czwartek, 5 maja 2016

Jak to w roku 1914 pod Dęblinem ordery zdobywano...

Jednym z najwyższych rosyjskich odznaczeń w armii carskiej był Order św. Jerzego, przyznawany oficerom za wybitne odznaczenie się w walce. Spośród ponad 5000 kawalerów tego orderu kilkunastu z nich zdobyło go w 1914 r. właśnie pod Dęblinem...


Order św. Jerzego (pełna nazwa: Wojskowy Order św. Męczennika Zwycięskiego Jerzego, ros. Военный Орден Св. Великомученика и Победоносца Георгия) – jako jedno z najwyższych odznaczeń wojskowych w carskiej Rosji został ustanowiony 26 listopada 1769 roku przez carycę Katarzynę II. Po obaleniu caratu zlikwidowany, a w 1992 r. postanowieniem Rady Najwyższej Federacji Rosyjskiej odnowiony jako najwyższe odznaczenie wojskowe Rosji pod nazwą Order św. Jerzego (Орден Святого Георгия).
Order był (i jest nadal) nadawany w 4 klasach, poczynając od najniższej. Orderem mogli być nagradzani oficerowie za wybitne odznaczenie się w boju. Mogli go otrzymywać również cudzoziemcy. Order IV klasy początkowo można było także uzyskać za odpowiednią wysługę 25 lat w służbie polowej lub 18 lub 20 odbytych kampanii pływania w marynarce - możliwość tę zniósł w 1855 r. car Aleksander II.
Nad orderem czuwała Kapituła Rosyjskich Carskich Orderów, której Wielkim Mistrzem był sam car. O nadaniu orderu I i II klasy decydował jedynie car, natomiast klasy III i IV nadawała rada (Duma) złożona z kawalerów orderu. Do odznaczenia przedstawiał bezpośredni przełożony oficera, w ciągu 4 tygodni od wydarzenia zasługującego na odznaczenie. Order dawał liczne przywileje w służbie i na dworze carskim a najstarszym kawalerom orderu przysługiwała roczna pensja.
Według statutu order św. Jerzego należało zawsze nosić na sobie.


Podczas I wojny światowej Orderem św. Jerzego IV klasy odznaczonych zostało ponad 5000 oficerów na wszystkich szczeblach dowodzenia, którzy wykazali się na polach bitew odwagą, dzielnością, zmysłem taktycznym i innymi cechami wyróżniającymi ich spośród całego korpusu oficerskiego armii carskiej. Spośród nich kilkunastu zasłużyło na to zaszczytne wyróżnienie podczas walk toczonych w październiku 1914 r. w okolicach nadwiślańskiej rosyjskiej twierdzy w Dęblinie (ros. Iwangorod).

Ceremonia dekorowania Orderem.


W okolice Dęblina wojna dotarła jesienią 1914 r. wraz z działaniami, które zyskały później miano Operacji Warszawsko-Iwangorodzkiej. U jej postaw leżał zamiar odciążenia armii austro-węgierskich, które poniósłszy porażkę na Lubelszczyźnie i opuściwszy linię Sanu cofnęły się w kierunku południowo-zachodnim - zamiar ten chciano urzeczywistnić poprzez zajęcie przepraw na Wiśle i uderzenie siłami 9 Armii niemieckiej i 1 Armii austriackiej z północnego-zachodu na skrzydło armii rosyjskich posuwających się za Austriakami. Z kolei Rosjanie, planując w przyszłości wielką ofensywę w kierunku Poznania i Górnego Śląska, nie mogli sobie pozwolić na utratę w/w przepraw i reagując na zamiary przeciwnika zaczęli koncentrować swoje armie wzdłuż linii Wisły. Ponieważ Rosjanie zdołali obsadzić rzekę wcześniej niż dotarli do niej Niemcy, ci drudzy zdecydowali się na zmianę swoich planów i uderzenie w kierunku na Warszawę przy jednoczesnym zablokowaniu Rosjanom możliwości przeprawienia przez Wisłę większych sił w rejonie Puławy-Dęblin-Kozienice. A że dowódcy carscy właśnie to chcieli zrobić - doszło w ten sposób w dniach 10-12 października do Pierwszej Bitwy pod Dęblinem. W bezpośrednich okolicach twierdzy po stronie niemieckiej walczyła 1 Rezerwowa Dywizja Gwardii mając naprzeciwko siebie jednostki III Korpusu Kaukaskiego wzmocnione załogą twierdzy dęblińskiej. Bitwa zakończyła się zepchnięciem Rosjan na linię zewnętrznych fortyfikacji twierdzy, na których jednak ci ostatni zdołali się utrzymać i nie dopuścili do zdobycia przez Niemców przeprawy na Wiśle.

