada 18 DP, która zajęła południowy i zachodni kraniec lasu na pd-wsch od Trzcianki, na pomoc wysłano im 70 pp z baterią. Do godziny 18 71 pp atakiem na bagnety wyparł przeciwnika z okopów na północ od Trzcianki; południowy kraniec lasu na północ od Wojszyna i zachodni kraniec lasu pod Trzcianką zajęła i ufortyfikowała 2 Brygada z 18 DP. Przeprowadzony nocą zwiad wykrył iz Austriacy opuścili Trzciankę, Wojszyn, Oblasy i Nasiłów - tej samej nocy 18 DP zajęły Trzciankę i Nasiłów. Podniesione na duchu tym sukcesem jednostki XXV Korpusu wsparte brygadą 45 DP przeszły wieczorem do kontrataku i dotarły do godziny 22 na linię Kajetanów-Pachnowola-Wólka Pachnowolska-Sosnów-Nasiłów. Pod Brześciem nocą przeprawiły się dwie roty Pułku Orskiego z dwoma sotniami astrachańców i zajęły skraj miejscowości. Kolejne dwie roty orców przeprawiły się pod Lucimią. 37 DPH, tocząc uporczywe walki, krok po kroku cofała się przez Helenów na Zwoleń. Ostatecznie wycofali się oni w rejon na wschód od Łagowa na linię Helenów-Smogorzów ponosząc wysokie straty w zabitych i wziętych do niewoli - ogółem rosyjski XXV Korpus wziął tego dnia do niewoli 683 żołnierzy i 13 oficerów. Łącznie w niewoli było już 15 oficerów, 739 żołnierzy i 2 kaemy (Sbornik, s. 336) XIV Korpus miał 300 jeńców (Sbornik, s. 337). 33 DP zdołała utrzymać swoje pozycje przed Gniewoszowem jednak wskutek odwrotu 37 DPH została wieczorem zmuszona zagiąć do tyłu swoje prawe skrzydło.

Po raz kolejny na oficerów niemal wszystkich pułków XXV Korpusu posypał się grad odznaczeń Orderem św. Jerzego IV Klasy: z atakującego pod Klikawą 12 pp gren: podporucznik Aleksander Zarin oraz sztabskapitan Iwan Linko, dzięki których osobistej odwadze i charyzmie grenadierzy zdobyli tutaj ufortyfikowaną pozycję nieprzyjaciela wraz z 2 karabinami maszynowymi [23]; z walczącego pod Zarzeczem i Nową Górą 10 pp gren: kapitan Aleksander Biełozierow, który poległ podczas odbijania rosyjskich okopów w lasach pod Nową Górą [24] oraz podporucznik Jewgienij Nikitin za akcję pod Zarzeczem podczas której na czele swoich żołnierzy zdobył 2 prowadzące ogień nieprzyjacielskie działa [25]; z 9 pp gren jego d-ca, pułkownik Władimir Tokariew, za całokształt dowodzenia podczas zakończonego zwycięsko przełamywania nieprzyjacielskich pozycji pod Górą Puławską [26];

Płk. Tokariew, d-ca rosyjskiego 9 pp grenadierów

z 11 pp gren ppłk Aleksander Orzeszkowski, który zdobył ze swoim oddziałem nieprzyjacielską baterię 3 dział [27]. W 70 DRez. na odznaczenie zapracowali sobie tego dnia oficerowie jednostek, które mimo odwrotu całej dywizji w początkowej fazie boju stawiły zacięty opór nacierającym honwedom i swoją postawą przyczyniły się do ostatecznego powstrzymania ich ataku: w 280 pp: jego d-ca, generał-major Wasilij Smirnow, który " ze swoim pułkiem pozostał na miejscu w silnie rozciągniętym połozeniu. Nie bacząc na liczne ataki przeciwnika z trzech stron, utrzymał pozycję a kiedy nadeszły posiłki przeszedł z nimi do ataku i w ten sposób przyczynił się do udanego forsowania Wisły przez nasze korpusy" [28] oraz ppłk Nikołaj Kuczyński za to, że "dowodząc (...) kluczowym odcinkiem pozycji pułku, dzięki wykazanemu męstwu i poświęceniu utrzymał się na swoich pozycjach i tym samym zapobiegł utracie całej pozycji" [29]; w 278 pp chorąży Władimir Szaurow który "(...) umiejętnie i spokojnie dowodził ogniem kaemów, osłaniał odwrót naszych jednostek pod naciskiem przeważającego liczebnie przeciwnika i dał tym samym możliwość rozmieszczenia się na nowych pozycjach" [30] a także sam dowódca 70 DRez., gen.-lejtnant Nikołaj Biełow - "za to że w walkach od 22 do 24 października przy przeprawie naszego korpusu [XXV] przez Wisłę pod Nową Aleksandrią, osobiście dowodził dywizją znajdując się pod silnym (...) ogniem przeciwnika zawładnął przeciwległym brzegiem, utrzymał się na nim i tym samym przyczyniając się do rozszerzenia przyczółka dla przeprawiających się za nim wojsk. Przy tym, kiedy szala zwycięstwa przechylała się raz na jedną raz na drugą stronę, dając przykład osobistej odwagi i męstwa inspirował swoje pułki" [31].