Przez następne dni Rosjanie zdołali na tyle wzmocnić swoje siły w rejonie Warszawy, że koniecznym stało się wzmocnienie znajdujacych się naprzeciwko nich jednostek niemieckiej 9 Armii siłami znajdujacymi się do tej pory w rejonie Dęblina. W obliczu niebezpieczeństwa wyprowadzenia przez carskie korpusy równoczesnego uderzenia od strony twierdzy dęblińskiej, dowództwa niemieckie i austriackie uzgodniły plan, wg którego Niemcy wycofają się spod Dęblina w kierunku zachodnim i północno-zachodnim a na wychodzących z rejonu twierdzy Rosjan uderzy od południa 1 Armia austro-węgierska. Realizacja tych założeń doprowadziła w dniach 22-26 października do Drugiej Bitwy pod Dęblinem. Nacierające w okolicach Dęblina jednostki I i V korpusów austriackich (w składzie których znalazły się też Legiony Polskie) natrafiły przed swoim frontem na jednostki rosyjskich korpusów: XVII, III Kaukaskiego oraz załogę twierdzy, które były stopniowo wzmacniane przez przeprawiające się przez Wisłę oddziały Korpusu Gwardii. Rezultatem tej krwawej i zaciętej bitwy był ogólny odwrót armii austro-węgierskiej, która - mimo lokalnych sukcesów w pierwszej fazie bitwy - nie była w stanie pokonać znacznie silniejszego przeciwnika.


Podczas walk pod Dęblinem kluczową rolę odegrała artyleria, która swoim ostrzałem wspierała natarcie własnych oddziałów, dezorganizowała ataki przeciwnika i zmuszała do milczenia jego artylerię walcząc niejednokrotnie w skrajnie niebezpiecznych warunkach - nic więc dziwnego iż Kapituła Orderu kilkakrotnie doceniła postawę dowodzących nią oficerów, przyznając im to zaszczytne odznaczenie. Należeli do nich:
Dowódca 3 baterii artylerii konnej Gwardii pułkownik Siergiej Wojna-Panczenko, który "wyjątkowo umiejętnie i mężnie pod silnym ostrzałem dowodził ogniem gołębskiej i stężyckiej grupy artylerii (...) niejednokrotnie zmuszając do milczenia silniejsze baterie przeciwnika, powstrzymując jego ataki i wspierając nasze; szczególnie wyróżnił się błyskotliwymi działaniami 24 października, kiedy to uciszył kilka baterii haubic przeciwnika, które ogniem z flanki powodowały silne straty w 70 Rez. Dywizji Piechoty [dalej DP - przyp.aut.](...)", generał-major Władimir Prjasłow, dowódca 21 Brygady Artylerii, który "w czasie walk 10-22 października znajdując się pod silnym ogniem nieprzyjaciela i kierując grupami artylerii, niejednokrotnie zmuszał do milczenia nieprzyjacielskie baterie, ogniem swoich baterii ułatwiał natarcia własnej piechoty, czym przyczynił się do powstrzymania nacisku przeważających sił przeciwnika i utrzymania przeprawy na Wiśle(...)", podpułkownik Nikołaj Jarocki, dowódca 37 Dywizjonu Moździerzy, "Za to że dowodząc 3 baterią 81 Brygady Artylerii i zdając sobie sprawę z trudności 298 Pułku Piechoty [dalej pp - przyp.aut.] w walkach 23 października, z własnej inicjatywy pozostał ze swoją baterią w celu udzielenia mu pomocy i wytrzymał walkę z przeważającymi liczebnie nieprzyjacielskimi bateriami, ściągnął na siebie ogień przeciwnika, czym uratował pułk od grożącego mu niebezpieczeństwa; w walkach 23 i 24 października na odcinku gwardyjskiego Pawłowskiego pułku, który znajdował się w skrajnie niebezpiecznym położeniu, swoim celnym ogniem i umiejętnym dowodzeniem uciszył baterie przeciwnika, rozproszył siły atakującego nieprzyjaciela i pomógł pułkowi przejść z obrony do udanego natarcia" oraz generał-major Aleksander Sievers, dowódca 2 Brygady Artylerii Gwardii, który "mężnie dowodził pod silnym ostrzałem działaniami Brygady w walkach od 22 do 27 października, kiedy to rozstawiwszy baterie, razem ze swoją dywizją wytrzymał wszystkie silne naciski Austriaków na linii Nowa Wieś [ob. Garbatka Poduchowna – przyp.aut.] - Stara Zawada - Kociołek i celnym ogniem odparł (...) ataki nieprzyjacielskiej piechoty, uciszył szereg nieprzyjacielskich baterii i mocno przyczynił się tym do przejścia do ataku własnej piechoty i końcowego sukcesu".

Jednak nawet najlepsza artyleria nie zdziałałaby pod Dęblinem nic bez współudziału odpowiednio walecznej piechoty, która częstokroć bagnetami musiała przełamywać wrogie linie lub bronić własnych pozycji przed zaciekłymi atakami przeciwnika. Wymagało to odpowiednich ludzi na stanowiskach dowódczych - wielu z nich Kapituła doceniła przyznając Order św. Jerzego IV klasy.

Podczas pierwszej bitwy dęblińskiej najbardziej odznaczyła się II Brygada 21 DP (83 i 84 pp) z III Korpusu Kaukaskiego, która przeprawiła się 9 października przez Wisłę pod Pawłowicami (ok. 13 km na północny-zachód od Dęblina) i na utworzonym przyczółku toczyła w dniach 10-12 października ciężkie walki o jego utrzymanie, celem osłony budowy w tym miejscu mostu przez rzekę. Za operację forsowania Wisły w dniu 9 października odznaczono dowódcę w/w Brygady generał-majora Nikołaja Iwanowa, który "pod naciskiem silniejszego przeciwnika posunął się naprzód, okopał i nie bacząc na duże straty odrzucił Niemców i utrzymał wszystkie pozycje niezbędne dla podchodzącego XVII Korpusu (...)". Przez następne trzy dni walk na wspomnianym przyczółku wyróżniło się jeszcze kilku oficerów:
- pod Wólką Tyrzyńską (ok. 13 km na północny-zachód od zewnętrznych fortów twierdzy) byli to: podpułkownik Iwan Rekałow z 83 pp, który 10 października gdy "2-ga rota 84 pp została niemal w całości unicestwiona przez przeciwnika, który znacznymi siłami atakował na Wólkę Tyrzyńską zagrażając stojacej tam artylerii i mostowi na Wiśle, z własnej inicjatywy poderwał swoją rotę i nie tylko powstrzymał natarcie przeciwnika ale i zmusił go do odwrotu" oraz pułkownik Iwan Cziczianow z tego samego pułku, który 12 października "energicznym atakiem zdobył ufortyfikowaną wioskę Wólka Tyrzyńska nie bacząc na morderczy ogień karabinów maszynowych umieszczonych przez Niemców na dachach domów. Zdobyciem wioski ściągnął na siebie atak (...) przeciwnika i utrzymał zajmowane pozycje, nie bacząc na wściekłe ataki przeważającego liczebnie przeciwnika, czym osłabił jego uderzenie na główne siły (...)"
- pod Samwodziem (odległość j/w) męstwem wykazali się następujacy oficerowie 83 pp: podpułkownik Siergiej Rudniew, który 11 października "znajdując się w rezerwie z 8 rotą i zauważywszy że przeciwnik dużymi siłami atakuje pomiędzy Wólką Tyrzyńską a Samwodziem, z własnej inicjatywy szybko ruszył do Samwodzia i zająwszy pozycję na północnych krańcach tej wioski powstrzymał natarcie przeciwnika, zmusił go do odwrotu i tym samym zażegnał niebezpieczeństwo przebicia się Niemców w kierunku przeprawy na Wiśle", podpułkownik Władimir Manszilin, który 12 października "dowodząc 7 rotą i dysponując 4 karabinami maszynowymi, podczas nocnego ataku przeważających sił niemieckich, będąc okrążonym ze wszystkich stron i będąc rannym w brzuch, kontynuował odpieranie ataku, okazując przykład osobistej odwagi zachęcał do walki swoich podkomendnych. Kiedy Niemcy wdarli się do okopów, otrzymał 10 ran od bagnetów i stracił świadomość, ale zainspirowani podkomendni wyparli Niemców z okopu. Gdy odzyskał przytomność i upewnił się, że wszystkie karabiny maszynowe są na miejscu a ataki odparte, pozwolił odnieść siebie do punktu opatrunkowego" oraz dowódca pułku, generał-major Kazimierz Stefanowicz, który 12 października, "kiedy w położeniu jednostek 21 DP zaczęła rysować się luka, którą Niemcy mieli swobodny dostęp do mostu na Wiśle, z własnej inicjatywy, pod morderczym ogniem przeciwnika powiódł naprzód rezerwy swojego pułku i wyparł Niemców z Samwodzia (...)".
Nieco bardziej na południe 12 października miało miejsce starcie, za które odznaczono potem generał-lejtnanta Wasilija Artemiewa, dowódcę 52 DP. Maszerował on ze swoją dywizją wzdłuż lewego brzegu Wisły w celu połaczenia się z walczącą na przyczółku 21 DP gdy po minięciu wioski Łoje (ok. 4 km na północny-zachód od zewnętrznych fortów twierdzy) napotkał idące z naprzeciwka jednostki niemieckie, które po zajęciu Mozolic chciały tędy przypuścić atak na umocnienia twierdzy. Nastąpiła zacięta bitwa spotkaniowa którą wygrali Rosjanie "(...) zdobywając jeden karabin maszynowy i biorąc do niewoli 6 oficerów i 500 żołnierzy przeciwnika (...)" i odrzucając przeciwnika na Mozolice oraz dalej, na Słowiki Nowe.