Gen. Biełow, d-ca rosyjskiej 70 DRez.

Po raz kolejny doceniono też oficerów 70 Brygady Artylerii, która tego dnia uratowała pozycje 70 DRez. pod Górą Puławską: ppłk Jewgienij Bolchowski, d-ca 1 baterii, który "(...) dowodząc tymczasowo całym dywizjonem artylerii i jednocześnie kierując ogniem swojej baterii, pod niszczącym ogniem przeważającej liczebnie nieprzyjacielskiej artylerii i niezliczonych kaemów, pozostał bez osłony [własnej piechoty - przyp. Autora] i kartaczowym ogniem odparł wściekłe ataki przeciwnika, powstrzymując jego natarcie do czasu przybycia naszych posiłków" [32] oraz d-ca 70 Brygady Artylerii, gen.-major Fedor Goriełow, za to że "nie bacząc na to iż skrzydłowe jednostki piechoty stanowiące osłonę baterii, pod naciskiem silniejszego przeciwnika wycofały się za stanowiska bojowe Brygady - pozostawił baterie na pozycjach i kierując nimi powstrzymał atak przeciwnika. W tej walce bateriom przychodziło niejednokrotnie kartaczami odpierać wściekłe ataki przeciwnika" [33].

W sztabie austro-węgierskiej 1 Armii przeżywano tego dnia kolejną huśtawkę nastrojów, tym razem jednak ogólny obraz sytuacji kształtujący się na podstawie meldunków napływających z frontu był mniej optymistyczny niż ten z dnia poprzedniego. Dowódca V Korpusu, który jeszcze przed południem meldował Danklowi o postępach natarcia 37 DPH na Górę Puławską, w godzinach popołudniowych doniósł niespodziewanie iż „37 DPH nie jest w stanie dłużej się utrzymać i musi się wycofać” [34]. Złe wiadomości z V Korpusu robiły tym silniejsze wrażenie gdyż rzekomo od strony Puław na lewym brzegu Wisły mocno usadowiło się już od 2 do 3 rosyjskich dywizji a gen. Puhallo mógł przeciwko tym przeważającym siłom rzucić z północy do kontrataku jedynie niewielkie jednostki z 33 DP. Obawiano się iż natarcia Rosjan nie uda się już zatrzymać a 37 DPH na swoich pozycjach obronnych na wschód od Łagowa zostanie wkrótce oskrzydlona. Dlatego też ok. godziny 15 Dankl wydał rozkaz do odwrotu, zgodnie z którym zarówno V jak i walczący na pn-zach od niego I Korpus miały nocą 24/25 października cofnąć się na linię Siekierka-Zwoleń-Jedlnia-Jastrzębie. Jednak zdarzyła się rzecz nieoczekiwana: obydwaj d-cy korpusów sprzeciwili się odwrotowi. D-ca I Korpusu spodziewał się pomyślnego zakończenia swojego natarcia na Kozienice i radził wstrzymać się z ryzykownym nocnym odwrotem przez głębokie lasy dopóki możliwe jest ponowne zajęcie pozycji obronnych przez V Korpus. Także gen. Puhallo chciał kontynuowania walki. Donosił on iż 37 DPH znajduje się w dobrym porządku (pod Trzcianką udało się nawet częściowo rozproszyć znajdujący się na skrajnym lewym skrzydle Rosjan 72 pp), połączenie z sąsiadami nigdzie nie zostało przerwane a flanka pod Brześciem jest zabezpieczona (batalion na krańcu lasu na zachód od Brześcia i 1,5 batalionu pod Lucimią, dodatkowo nad Iłżanką pojawiła się 11 DK i ustanowiła połączenie pomiędzy prawym skrzydłem 1 Armii a oddziałami dozorującymi Wisłę). Na podstawie tych pełnych optymizmu meldunków swoich d-ców korpusów gen. Dankl przesunął swoją ostateczną decyzje na dzień następny. Tymczasem, o godzinie 20.15, nakazał on I i V Korpusowi utrzymanie swoich pozycji i zameldowanie do godziny 9 25 października o tym czy i kiedy będą mogły one kontynuować swój atak [35].

Co ciekawe w tych ciężkich dla Austriaków godzinach także Rosjanie przez długi czas nie oceniali swojej sytuacji jako nadzwyczaj pomyślnej. W 9 Armii do nadejścia czołowych jednostek XIV Korpusu XXV Korpus był w stanie jedynie z największym wysiłkiem odpierać ataki przeciwnika pod Górą Puławską i dopiero po nadejściu wspomnianych posiłków lewe skrzydło 9 Armii zdołało posunąc się naprzód. Działający nieco dalej na północ KGw. początkowo daremnie próbował odosobnionymi atakami rozerwać centrum armii Dankla. Jednak wraz z upływem dnia ta sytuacja stopniowo się poprawiała i zachęcony powodzeniem na swoim lewym skrzydle gen. Leczycki nakazał na 25 października kontynuowanie ataku. Jego 3 korpusy: KGw., XXV i XIV miały dojść do linii Sucha-Zwoleń-Mszadła-Borowiec. KGw. miał nacierać między linią Policzna-Sucha-Czarna-Słupica-Skaryszew a linią Kajetanów-Markowola-Chechły-Mieczysław-Zielonka- Wincentów-Kazanów, XXV Korpus do linii Tomaszów-Helenów-Mszadła-Siekierka, XIV Korpus od w/w linii do Wisły.

25 października
Zgodnie z rozkazami dowództwa armii rankiem 25 października Rosjanie ruszyli powoli po obu stronach szosy z Góry Puławskiej do ataku na odgięte do tyłu prawe skrzydło armii Dankla. Do pierwszych walk doszło tego dnia w lesie na zachód od Kajetanowa, który od wschodu zatakowała 70 DRez. a od północy izmaiłowcy. O godzinie 7 rano las został zdobyty, po czym gwardziści skierowali się na Markowolę a 70 Drez. w kierunku Sosnowa. Pod Puławy przybyły w tym czasie pozostałe siły XIV Korpusu w postaci 2 BStrz. a za plecami walczących jednostek na lewe skrzydło rosyjskie przesunęły się dodatkowo dwie dywizje kawalerii: 13 i 1 Kozaków Dońskich, szykując się do rajdu oskrzydlającego w momencie gdy lewoskrzydłowe jednostki piechoty przełamią tam obronę przeciwnika. Tymczasem po stronie austro-węgierskiej trwało gorączkowe ściaganie posiłków i próba zluzowania przez nie postrzelanej 37 DPH. Silny nacisk wroga pod Gródkiem wciąż opóźniał przesunięcie z tego odcinka w stronę Łagowa 14 DP, do południa udało się jednak zgromadzić na tyłach przemęczonej walkami dywizji Wiebera ok. 8-9 batalionów. Przed południem walki toczone były z niewielkim natężeniem co umożliwiło rozpoczęcie stopniowego luzowania przez oddziały 14 DP honwedów z 37 DPH niemniej jednak pojawiły się spore utrudnienia jako że w międzyczasie Rosjanie podeszli bardzo blisko pozycji żołnierzy węgierskich – ok. godziny 9 w rejon Sosnowa i Zarzecza podeszła 70 DRez. (zajęte ok. 13, w Sosnowie zdobyto ciężkie działo), 3 DGren. podeszła pod Kochanów (XXV Korpus kolejnych 3 oficerów i 64 żołnierzy do niewoli) natomiast z lasów pod Tomaszowem wychynęły oddziały 45 DP (179 pp wyparł Austriaków z północnej krawędzi lasu pod Tomaszowem). Około godziny 15 do walk doszło także na pn-zach od Janowca; tam uderzyła druga dywizja XIV Korpusu, 18 DP, która wykorzystując osłonę pozostałych dywizji posunęła się przed południem z Góry Puławskiej na południe wzdłuż brzegu Wisły, o godzinie 9 zajmując Oblasy, o 10 Janowiec i uderzając stamtąd na linię Baryczka-Janowice.
Z napływających wieści w sztabie 1 Armii do wieczora 25 października uzyskano następujący obraz sytuacji na prawym skrzydle Armii: sytuacja ustabilizowała się, przeciwnik umocnił się na froncie przed Górą Puławską. Zameldowano iż trwa luzowanie ciężko postrzelanej 37 DPH przez 14 DP. Honwedzi zajmowali pozycje od Ławecka po Teodorów, jej prawa flanka była zabezpieczana przez przybyłą z południa 11 DKH, z lewej strony Dywizja miała styczność z 33 DP, główne siły 14 DP zgromadziły się pod Załazami. Na tyłach V Korpusu oczekiwano przybycia 27 października 2 DP z X Korpusu, natomiast 29 października miały nadciągnąć znad Sanu w ślad za nią dwie pozostałe dywizje tego korpusu, 24 i 45; poza tym w marszu od strony Radomia znajdowały się dwie dywizje kawalerii: 2 i 9. W tej sytuacji gen. Dankl zdecydował się jeszcze kontynuować walkę. Nakazał on wieczorem 25 października obydwu d-com korpusów utrzymać się do czasu nadejścia X Korpusu - liczył iż być może uda się w obliczu rosyjskiej przewagi zyskać na czasie do momentu nadejścia posiłków [36]. W przeciągu kilku kolejnych godzin miało się jednak okazać iż były to płonne nadzieje...

Gen. Dankl, d-ca austro-węgierskiej 1 Armii

Gen. Leczycki, d-ca rosyjskiej 9 Armii

Stało się tak dlatego że sytuacja na froncie działającej w rejonie Puław 9 Armii rosyjskiej w wyraźny sposób się polepszyła: na północy KGw. wyszedł do godziny 13 na linię Sarnów-Zwola-Leokadiów (pod Leokadiowem Izmaiłowski Pułk Gwardii), 3 DGren. Żabianka-Piskorów-Helenów (1 pułkownik i 33 żołnierzy do niewoli) a na jej południowym skrzydle XXV i XIV Korpus zdobyły konieczną przestrzeń manewrową do decydującego uderzenia na prawą flankę przeciwnika i gen. Leczycki nakazał im rozszerzyć uzyskane powodzenie przez silną kontynuację ataku. I tak już o godzinie 20 przeciwko prawemu skrzydłu V Korpusu wyprowadzone zostało nowe uderzenie Rosjan, które odrzuciło nieszczęsną 37 DPH – w jego wyniku 70 Drez. zajęła rejon po obu stronach Żabianki, 3 DGren. o 21 zdobyła Pająków i wschodnią część Łaguszowa. Pozostałe dywizje 9 Armii również odnotowały zdobycze terenowe: w godzinach wieczornych 18 DP zajęła linię Baryczka-Janowice-Brzeście natomiast atakująca równocześnie z nią 45 DP zajęła rejon Łowiecka, jednak dalej napotkała silny opór pod Helenowem gdzie na pozycjach obronnych usadowiła się znajdująca się do tej pory na tyłach 14 DP. Głównym siłom tej dywizji udało się powstrzymać uciekających Honwedów jednak jej nocny kontratak nie doprowadził do odrzucenia wroga na pozycje wyjściowe, poprzestając na chwilowym zatrzymaniu go w miejscu. Austriacy cofnęli się zatem na silnie ufortyfikowane wzgórza na północ od Łaguszowa. Na tych pozycjach można było się bronić przez dłuższy czas jednak obrona tutaj stawała pod dużym znakiem zapytania z uwagi na coraz wyraźniejsze oskrzydlenie 37 DPH od południa: oprócz dotarcia Rosjan wieczorem pod Baryczkę, pod Janowcem skoncentrowały się również 13 DK oraz 1 DDK szykując się do spodziewanego pościgu. 11 DKH, która miała zabezpieczać prawą flankę V Korpusu cofnęła się na zachód. W walkach oskrzydlajacych szczególnie wyróżnił się 179 pp z 45 DP, za co Orderem św. Jerzego IV Klasy odznaczony został jego d-ca, płk Edward Katłubaj - pułk w tym okresie "wziął do niewoli 15 oficerów i ok. 1000 żołnierzy, zdobył 4 kaemy, ok. 1500 karabinów i 17 skrzynek z amunicją" [37]. Ogółem podczas walk 37 DPH i 14 DP utraciły tego dnia 8 dział, 4 kaemy i ok. 1400 jeńców (XIV korpus 3 oficerów, 469 żołnierzy). Na lewym skrzydle V Korpusu 33 DP nie była tego wieczora atakowana na jej nowych pozycjach na południe od Gniewoszowa (m.in. Bierdzież), natomiast do ciężkich walk doszło na prawym skrzydle sąsiadującej z nią z lewej strony 5 DP, gdzie celem otworzenia sobie drogi na Zwoleń gen. Leczycki obok jednostek 75 DRez. do ataku rzucił także także BStrz.Gw. Atak ten był tak silny że odrzucił prawe skrzydło 5 DP oraz pozostające tam jeszcze oddziały z 14 DP.

26 października
Meldunek o tym że Rosjanie dalej atakują prawe skrzydło V Korpusu otrzymano w sztabie 1 Armii jeszcze nocą 25/26 października. Okazało się również iż zluzowanie 37 DPH nie jest już możliwe z uwagi na nieustannie toczące się walki. Rankiem 26 października meldunki V Korpusu pozwoliły zorientować się iż sytuacja na południowym skrzydle 1 Armii staje się coraz poważniejsza.
Tam własnie gen. Leczycki rzucił swoje 2 korpusy do ostatniego, decydującego ataku. Na ich południowym skrzydle silne oddziały odrzuciły na Siekierki straż boczną prawej flanki V Korpusu, 11 DKH. W górę rzeki od strony Janowca nadciągały już rosyjskie 13 DK oraz 1 DKoz. Dońskich starając się wyjść nieprzyjacielowi na flankę. Na wzgórzach na pn-zach od Janowca doszło do ostatnich, desperackich walk, w których rosyjski XXV Korpus oraz część XIV Korpusu odrzuciły na zachód Grupę gen. Willerdinga – jednostki z 14 DP oraz 37 DPH. 2 Brygada 45 DP o godzinie 5 zawładnęła atakiem na bagnety wzgórzami na południe od Łaguszowa (wzgórze 78 pomiędzy Łaguszowem i Ławieckiem), biorąc przy tym 1000 jeńców i ułatwiając tym samym atakującej na północ od niej 3 DGren. zdobycie samego Łaguszowa o godzinie 6.30 (Szablę św. Jerzego otrzymał tu pułkownik 179 pp - Iwan Semenowicz - za to że dowodząc IV Batalionem w boju 26 października 1914 r. pod Helenowem znajdując się w pierwszej linii pod gradem kul z broni ręcznej i kaemów, atakiem na bagnety zdobył ufortyfikowaną pozycję przeciwnika, wyparł z niej wroga biorąc do niewoli 11 oficerów i 700 żołnierzy, zdobywając ok. 1000 karabinów, 14 wozów amunicyjnych i olbrzymią liczbę amunicji. Zdobywszy wrogą pozycję energicznie ścigał przeciwnika, przywodząc go do pełnego odwrotu.). Na północy 70 DRez. utknęła przed lasem na północ od Łagowa – na pomoc jej ruszyła część 3 DGren., która do godziny 14 dotarła na linię Polesie-Łagów przełamując zacięty opór walczących tam jeszcze jednostek przeciwnika (11 oficerów i 439 żołnierzy do niewoli). Pozostała część 45 DP zajęła w tym czasie rejon Mszadły a działająca jeszcze dalej na południe 18 DP spychając krok za krokiem przeciwnika o 12.30 zajęła Andrzejów a o 13.30 jej jednostki zajęły Kijanki i zameldowały o rozpoczynającym się odwrocie przeciwnika. Lewą flankę dywizji obeszły wspomniane wyżej dwie dk celem rozpoczęcia pościgu. W ostatniej próbie ustabilizowania frontu gen. Puhallo nakazał gen. Willerdingowi ponownie zaatakować na Łagów i równocześnie zameldował w dowództwie 1 Armii iż zamierza „bezwarunkowo stawić opór” z prośbą o możliwe skierowanie części X Korpusu forsownym marszem na pomoc [38]. Wkrótce jednak – w obliczu postępującego oskrzydlenia od południa – musiał on uznać sytuację za beznadziejną i wysłał do walczących na prawym skrzydle Grup zezwolenie na odwrót na Siekierkę i po obu stronach Załazów. Podczas gdy na południowym skrzydle V Korpusu sprawy przybierały tak niepomyślny obrót, w centrum Rosjanie zbliżali się coraz bardziej również do pozycji 33 DP. W południe w rejonie Bierdzieży nastąpiło uderzenie gwardyjskiej piechoty, które załamało o godzinie 15 front 33 DP. W tej sytuacji gen. Puhallo nakazał odwrót całego korpusu w stronę Kijanki i Zwolenia.


Oprócz wiadomości o odwrocie V Korpusu sztab Armii uzyskał wiadomość iż Rosjanie właśnie przeprawili się na lewy brzeg Wisły na południowym brzegu Iłżanki, pod Solcem i zmierzająca na pomoc V Korpusowi 2 DP musiała zostać wyznaczona do ataku w tamto miejsce. Możliwą stawała się sytuacja w której także pozostałe dywizje X Korpusu, zamiast zmierzać pod Dęblin, będą musiały być użyte do ochrony tyłów 1 Armii. W tej sytuacji, pomimo tego iż jego I Korpus po zaciętych walkach utrzymał swoje pozycje, gen. Dankl uznał iż wszystkie okoliczności przemawiają za przerwaniem walki; zatelegrafował on o godzinie 10 do kwatery Naczelnego Dowództwa w Nowym Sączu iż „wczesnym rankiem wycofa on stojące pod Iwangorodem siły na linię Iłżanki oraz w okolicę na pn-wsch od Radomia” [39]. W rozkazie do odwrotu zalecano by V i I Korpus jeszcze tego dnia wycofały się na linię Zwoleń-Jedlnia (Szydłowiec-Mirów-Iłża) a 27 października kontynuowały odwrót przez Zwoleń i Radom.
Straże tylne V Korpusu zdołały stawiać dzielny opór pod Załazami i Czarnolasem do godziny 16 i przez to umożliwiły prawemu skrzydłu armii uporządkowany odwrót. Rosjanie zauważyli odejście przeciwników, jednak wyczerpani po krwawej walce pozostali na tak żmudnie wywalczonym polu bitwy (70 Drez. – Florianów, Zalazy, 3 DGren. – Zamoście, Łagów, Łaguszów. Jedynie na skrajnym prawym skrzydle ustępującej Armii Dankla rosyjscy kawalerzyści zapamiętale ścigali 37 DPH i 11 DKH a lewe skrzydło XIV Korpusu do wieczora wyszło na linię Mszadła-Kijanka. 9 Armia na linii Gródek-Czarnolas-Helenów-Łagów-Mszadła-Andrzejów-Kijanka. Następnego dnia rozpoczął się dalszy pościg za uchodzącymi wojskami 1 Armii.

Druga Bitwa pod Dęblinem dobiegła końca.

Przypisy:
17) Österreich-Ungarns..., op.cit.,
18) Tamże,
19) Kawaliery Wojennogo Ordiena Swijatogo Wielikomuczenika i Pobiedonosca Georgija za period s 1914 po 1918 g, Moskwa 2008,
20) Tamże,
21) Tamże,
22) Österreich-Ungarns..., op.cit.,
23) Kawaliery Wojennogo Ordiena..., op.cit.,
24) Tamże,
25) Tamże,
26) Tamże,
27) Tamże,
28) Tamże,
29) Tamże,
30) Tamże,
31) Tamże,
32) Tamże,
33) Tamże,
34) Österreich-Ungarns..., op.cit.
35) Österreich-Ungarns..., op.cit.,
36) Tamże,
37) Kawaliery Wojennogo Ordiena..., op.cit.,
38) Österreich-Ungarns..., op.cit.,
39) Tamże,