Za walki toczone podczas drugiej bitwy dęblińskiej grad odznaczeń spadł z kolei na oficerów 2 Dywizji Piechoty Gwardii, która najpierw skutecznie odpierała wściekłe ataki Austriaków a potem sama przeszła do natarcia zmuszając przeciwnika do odwrotu. Gwardziści najcięższe walki toczyli w rejonie Garbatka Poduchowna - Gródek - Stara Zawada - Kociołek (ok. 8-12 km na zachód od zewnętrznych fortów twierdzy). I tak:
- pod Starą Zawadą odznaczyli się: porucznik Gawrił Jewreniow z pułku Finlandzkiego, który 23 października "będąc wysłanym na czele roty w celu zapobieżenia przechwyceniu flanki, zaatakował i rozproszył przeciwnika; wziął udział w ataku na ufortyfikowaną pozycję, wdarł się do okopów i zdobył 2 karabiny maszynowe" oraz kapitan Nikołaj Sałamanow z pułku Grenadierskiego "za to że (...) 26 października (...) znajdując się z 15 rotą w czołowych okopach (...), zauważywszy zamieszanie w liniach przeciwnika, nie bacząc na silny ogień artylerii i broni ręcznej, prawidłowo oceniwszy sprzyjającą sytuację z własnej inicjatywy rzucił się ze swoją rotą do ataku, pociągając tym samym za sobą sąsiednie jednostki czego następstwem był atak całej dywizji, który doprowadził do pełnego pobicia przeciwnika"
- pod Gródkiem zasłużyli się następujący oficerowie pułku Finlandzkiego: chorąży Mścisław Sokołow, który "26 października, po tym jak dowódca roty został ranny, poprowadził rotę w nakazanym kierunku i świecąc przykładem osobistego męstwa, odważnie zaatakował na bagnety, wyparł przeciwnika z okopów i zdobył 2 karabiny maszynowe", podporucznik Konstantyn Juriew, który "26 października (...) pierwszy wskoczył do austriackich okopów pod Gródkiem, zajął z 1,5 roty cmentarz i ściągając na siebie ogień przeciwnika, ułatwił posuwanie się naprzód pozostałych rot swojego batalionu", pułkownik Władimir Czytowicz, który 26 października "osobiście kierując działaniami IV Batalionu, zdobył ufortyfikowaną pozycję nieprzyjaciela pod Gródkiem, a potem i znajdujące się za tą wioską okopy, zdobywając w nich 9 austriackich karabinów maszynowych", podporucznik Aleksander von Michel, który tego samego dnia "podczas ataku na austriackie okopy pod Gródkiem, dowodząc plutonem karabinów maszynowych, zdobył w walce nieprzyjacielski karabin maszynowy i natychmiast osobiście otworzył z niego ogień do oddziałów austriackiej piechoty" oraz kapitan Siergiej Pyżew, który również 26 października pod Gródkiem "poszedł ze swoją rotą do ataku, wyparł przeważającego liczebnie nieprzyjaciela z dwóch rzędów okopów, wziął do niewoli 150 jeńców i 2 karabiny maszynowe"
- pod Kociołkiem na order "zapracowali sobie": sztabskapitan Nikołaj Worobiew z pułku Grenadierskiego, który 24 października "na czele 3 i 4 roty przystapił do szturmu na wioskę, osobistym przykładem zainspirował roty, powiódł je do ataku na bagnety i wdarłszy się do okopów przeciwnika został rażony 8 kulami - umierając wciąż usiłował znakami szabli kierować swoją rotą" oraz pułkownik Władimir Aniszczenkow z pułku Pawłowskiego, który 24 października "osobiście kierując działaniami II i IV batalionu swojego pułku, wyparł przeważającego liczebnie przeciwnika z ufortyfikowanej pozycji czym (...) umożliwił ogólne natarcie w następnych dniach".
W rejonie w/w miejscowości wykazali się w tych dniach również dwaj inni oficerowie:
Pułkownik Nikołaj Jakowlew z pułku Pawłowskiego, który "w walkach (...) 22, 23 i 24 października dowodząc początkowo batalionem, a po wybiciu starszych oficerów - pułkiem, znajdując się pod ostrzałem artylerii i broni ręcznej odparł 13 zażartych ataków Węgrów i potem sam przeszedł do zwycięskiego ataku. Będąc kontuzjowanym, pozostał na stanowisku" oraz generał-major Władimir Ciepłow, dowódca pułku Finlandzkiego, który odznaczenie otrzymał za "mężne dowodzenie działaniami pułku a potem brygady w walkach (...) nocą z 22 na 23 października, kiedy to rozwijając się z marszu zajął linię Nowa Wieś [ob. Garbatka Poduchowna – przyp.aut.] - Stara Zawada - Kociołek, powstrzymał nacisk przeważających sił austriackich (...) i odparł bagnetami ponad 15 wściekłych ataków austro-węgierskiego I Korpusu(...)".


Z końcem października w okolice Dęblina powrócił względny spokój. Nie na długo jednak - wojna zawita tu ponownie już latem 1915 r.


Bibliografia:
1. http://pl.wikipedia.org/wiki/Order_św._Jerzego
2. Kawaliery Wojennogo Ordiena Swijatogo Wielikomuczenika i Pobiedonosca Georgija za period s 1914 po 1918 g, Moskwa 2008
3. Laskowski Otton, Dęblińsko-Warszawska operacja 14.IX-3.XI.1914 w: Encyklopedia Wojskowa t.II, Warszawa 1932
4. von Schwarz Aleksij, Iwangorod w 1914-15 gg. Iz wospomnanij A.W. von Schwarza, komendanta krieposti, Paryż 1969
5. Strategiczeskij oczerk wojny 1914-1918. Czast 2, Moskwa 1923
6. Żurnał bojewych dejstwij 2-oj Gwardejskoj Piechotnoj Diwizii 1914 r., Paryż b.r.w.


Zdjęcia:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz