niedziela, 21 września 2025

Walki o Puławy w dniach 31 lipca i 1 sierpnia 1915 r.

Opisy historyczne większości miast Lubelszczyzny zazwyczaj pomijają milczeniem okres I wojny światowej, zazwyczaj kwitując go tylko stwierdzeniem, że "miasto zostało wówczas bardzo zniszczone". Ale jak i przez kogo? O tym większość artykułów już milczy. Podobnie jest i w przypadku Puław - dużo dowiemy się o ich wojennej przeszłości z czasów II wojny światowej czy nawet Powstania Listopadowego, natomiast Wielka Wojna niezmiennie okryta była milczeniem, pomimo tego że w jej trakcie miasto zostało niemal całkowicie zrównane z ziemią. Poniższy artykuł ma na celu rzucić nowe światło na wydarzenia w nadwiślańskim grodzie z przełomu lipca i sierpnia 1915 r.

------------------------------------------------------------------------------ 

Wskutek zapoczątkowanego w maju 1915 r. odwrotu armii rosyjskich z terenów Galicji i Królestwa Polskiego, wywołanego przełamaniem ich frontu przez wojska Sprzymierzonych pod Gorlicami, linia frontu zbliżyła się pod koniec lipca 1915 r. z dwóch stron do Puław, które od czasu Drugiej Bitwy Dęblińskiej w październiku 1914 r. znajdowały się z dala od rejonu toczonych walk. Istniejąca od stycznia 1915 r. pod Puławami przeprawa mostowa została wybrana jako kierunek odwrotu na prawy brzeg Wisły rosyjskiego Korpusu Grenadierów gen. Mrozowskiego, którego śladem przez centralne połacie Królestwa Polskiego podążał niemiecki Korpus Landwehry gen. Woyrscha. Z kolei wzdłuż prawego brzegu Wisły, z południa Lubelszczyzny cofał się ku północy front carskiej 4 Armii, odgryzającej się na kolejnych liniach obrony idącej jej tropem 4 Armii austro-węgierskiej. 


Grenadierzy gen. Mrozowskiego po dramatycznym wyścigu do rzeki nie dali się odciąć od przeprawy i 22 lipca 1915 r. przeprawili się na puławski brzeg Wisły, paląc za sobą puławski most i obsadzając tymczasowo odcinek od Kazimierza Dolnego po Dęblin – rejon Puław objęły pododdziały 7 Żmudzkiego Pułku Grenadierów płk Maksymiliana Adamowicza Cwiecyńskiego. "Tymczasowo", gdyż od południa słychać już było odgłosy zbliżającego się frontu, a rosyjskie dowództwo nie miało w planach długotrwałej obrony Lubelszczyzny – miała ona trwać tyle czasu, ile było Rosjanom potrzebne na ewakuację ludności i dóbr wszelakich z zaplecza frontu na Wschód. Jednak pod koniec lipca 1915 r. było ku temu jeszcze daleko i Rosjanie zamierzali stawić twardy opór na kolejnej linii obrony, biegnącej od twierdzy w Dęblinie, wzdłuż Wisły do Puław i stąd szosą lubelską przez Końskowolę, Kurów, Markuszów i Garbów w stronę Lublina. 

Początkowo Sprzymierzeni zamierzali iść pod Puławami za ciosem, planując tu przeprawę oddziałów gen. Woyrscha w nocy z 24 na 25 lipca 1915 r. i wyjście na tyły rosyjskim korpusom, cofającym się z południa. Jednak świadomość, że na drugim brzegu Wisły czekają gotowi do walki Rosjanie podziałała trzeźwiąco na austro-węgierskie i niemieckie dowództwo i koncepcję ostatecznie zmieniono, przenosząc miejsce planowanej przeprawy na północ od Dęblina. Niestety, w ramach przygotowań do planowanego desantu, wojska niemieckie przez kilka dni prowadziły z lewego brzegu rzeki intensywny ostrzał artyleryjski rosyjskich pozycji po drugiej stronie Wisły. Mocno ucierpiały w tym ostrzale miejskie zabudowy Kazimierza Dolnego i przede wszystkim Puław, w których poziom zniszczenia szacowano na 371 zniszczonych budynków, spośród istniejących wówczas 593. Spaleniu uległa m.in. dzielnica żydowska, uszkodzenia nie ominęły też pałacu Czartoryskich (uszkodzona elewacja od strony Wisły, podziurawione sklepienie), świątyni Sybilli, hotelu „Brystol” czy murowanej synagogi. Ogólnie Puławy, w wyniku odniesionych na przełomie lipca i sierpnia 1915 r. zniszczeń, zostały zaliczone do grona 51 miast i miasteczek, które w wyniku poniesionych strat kwalifikowały się do „przeprowadzenia pomiarów, wykonania planów sytuacyjnych i regulacyjnych, a także dokonania choćby częściowej komasacji - zwłaszcza w rejonie zamieszkałym przez ludność żydowską”.

Rankiem 30 lipca 1915 r. cofające się z południa oddziały rosyjskie minęły linię Kazimierz Dolny-Nałęczów, zmierzając ku polowym fortyfikacjom, wybudowanym naprędce na wspomnianej wyżej linii obrony wzdłuż szosy lubelskiej. Częściowo zwinięto wtedy również nadwiślański odcinek obrony, kierując na Końskowolę oddziały zajmujące do tej pory rejon Kazimierza Dolnego. W zaistniałej sytuacji zrujnowane Puławy znalazły się na zawiasie rosyjskiego frontu, obsadzone w dalszym ciągu przez grenadierów z 7 Pułku Żmudzkiego. Od południa zbliżały się ku nim jednostki austro-węgierskiej 62 Dywizji Piechoty gen. Eduarda Tunka (który kilka dni wcześniej zastąpił na tym stanowisku gen. Rudolfa Stoger-Steinera), które jeszcze tego samego dnia zajęły Kazimierz Dolny i rozpoczęły rozpoznawanie podejść do kolejnej linii obrony Rosjan. 

Szachownica została rozłożona, pionki rozpoczęły swój ruch… Przenieśmy się teraz w jej puławski fragment, który był jednym z kluczowych punktów w całym froncie. Rzut oka na mapę wyjaśnia dlaczego: po teoretycznym uzyskaniu przełamania pod Puławami, Austriacy odcięliby od Wisły i zrolowali całą, ciągnącą się w stronę Końskowoli i Kurowa linię obrony Rosjan, wychodząc zarówno na jej tyły, jak i na tyły rosyjskiej obrony pod Dęblinem. Było więc czego bronić. 

Pułkownik Cwiecyński zaplanował obronę miasta na trzech liniach umocnień: dwóch opóźniających, obsadzonych przed wydzielone roty (rosyjski odpowiednik kompanii) piesze oraz głównej linii obrony, wykonanej zawczasu na obrzeżach lasu, znajdującego się na północ od ówczesnej zabudowy miasta. Okopy głównej pozycji, do których kopania zaangażowano również miejscową ludność, biegły mniej więcej wzdłuż dzisiejszych ulic Chmielowskiego oraz części Kaniowczyków i Wojska Polskiego - dziś są to gęsto zabudowane okolice centrum miasta, wówczas znajdowały się daleko poza nim.  Brak informacji w źródłach czy ww. pozycje zabezpieczono dodatkowo drutem kolczastym (na innych, równoległych odcinkach frontu nie zdążono tego uczynić) - jeśli tak było, to rozciągnięto go tylko tutaj, w przeciwieństwie do tymczasowych, wysuniętych na południe pozycji, o których za chwilę. Na tyłach opisanej głównej linii obrony, w rejonie leśniczówki przy drodze do Żyrzyna (dzisiejsza ul. Jaroszyńskiego) rozmieszczono sztab Pułku oraz stanowiska artylerii pułkowej. 


Jednak pierwszy impet spodziewanego natarcia przeciwnika, Rosjanie zamierzali przyjąć na ówczesnych południowych i południowo-wschodnich obrzeżach miasta, w oparciu o wybrane obiekty architektoniczne i ukształtowanie terenu. Do tych pierwszych należał kościół i cmentarz we Włostowicach na zachodzie oraz rejon stacji kolejowej (dziś Puławy Drewniane) na wschodzie. Obronę odcinka pomiędzy nimi rozmieszczono na wzniesieniach przy ul. Sosnowej, zajmowanych współcześnie przez Instytut Ogrodnictwa Zakład Pszczelnictwa oraz przede wszystkim wokół wzniesienia 161, znajdującego się pomiędzy dzisiejszymi ulicami Kołodzieja i Opani, przy wylotowej drodze z Puław w stronę Skowieszyna.

                                    

               Wzgórze 161, widok od strony południowej

 

          Widok centralnego odcinka obrony, w ujęciu od strony ul. Gościńczyk.

Obsadę ww. pozycji zapewniały roty wydzielone z poszczególnych batalionów 7 Pułku, zajmujących równoległe do nich odcinki pozycji głównej pod lasem – odpowiednio 7 rota z II batalionu we Włostowicach, nieznana z numeru rota z I batalionu na wzgórzu 161 oraz 15 rota z IV batalionu w rejonie stacji kolejowej. Na ich tyłach rozmieszczono niewielkie odwody. Łącznikiem z pozycjami sąsiedniego, 6 Taurydzkiego Pułku Grenadierów (zajmującego rejon wokół Końskowoli), był wysunięty posterunek tego Pułku na południe od miejscowości Rudy – jeszcze będziemy o nim tu wspominać. Niemal pewnym jest, że stany osobowe ww. posterunków, w wyniku poniesionych do tej pory strat odbiegały nieco od tych regulaminowych (na początku wojny rota piechoty liczyła ok. 250 żołnierzy), jednak carscy żołnierze mając karabiny w ręku, wsparci stanowiskami karabinów maszynowych oraz walorami obronnymi własnych pozycji, twardo czekali na przeciwnika. 

A ten nadchodził. Z uwagi na wspomniane wcześniej znaczenie nadwiślańskiego miasta, gen. Tunk skierował na Puławy pododdziały aż trzech swoich jednostek – bezpośrednio na Włostowice maszerował od strony Kazimierza Dolnego bitny, bośniacko-hercegowiński Batalion Strzelców płk. Terbojevica, wzgórze 161 atakował z rejonu Skowieszyna chorwacki 31 Batalion Strzelców, zaś okolice stacji kolejowej, również z tego kierunku - 13 Pułk Landsturmu, którego dowódcą był Polak, podpułkownik Mieczysław Kuliński. Całością zgrupowania dowodził płk Eduard Hospodarz, nominalnie dowódca wspomnianego 31 Batalionu Strzelców. Wspierająca atak austro-węgierska artyleria rozlokowała się na południowo-zachodnich obrzeżach Skowieszyna. 

Do pierwszych walk doszło ok. godziny 16.00 31 lipca, jednak mimo wsparcia własnej artylerii (której obserwatorzy zawczasu ulokowali się na przeciwległym, wysokim brzegu Wisły) atakujące jednostki austro-węgierskie nigdzie nie osiągnęły powodzeniabośniacy nie zdołali przełamać obrony przeciwnika w rejonie cmentarza we Włostowicach i wycofali się w rejon włostowickiego kościoła, podobnie niepowodzenie odnotował 31 Batalion Strzelców, próbujący zająć wzgórze 161 oraz 13 Pułk Landsturmu atakujący rejon stacji kolejowej. Tkwiący w dobrze przygotowanych fortyfikacjach polowych Rosjanie nie dali się z nich wyrzucić, być może też Austriacy, licząc na szybkie powodzenie, użyli ku temu zbyt szczupłych sił.


Austriacki plan szybkiego przełamania rosyjskiego frontu pod Puławami w dniu 31 lipca spełzł zatem na niczym, jednak Sprzymierzeni powetowali sobie to niepowodzenie na innych odcinkach frontu, wypierając tego dnia Rosjan na drugą linię obrony pod Końskowolą, Kurowem i Markuszowem, co spowodowało, że Puławy znalazły się w półokrążeniu, zagrożone teraz dodatkowo od wschodu, tj. od strony miejscowości Rudy, dokąd wycofały się wspomniane wcześniej straże przednie 6 Pułku. Następny dzień zapowiadał się gorąco, gdyż było wiadome, że Austriacy będą za wszelką cenę starali się zlikwidować zagrażające teraz także im puławskie wybrzuszenie frontu – co prawda Rosjanie nie mieli tu ani sił ani chęci do skutecznego kontrataku, jednak gen. Tunk nie zamierzał ryzykować. 

W obliczu kolejnego szturmu przeciwnika, Rosjanie zdecydowali się skrócić linię obrony i 1 sierpnia 1915 r. cofnęli swoje wysunięte posterunki z cmentarza we Włostowicach nieco bliżej głównej linii obrony 7 Pułku. Zajęły one linię biegnącą współcześnie od Wisły w kierunku wschodnim przez południowe obrzeża Parku Czartoryskich - dalej wysunięte pozycje obronne biegły już "po staremu", tj.w rejonie dzisiejszych ulic Skowieszyńskiej, Ogrodowej i Sosnowej, przez wzgórze 161, aż po stację kolejową Puławy Drewniane. 

                       Podmokłe tereny na południe od Parku Czartoryskich

Przeciwnik nie dał długo na siebie czekać. Jako pierwsi do roboty wzięli się żołnierze z bośniacko-hercegowińskiego Batalionu Strzelców, którzy już ok. godziny 7 rano zaczęli zbliżać się luźnymi tyralierami do nowych, nadwiślańskich posterunków, zajmowanych przez 6 rotę (zastąpiła rotę 7-mą, być może w wyniku strat, jakie ta poniosła w obronie cmentarza włostowickiego) z II batalionu 7 pp. Ogień karabinowy Rosjan początkowo osadził ich w miejscu, jednak trafiła tu kosa na kamień, gdyż żołnierze płk. Terbojevica napotkawszy opór z czoła, skierowali się w lewo i zaczęli się posuwać wzdłuż brzegu Wisły, próbując odciąć rosyjską obronę od rzeki i z tego kierunku zrolować ją w kierunku miasta. Aby uniknąć tu przełamania, które miałoby niewątpliwie fatalne dla Rosjan skutki, dowódca 7 Pułku Grenadierów wysłał w ten rejon dwa oddziały z odwodu, które wsparły obronę na tym odcinku. Odgłosy walki nad Wisłą wkrótce utonęły w ogólnej kanonadzie, gdyż ok. godziny 9.30 rano Austriacy rozpoczęli natarcie już na całym froncie wysuniętej pozycji obronnej Rosjan, wspierając je 3 karabinami maszynowymi i artylerią. W meldunku złożonym wieczorem dowódcy 2 Dywizji Grenadierów, płk Cwiecyński ocenił siły uderzeniowe przeciwnika na ok. 6 kompanii. 


Po pewnym czasie, wskutek braku widocznych efektów natarcia, Austriacy zdecydowali się zmodyfikować taktykę i skoncentrować szturm na jednym odcinku. Skoro nie udało się od strony Wisły, wybór padł tym razem na wschodni odcinek obrony. Ok. godziny 11 rano huraganowy ogień artyleryjski uderzył w wysunięte posterunki IV batalionu, znajdujące się na linii: wzgórze 161 – stacja kolejowa. Pod osłoną tego ognia 13 Pułk Landsturmu podpułkownika Kulińskiego rozpoczął natarcie zwartymi liniami na placówkę 15 roty od strony Skowieszyna. Przyniosło to wymierne efekty: ok. godziny 15, w wyniku nieprzerwanego ostrzału, rosyjskie okopy na tym odcinku zostały „zrównane z ziemią”, a Austriacy zbliżyli się do stanowisk grenadierów na odległość 200 kroków. Pułkownik Hospodarz, widząc rosnące szanse na przełamanie, uśmiechnął się zapewne z lekka pod wąsem...

                                        Szturm bośniackiej piechoty

 

Na domiar złego dla Rosjan, w tym samym czasie rozpoczął się również austriacki atak wzdłuż szosy i linii kolejowej od strony Końskowoli, wskutek czego na północ wycofała się znana już nam placówka 6 Pułku Taurydzkiego, zajmująca do tej pory pozycje aż do południowego krańca wsi Rudy – odsłaniając tym samym lewe skrzydło i częściowo tyły placówki 15 roty, dzielnie do tej pory walczącej w rejonie stacji kolejowej. Jako że Austriacy błyskawicznie wykorzystali powstałą lukę do obejścia rosyjskiej obrony i zagrożenia jej tyłom, dowódca roty - podporucznik Zwierczak, uznał (słusznie zresztą), że dłuższe utrzymywanie się w tym miejscu grozi całkowitym odcięciem i wydał rozkaz odwrotu. Odwrót pozostałych przy życiu grenadierów z tego odcinka odbywał się powoli, przez całkowicie otwarty teren (dziś jest to rejon hali sportowej przy ul. Lubelskiej), a żołnierze 15 roty zatrzymywali się w jego trakcie kilka razy i zajmując dogodne (acz przypadkowe) pozycje powstrzymywali nacierającego wroga ogniem karabinowym. 


Następujące dalej wydarzenia siłą rzeczy przypominały przewracające się kolejno kostki domina. Odwrót 15 roty odsłonił bowiem lewe skrzydło wysuniętej placówki I batalionu, znajdującej się równocześnie pod ostrzałem z karabinu maszynowego od strony południowej. Pod obustronnym naporem wroga linia posterunków I batalionu utrzymywała pozycje na wzgórzach 161 oraz w rejonie ul. Sosnowej aż do ostatniej chwili, lecz ostatecznie została zmuszona do odwrotu, tracąc 6 zabitych. W związku z tym także położenie wysuniętej pozycji II batalionu wokół Parku Czartoryskich (na którą Austriacy cały czas naciskali od czoła) stało się krytyczne, ponieważ wróg obszedł teraz także jej lewe skrzydło i otworzył ogień z karabinów maszynowych w kierunku jej tyłów. Oddziały, które przybyły z rezerwy nie były już w stanie odtworzyć linii obrony i ostatecznie wszystkie wysunięte placówki wycofały się na pozycje głównie 7 Pułku ok. godziny 17.45. O 18.30 Rosjanie podjęli jeszcze próbę odzyskania części utraconych pozycji, kontratakując na odcinku, który utracili jako pierwszy - jednak uderzenie 15 roty (tej samej, która utraciła go trzy godziny wcześniej) w kierunku stacji kolejowej nie odniosło powodzenia i atakujący zostali zmuszeni do ponownego wycofania się na pozycje główne Pułku. 

Nie będąc pewnym dalszych zamiarów przeciwnika, o godzinie 21.30 skierowano z rezerwy pułkowej 12 rotę z III batalionu z zadaniem zajęcia garnizonowego cmentarza we Wsi Puławskiej (nieistniejący dziś obiekt, usytuowany w 1915 r. pomiędzy ul. Dęblińską a Wisłą, mniej więcej naprzeciwko dzisiejszego Urzędu Gminy Puławy), ufortyfikowania go i przygotowania do obrony okrężnej - jak widać rosyjskie dowództwo obawiało się, że jednostki austro-węgierskie zająwszy ruiny miasta pójdą za ciosem, próbując przebić się między Wisłą a pozycjami głównymi Pułku.


2 sierpnia Austriacy na odcinku od Puław po Kurów ograniczyli się jednak tylko do utrzymania zajętych w poprzednich dniach pozycji, aktywna była jedynie ich artyleria (również ta umieszczona na lewym brzegu Wisły), ostrzeliwując z większym lub mniejszym natężeniem rosyjską linię obrony. Rosjanie zaś, nie widząc oznak dalszego natarcia ze strony przeciwnika, nie marnowali pocisków artyleryjskich ograniczając się do odpowiadania z rzadka ogniem broni ręcznej. Dodatkowo wieczorem sztaby broniących się tu pułków otrzymały rozkazy do przygotowania podległych im jednostek do zaplanowanego na kolejny dzień odwrotu na kolejną linię obrony na wysokości Bałtowa i Żyrzyna. Mając to na uwadze, dowódcom zakazano wysyłania dalekich zwiadów - Rosjanie ograniczali się do drobnych utarczek z pojawiającymi się od czasu do czasu w zgliszczach Nowej Aleksandrii austriackimi zwiadowcami. Odwrót rozpoczął się z nastaniem ciemności 3 sierpnia – najdłużej, bo do wczesnych godzin porannych 4 sierpnia, na dawnych pozycjach pozostały jedynie wydzielone oddziały osłonowe. Potem i one się wycofały, a zadania osłonowe powierzono – podobnie jak i wcześniej – lotnym oddziałom kawalerii.

Jeśli chodzi o straty, poniesione w bitwie przez obydwie strony, źródła wspominają o ok. 100 rannych, poległych i wziętych do niewoli Rosjanach z 7 Pułku Grenadierów i pojedynczych stratach z 6 Pułku Grenadierów. Danych o liczbie rannych i poległych po stronie austriackiej brak, Rosjanie wspominają jedynie o kilkunastu jeńcach ze wszystkich biorących w ataku pułków (w tym 5 żołnierzy z batalionu bośniacko-hercegowińskiego). W tym miejscu zazwyczaj pada sakramentalne sformułowanie: "poległych podczas bitwy pochowano tu i tu" – jednak w przypadku puławskich nekropolii z okresu I wojny światowej sytuacja nie jest taka prosta, gdyż, z niewielkim wyjątkiem, nie dotrwały one do naszych czasów. Poświęćmy więc jeszcze chwilę temu zagadnieniu…

W przededniu wybuchu walk o Puławy, w mieście funkcjonowały najprawdopodobniej 3 cmentarze wojenne, miejsce spoczynku poległych podczas krwawych wydarzeń z października 1914 r.: niezachowany do dnia dzisiejszego, garnizonowy cmentarz przy ul. Dęblińskiej, naprzeciwko Urzędu Gminy (ten sam, który Rosjanie ufortyfikowali 1 sierpnia w obawie przez austro-węgierskim atakiem wzdłuż Wisły), cmentarz przy ul. Piaskowej (w miejscu dzisiejszego cmentarza wojennego z II wojny światowej) oraz cmentarz na Włostowicach, będący jednym z gniazd oporu rosyjskich grenadierów podczas walk z 1915 r. Polegli podczas tych walk żołnierze austro-węgierscy i rosyjscy trafiali do kilku miejsc spoczynku – prozaicznie rzecz biorąc: najprawdopodobniej tam, gdzie było bliżej. Bośniacy i grenadierzy z II batalionu 7 pp. oraz być może także żołnierze, polegli podczas walk o wzgórze 161 - na cmentarz włostowicki, landsturmiści z 13 pp. i grenadierzy ppor. Zwierczaka – na nowo powstały cmentarz przy stacji kolejowej, natomiast odtransportowani na carskie tyły rosyjscy polegli i ranni, którzy zmarli z ran – na nowo powstały cmentarz przy ul. Wojska Polskiego (w miejscu dzisiejszego liceum im. ks. Czartoryskiego). Są też informacje o 5 żołnierzach, spoczywających w 3 mogiłach w bezpośrednich okolicach Puław.

Po przejściu frontu, nastaniu austro-węgierskiej administracji i 3 latach jej rządów, wreszcie w latach powojennych – miejsca pierwotnego pochówku żołnierzy poległych w roku 1915 uległy dość istotnym zmianom:

  1. Cmentarz przy stacji kolejowej, na który „dokładano” także zmarłych w pociągach szpitalnych i liczący ogółem 16-17 mogił (50 żołnierzy armii austro-węgierskiej i rosyjskiej), w latach 30-tych XX w. ekshumowano na cmentarz przy ul. Piaskowej;

  2. Cmentarz przy ul. Wojska Polskiego (roboczo nazywany „na placu budowy gimnazjum”), na który trafiali także zmarli w późniejszym okresie w szpitalu koszarowym, liczący 72 mogił żołnierzy armii austro-węgierskiej i rosyjskiej – również ekshumowano po wojnie na cmentarz przy ul. Piaskowej;

  3. 3 podpuławskie mogiły z 5 poległymi – również ekshumowano po wojnie na cmentarz przy ul. Piaskowej.

Zatem widzimy, że w latach 30-tych XX w. w Puławach funkcjonowały już tylko 3 miejsca pochówku żołnierzy Wielkiej Wojny: przy ul. Dęblińskiej, przy ul. Piaskowej (68 mogił „pierwotnych” plus opisane wcześniej ekshumacje) oraz na Włostowicach (30 mogił, głównie żołnierze austro-węgierscy plus kilku niemieckich landwerzystów oraz 2 żołnierzy Legionu Polskiego). Jednak historia nie powiedziała tu jeszcze ostatniego słowa i ludzkimi rękoma postanowiła wymazać z pamięci znaczną część z tych miejsc. Nie ostał się cmentarz garnizonowy, zniwelowany po II wojnie światowej, nie przetrwała I-wojenna kwatera na cmentarzu przy ul. Piaskowej, przykryta pochówkami z kolejnej światowej zawieruchy z lat 1939-1945, znacznie „ogryziona” przez współczesne pochówki została także kwatera na cmentarzu włostowickim, gdzie do dnia dzisiejszego zachował się tylko jeden pomnik z wyrytym napisem: “HIER RUHEN OSTERREICHISCHE UND DEUTSCHE KRIEGER 1914-1915 R.I.P.”.

 

Cmentarz włostowicki 

 

I właśnie ten pomnik na włostowickim cmentarzu jest jedyną widoczną pamiątką po poległych w trakcie I wojny światowej w okolicach oraz w samych Puławach. Na szczęście jest jeszcze nasza pamięć – którą, mam nadzieję, ten skromny artykuł pomoże zachować na dłużej.

 

 Źródła: 

1. Paweł Grudzień, Nadwiślańskie lato 1915 r. - działania wojenne na "puławskim" prawym brzegu Wisły w lipcu i sierpniu 1915 r. Część 1.; na: lubelskie1914-15.blogspot.com;

2. Raport dowódcy 7 Żmudzkiego Pułku Grenadierów, na www.grwar.mil.ru (materiał niepublikowany);

3. Dziennik austro-węgierskiej 62 Dywizji Piechoty, 1915 (rękopis);

4. Informacje dot. cmentarzy wojennych na terenie Puław, udostępnione przez pana Piotra Moniakowskiego (korespondencja w zbiorach Autora).

 

Zdjęcia:

1. www.grwar.ru

2. fotopolska.eu 

3. fot. własne Autora 

sobota, 12 lipca 2025

Z carskich archiwów, cz.2 - Działania 6 Taurydzkiego i 7 Żmudzkiego Pułku Grenadierów na przedmościu puławskim w dniach 21-22 lipca 1915 r.

 

Artykuł prezentuje tłumaczenia raportów bojowych 6 Taurydzkiego i 7 Żmudzkiego Pułku Grenadierów, które w dniach 21-22 lipca 1915 r. prowadziły na przedmościu puławskim działania opóźniające i były tymi, które jako ostatnie „zgasiły światło” za przeprawiającym się na prawy brzeg Wisły Korpusem Grenadierów. Sporo ciekawych szczegółów, oddających dramaturgię niemiecko-rosyjskiego wyścigu do mostu w Górze Puławskiej.


----------------------------------------------------------------------

Raport o walkach i odwrocie 6 Pułku Taurydzkiego 8 (21) lipca 1915 r.

Realizując ustny rozkaz d-cy 2 Dywizji Grenadierów, przekazany telefonicznie d-cy pułku, II i IV batalion ruszyły z pozycji Janowiec-Helenów dopiero po tym, jak żołnierze pułku Kijowskiego zajmujący odcinek na prawo od nas, opuścili swoje okopy. Pierwsza w kierunku Ignacowa-Tomaszowa ruszyła o godzinie 3.40 rano 8 (21) lipca 5 rota, za nią pozostałe jednostki. Wróg nacierał na prawe skrzydło II batalionu. Tyraliery wycofywały się pod gradem odłamków i ostrzałem karabinowym. Jednak pomimo skrajnego zmęczenia żołnierzy, którzy pełnili obowiązki straży tylnej pułku podczas dwóch ostatnich, niedawnych odwrotów oraz ostrzału karabinowego i artyleryjskiego ze strony wroga, bataliony ukończyły manewr w pełnym składzie, tracąc tylko 2 zabitych grenadierów. 

O godzinie 6 rano zajęto pozycję od Tomaszowa przez Trzcianki i Wojszyn do rzeki Wisły. Nieprzyjaciel kontynuował ofensywę na naszym prawym skrzydle bardzo energicznie i zanim II batalion zdążył zająć okopy, dostały się one pod ostrzał niemieckiej artylerii, a wkrótce pojawiły się tyraliery nacierającej niemieckiej piechoty, lecz napotkawszy ogień karabinowy naszych zwiadowców, zatrzymały się, zaległy 1000 kroków dalej i zaczęły się okopywać. O godzinie 22 otrzymano rozkaz kontynuowania odwrotu pułku z dotychczasowej pozycji do Góry Puławskiej i Nowej Aleksandrii. Zgodnie z otrzymanym rozkazem bataliony poruszały się w następującej kolejności. 

O godzinie 23 5 i 6 rota rozpoczęły odwrót z Tomaszowa główną drogą do Góry Puławskiej, a 7 i 8 kompania z Trzcianek, cały czas utrzymując kontakt z pułkiem Kijowskim i ostrzeliwując nacierającego wroga. O godzinie 23 IV batalion skierował lewe skrzydło w kierunku wsi (?), mając w Nasiłowie połowę roty 15 do obserwacji Wisły. Roty 7 i 8 znajdowały się w straży tylnej. Pod Górą Puławską nasz III batalion, który wycofał się jako ostatni, zajął pozycje w umocnieniach przyczółka mostowego. 

Wszystkie te miejsca były stare i znajome – w zeszłym roku pułk znakomicie odparł atak niemiecki na moście w Nowej Aleksandrii i pozwolił całemu korpusowi na swobodny odwrót na prawy brzeg rzeki. II i IV batalion wycofały się pod ostrzałem artyleryjskim, a 5 i 6 rota – także pod ostrzałem karabinowym. O godzinie 2.30 w nocy z 9 (22) na 10 (23) lipca pułk zebrał się w całości w Instytucie Agronomicznym w Nowej Aleksandrii, gdzie również został ostrzelany, ale bez strat, po czym przesunął się na nową pozycję, zajmując ją do godziny 10.

 -------------------------------------------------------------------------

7 Pułk Żmudzki (raport dowódcy pułku)

Dnia 7 (20) lipca o godzinie 7 rano po ciężkim nocnym marszu powierzony mi pułk dotarł do miasta Nowa Aleksandria i zgodnie z rozkazem d-cy 4 Armii został oddany do dyspozycji d-cy Korpusu Grenadierów, który nakazał zapewnić pułkowi 5-6 godzin odpoczynku, po czym miał on kontynuować natarcie zgodnie z jego instrukcjami. O godzinie 13 otrzymałem rozkaz od d-cy Korpusu, aby powierzony mi pułk postawić w stan gotowości i przekroczyć z nim linię Sosnów-Żurawieniec, gdzie miał stanowić odwód Korpusu. O 13.30 pułk wyruszył, przekroczył most na Wiśle i o 17 zajął stanowiska w następującym porządku: 1 i 2 batalion we wsi Sosnów, 3 i 4 w lesie na wschód od wsi Żurawieniec. 


Spokój nie trwał długo. O godzinie 18.20, z uwagi na rozpoznane natarcie przeciwnika na styku 1 i 2 Dywizji [Grenadierów – przyp. Aut.], dowódca Korpusu wydał rozkaz natychmiastowego przeniesienia pułku do wsi Żabianka, gdzie miał osiągnąć pełną gotowość bojową. Zgodnie z rozkazem pułk wyruszył w tym kierunku ugrupowany w kolumny marszowe, zabierając ze sobą karabiny maszynowe. Jako pierwszy o godzinie 18 wyruszył 1 batalion, działając w charakterze straży przedniej – nakazałem jego d-cy, kpt. Altmanowi działać cicho. O godzinie 20 cały pułk zbliżył się do wsi Żabianka i potajemnie rozlokował się na jej południowych obrzeżach. Po godzinie 20 otrzymałem rozkaz od d-cy Korpusu, aby pułk przesunął się bliżej, tj. do lasu na południe od wsi Polesie-Berkowica i tam rozbił obóz, zachowując wszelkie środki ostrożności, takie jak nie rozpalanie ognisk, nie rozbijanie namiotów, itp. O godzinie 21.30, wskutek rozpoczętego ostrzału artyleryjskiego, 1 rota ruszyła pojedynczo przez żyto w stronę lasu i zebrała się na jego skraju. W ten sposób zebrały się wszystkie bataliony, z wyjątkiem czwartego, który pozostał ze sztandarem. W nocy z 7 (20) na 8 (21) lipca 9 i 2 rota zostały przesunięte do Polesia Małego, aby wesprzeć pierwszą linię frontu. 9 rota straciła w tym czasie 3 rannych. 8 (21) lipca o godzinie 4 nad ranem wszystkie roty, z wyjątkiem 9 i 2, wycofały się do wsi Żabianka. 

O godzinie 11 rano otrzymałem rozkaz od d-cy Dywizji, aby – w obliczu wycofania się Pułku Rostowskiego – mój pułk zajął trzy umocnienia [reduty dla piechoty – przyp. Aut.] drugiej linii obrony. Prawe z nich znajduje się pomiędzy Polesiem a Leokadiowem, lewe między Kuroszowem a Piskorowem, a środkowe przed Żabianką. Każdą fortyfikację miały zająć dwie roty, pozostałym wydano rozkaz odwrotu do wsi Zarzecze. W związku z tym 9 i 2 rota zostały przeze mnie wycofane z lasów na południe od Polesie-Berkowica, a do zajęcia ww. fortyfikacji skierowałem II batalion oraz 10 i 12 rotę. Następnie d-ca dywizji wydał mi rozkaz zajęcia także okopów na skraju lasu na zachód od Leokadiowa oraz wycofania reszty pułku nie do Zarzecze ale do Smogorzowa. Zgodnie z tym rozkazem przydzieliłem II batalionowi lewy i środkowy sektor, 10 i 12 rotę do prawego sektora a 9 i 2 kompanię do zajęcia lasu na zachód od Leokadiowa. Dowódcą tego ugrupowania wyznaczyłem ppłk. Iwanowa. Na lewo od II batalionu znajdował się Pułk Taurydzki, a po prawej [od 10 i 12 roty – przyp. Aut.] 1 Lejb-Grenadierski Pułk Jekaterynosławski. Po inspekcji pozycji, d-ca II batalionu stwierdził, że pomiędzy głównymi umocnieniami (Leokadiów/Żabianka) była zbyt duża przerwa, dlatego wydał rozkaz sąsiadującym rotom 5 i 12 zbudowania okopów, które zostały zajęte przez połowę 12 roty. 

Działania II batalionu 8 (21) lipca wyglądały następująco: o godzinie 13 wysłani naprzód zwiadowcy zauważyli tyraliery wroga, zbliżające się w kierunku frontu Polesie Małe od lasu do Żabianki i Piskorowa. Następnie wróg otworzył silny ostrzał z lekkich i ciężkich dział na zajęte umocnienia. W związku z tym jedną rotę pozostawiono w umocnieniach, a jedną przydzielono do jej wsparcia, przy czym roty wsparcia okopały się za swoimi umocnieniami. Około godziny 17 zauważono gęste linie wroga idące w kierunku Żabianki i Polesia, z kolei we wsi Piskorów zgromadziło się około 1,5 batalionu wroga, które otworzyły ogień z dwóch dział w kierunku umocnień kuroszowskich. Nacierające linie wroga zostały ostrzelane z broni ręcznej i karabinów maszynowych, przez co ich ruch został wstrzymany. Ostrzał artyleryjski wroga osiągnął apogeum. Naprzeciw 5 i 6 roty pojawiły się dwa samochody pancerne, które przemieszczając się przez pole, otworzyły do nich ogień z karabinów maszynowych. Ok. godziny 20 na II batalion, a zwłaszcza na 5 i 6 rotę, znajdujące się przed wsią Żabianka, spadł huraganowy ogień artyleryjski, a na całej linii przeciwnik rozpoczął natarcie. W związku z tym, o godzinie 21 wieczorem, na mocy rozkazu gen. Posniewskiego, ppłk Iwanow wydał rozkaz powolnego odwrotu w kierunku Nowej Aleksandrii, podczas którego wycofujące się jednostki wzajemnie się osłaniały. 

 


Odwrót odbywał się pod ciągłym ostrzałem artyleryjskim wroga, aż do wysokości wsi Pachnowola. Tutaj II batalion przeszedł przez linie pułków moskiewskiego i kijowskiego, już pod słabnącym ogniem wroga, dotarł do szosy i przybył do Nowej Aleksandrii ok. godziny 2 w nocy 9 (22) lipca. Rozkazałem 9 i 10 rocie, zgodnie ze wskazaniem, zająć okopy wzdłuż skraju lasu na zachód od Leokadiowa, aby nawiązać kontakt z sąsiednim pułkiem po prawej stronie i za wszelką cenę bronić wyznaczonego obszaru. Ze względu na wagę tego obszaru, przydzieliłem kompaniom 2 karabiny maszynowe. Ponadto do rot dodano 2 rotę Legionu Polskiego. Kapitan Czabrow, który zajął pozycję z ww. trzema rotami, nawiązał kontakt z III batalionem 1 pułku Jekaterynosławskiego. 

O godzinie 19.30 wieczorem, gdy oddziały pułku moskiewskiego przechodziły przez linie 9 i 2 roty, wróg otworzył ogień na DD. Leokadiów, Mały Leokadiów i okopy. O godzinie 20.30 przed rejonem zajmowanym przez roty III batalionu nieprzyjaciel rozpoczął natarcie zwartymi liniami, które zostało powstrzymane ogniem karabinów i karabinów maszynowych. O godzinie 21 d-ca batalionu, kpt. Fiedorow, otrzymał od ppłk Iwanowa rozkaz wycofania się do wsi Klikawa. Ok. godziny 22 III batalion, pod silnym ostrzałem artyleryjskim i karabinowym, rozpoczął wycofywanie się do wsi Smogorzów, gdzie się zgromadził, po czym dotarł do wsi Pachnowola wzdłuż wąwozu i w pobliżu tej wsi wyszedł na szosę, aby udać się do wsi Klikawa. 

Po dotarciu do szosy III batalion został zaatakowany przez kawalerię wroga, po czym, będąc pod ciągłym ostrzałem artyleryjskim, dotarł do mostu i o godzinie 3.45 w nocy [22 lipca – przyp. Aut.] przybył do Włostowic. I i IV batalion, które znajdowały się we wsi Smogorzów, o godzinie 17.20 rozpoczęły wycofywanie się do Nowej Aleksandrii, gdzie dotarły o 22.30 wieczorem. Powierzony mi pułk otrzymał zadanie obrony prawego brzegu Wisły od Wsi Puławskiej po Bochotnicę. Zgodnie z moimi rozkazami, w nocy z 9 (22) na 10 (23) lipca IV batalion zajął odcinek od Wsi Puławskiej (wł.) do Mokradek (wył.); I batalion od Mokradek (wł.) do wsi Włostowice (wł.); II batalion od Włostowic (wył.) do wsi Parchatka i III batalion od wspomnianej wsi do wsi Bochotnica (wył.). Roty powierzonego mi pułku natychmiast ustawiły posterunki wartownicze. 

Straty pułku 7 (20) i 8 (21) lipca: 18 rannych, 24 poległych i zaginionych. 


 

 Źródło:

 1. Raporty pułkowe na: www.gwar.mil.ru

Zdjęcia:

1. www.grwar.ru

2. Illustierte Geschichte des Weltkrieges 1914/15 

niedziela, 29 czerwca 2025

Z carskich archiwów, cz.1 - Działania 4 Nieświeżskiego i 6 Taurydzkiego Pułku Grenadierów na przedmościu puławskim na początku października 1914 r.

 

Niniejszy artykuł zawiera tłumaczenia raportów bojowych 4 Nieświeżskiego i 6 Taurydzkiego Pułku Grenadierów, opisujące ich działania na puławskim lewym brzegu Wisły podczas Pierwszej Bitwy Dęblińskiej, tj. walki na przedpolu przyczółka mostowego w Górze Puławskiej w dniach 10-11 października 1914 r. oraz mniej lub bardziej chaotyczny odwrót na prawy brzeg. Dodatkowym smaczkiem raportu 4 Pułku jest to, iż obejmuje on także początek października 1914 r., czyli okres, w którym Pułk budował od podstaw pozycję obronną pod Górą Puławską.


----------------------------------------------------------------------------------------------------- 

Relacja z walk 4 Pułku Nieświeżskiego z 27 i 28 września [10 i 11 października] 1914 r.

O godzinie 5 rano 18 września (1 października) na podstawie rozkazu telefonicznego d-cy 1 Dgren. Powierzony mi pułk został przydzielony do straży przedniej z zadaniem przekroczenia Wisły w miejscowości Nowa Aleksandria i natychmiastowego rozpoczęcia budowy umocnień przyczółka mostowego. W nocy 19 września (2 października) pułk, składający się z 4 batalionów, 7 oddziałów karabinów maszynowych, jednej baterii oraz roty saperów przeszedł na lewy brzeg Wisły w pobliżu miasta Nowa Aleksandria i zakwaterował się we wsi Góra Puławska, gdzie rano, po rozpoznaniu pozycji, natychmiast przystąpił do budowy umocnień przyczółkowych, mających chronić przeprawę pod Nową Aleksandrią.

W trakcie rozpoznania pozycji okazało się, że:

1) jest ona zbyt rozciągnięta jak na siły jednego pułku (5 wiorst)

2) brak stref ostrzału: miejscami zasięg wynosił zaledwie 40-300 metrów

3) przed całym stanowiskiem, za wyjątkiem części nadrzecznej, znajduje się wiele martwych pól ostrzału

4) od strony wroga znajduje się wiele doskonałych podejść pod samą pozycję (wąwozy - przyp. Aut.)

5) naprzeciwko prawego skrzydła znajduje się dominująca wysokość Bronowicka, która zapewniała wrogowi doskonały widok i ostrzał miasta Nowa Aleksandria oraz samej przeprawy

 

Do 21 września (4 października) pozycja ta została prawie całkowicie wzmocniona. Tego dnia do Góry Puławskiej przybył 3 Pernowski Pułk Grenadierów z jedną baterią. Wraz z przybyciem tego pułku cały obszar umocniony został podzielony na dwie części: północna, po prawej stronie szosy trafiła do pułku nieświeskiego, a południowa, po lewej stronie szosy z dwoma redutami, trafiła do Pernowców. Do 24 września (7 października) zakończono umacnianie pozycji, w wielu miejscach położono miny lądowe, zainstalowano przeszkody terenowe, a w niektórych miejscach drut kolczasty. Aby zwiększyć siłę ognia wycinano drzewa. Pułki zajmowały wielokrotnie swoje okopy i dobrze zapoznawały się ze specyfiką każdego z nich. Dzięki umiejętnemu rozmieszczeniu, pozycja pod Górą Puławską, mimo wielu niedociągnięć, ostatecznie miała się okazać bardzo silną przeszkodą dla Niemców i mogła śmiało oprzeć się naporowi przeważającego wroga przez kilka dni. Od dnia przybycia pułku do Góry Puławskiej, aż do 26 września (9 października) otrzymywane informacje o nieprzyjacielu były bardzo skąpe. Najmniej informacji uzyskiwano od kawalerii i informacje te, z jakiegoś powodu, bardzo różniły się od tych jakie uzyskiwano od lokalnych mieszkańców. Wiarygodność wszystkich docierających informacji była bardzo wątpliwa. Wieczorem 26 września (9 października) stało się jednak jasne, że linia Wysokie Koło-Boguszewka-Markowola-Smogorzów-Anielin-Sosnów-Tomaszowice była zajęta przez niemiecką piechotę, artylerię i karabiny maszynowe.

Z uwagi na bliskość wroga, oddziały zabezpieczające przyczółek zajęły pozycje w jego umocnieniach, podjęły niezbędne środki bezpieczeństwa i wysłały pieszą grupę rozpoznawczą. Wieczorem 26 września (9 października) do Góry Puławskiej przybył dowódca 1 Dywizji ze sztabem i objął dowództwo nad całym rejonem umocnionym, ja zaś objąłem dowództwo nad powierzonym mi pułkiem. W tym samym czasie stało się wiadome, że w związku z wykrytą ofensywą Niemców na Iwangorod Korpus grenadierski już 27 września (10 października) sam przejdzie do ofensywy. Około godziny 1 w nocy z 26 na 27 września (z 9 na 10 października) otrzymałem od d-cy dywizji ustny rozkaz: o godzinie 5 rano z pułkiem i dwiema bateriami ruszyć do ataku w kierunku Markowoli i Smogorzowa, tj. pomiędzy pułkiem Rostowskim i Kijowskim. Jednocześnie otrzymałem informację, że pułk Rostowski posuwa się w kierunku Boguszewki, a pułk Kijowski w kierunku Anielina i Piskorowa. Po dotarciu do linii zajmowanej przez ww. pułki (które przeszły do ofensywy) otrzymałem rozkaz okopania się.


W rozkazie d-cy Korpusu z 27 września (10 października), który otrzymałem już po rozmieszczeniu pułku, mój odcinek został ustalony nieco inaczej: „Pułk Nieświeski z dwiema lekkimi bateriami ma rozmieścić się o świcie na linii osiągniętej przez pułk Rostowski i Kijowski, trzymając lewe skrzydło mniej więcej przy szosie, a cały pułk ma okopać się aż do rozkazu dalszego natarcia”. Nakazałem pułkowi, aby przygotował się i wyruszył o godzinie 5.30 rano. Ze względu na trudności w zebraniu pułku, który był rozproszony na swojej pozycji, pułk wyruszył ok. godziny 6 rano w dwóch kolumnach: prawa, pod dowództwem kpt. Zołotiłowa (I batalion i 3 kaemy) miała zaatakować i zająć Markowolę, lewe skrzydło pod moim dowództwem (II i III batalion, 4 kaemy i dwie baterie) ruszyły przez Klikawę w kierunku wsi Pachnowola i dalej do Smogorzowa. W chwili wyruszenia pułku IV batalion pełnił służbę wartowniczą – otrzymał on rozkaz zebrania się i dołączenia do lewej kolumny. II batalion otrzymał rozkaz zaatakowania Smogorzowa, III i IV batalion z kaemami znajdowały się w rezerwie na lewym skrzydle pułku. I batalion otrzymał rozkaz nawiązania kontaktu z 2 Pułkiem Grenadierów Rostowskich, II batalion – z 5 Pułkiem Kijowskim.

I faza ofensywy

Kpt. Zołotiłow około 7 rano dotarł z I batalionem do Kajetanowa, nawiązał kontakt z II batalionem, wysłał rotę na rozpoznanie i ruszył w kierunku Markowoli. Rozpoznanie wykazało, że Niemcy zajmowali dobrze ufortyfikowaną pozycję za wsią Markowola. Batalion zajmował zachodni skraj lasu na wschód od Markowoli, mając 1, 2 i 4 rotę z kaemami, gdzie się okopały. 3 rota znalazła się w rezerwie. Batalion oszczędnie prowadził ostrzał artyleryjski, sam był narażony na ciężki ostrzał artyleryjski. Z powodu braku odpowiednich celów kaemy nie otworzyły ognia. W celu komunikacji z Rostowcami wysłano do nich o różnych porach trzy patrole z I batalionu – z drugiej strony nie zgłosił się nikt.

Taki stan rzeczy panował w rejonie I batalionu do godziny 18, kiedy to w związku z niekorzystną sytuacją ogólną, byłem zmuszony wydać mu rozkaz do jego odwrotu w rejon Góry Puławskiej.

II batalion kpt. Samochwałowa miał jako główne zadanie zaatakować wioskę Smogorzów, gdzie miał się okopac oczekując dalszych rozkazów. Około godziny 7.30 batalion dotarł do wioski Pachnowola, skąd nawiązał kontakt z I batalionem i patrolami pułku Kijowskiego. Ze względu na bardzo trudny teren, porośnięty gęstym lasem i niewielkimi krzakami, jak również w celu uniknięcia wpadnięcia w zasadzkę, 5 i 6 rota otrzymały rozkaz skierowania gęstych tyralier do lasu po obu stronach drogi do Smogorzowa. Pod osłoną tych linii oraz przeprowadzając rozpoznanie przed swoim frontem, batalion, a za nim reszta kolumny pułkowej wyruszył z Pachnowoli o godzinie 8 rano. Po 40 minutach batalion dotarł na skraj wioski Janów i tutaj po raz pierwszy tego dnia dostaliśmy się pod silny ostrzał artylerii wroga. Mimo tego iż był on silny i celny, 5 rota kontynuowała natarcie prawie bez zatrzymywania się. W tym samym czasie 6 rota znalazła się w gęstych zaroślach i chcąc się z nich wydostać zaczęła przesuwać się w prawo, wskutek czego oddzieliła się od 5 roty i o godzinie 9 dotarła na pole bitwy. 7 rota zajęła swoje pozycje mając 8 rotę w swojej rezerwie. Około godziny 10.30 batalion dotarł do skrzyżowania dróg z Markowoli do Wólki Pachnowolskiej i ze Smogorzowa do Pachnowoli – napotkawszy tu ostrzał karabinowy otrzymał rozkaz okopania się. Piesze rozpoznanie, prowadzone osobiście przez d-cę batalionu wykazało, że koniec wsi Anielin oraz obydwa zbocza niewielkiego wąwozu, w którym znajduje się wieś Smogorzów, są silnie ufortyfikowane. To samo rozpoznanie ustaliło, że za południowym krańcem Anielina i w lesie pod Smogorzowem znajdowała się artyleria, która niszczycielskim ogniem zadała pułkowi duże straty. (…) Rozkazałem kpt. Samochwałowowi, aby jego batalion posunął się naprzód w kierunku wąwozu i nie schodząc do niego, okopał się. Wydałem rozkaz „nie schodzić”, gdyż II batalion znacznie wyprzedził linię bojową jednostek operujących na północ od szosy. Mój rozkaz został wykonany: batalion szybko posunął się na wskazaną pozycję i okopał się. O godzinie 15.30 przybyła 6 rota z odcinka I batalionu i zajęła pozycje na prawo od 7 roty. Tak więc o godzinie 15.30 roty 5,7 i 6 znalazły się na odcinku bojowym w sektorze II batalionu, a 8 rota była w rezerwie na tyłach 6 roty. Roty batalionu prowadziły ogień pojedynczy, którego intensywność rzadko wzrastała, same zaś były ostrzeliwane energicznym ogniem artylerysjkim z haubic rozmieszczonych za wsią Anielin. Batalion pozostał na tej pozycji do godziny 18 wieczorem, kiedy to z tej samej przyczyny co I batalionowi, wydałem mu rozkaz wycofania się do Góry Puławskiej.


III batalion. 

Około godziny 14 otrzymałem meldunek od d-cy prawego skrzydła Pułku Kijowskiego, że roty znajdujące się po prawej stronie szosy, zgodnie z otrzymanym rozkazem przesunęły się na południe od niej. W ten sposób powstała nieobsadzona przez nikogo luka pomiędzy lewym skrzydłem linii bojowej mojego pułku a pułkiem Kijowskim – miała ona ponad 1,5 mili. W danej chwili nie mogłem jej niczym zapełnic, gdyż mój IV batalion jeszcze nie przybył, a w rezerwie miałem tylko 3 roty. O godzinie 13.40, gdy otrzymałem raport o zbliżaniu się IV batalionu (z wyjątkiem 14 roty, którą rozkazałem wysłać aby zapełniła lukę pomiędzy I i II batalionem), wydałem rozkaz d-cy III batalionu. Kpt.Andes pozostawił jedną rotę ze sztandarem pułkowym, a z pozostałymi dwiema ruszył w kierunku linii II batalionu, na lewo od 5 roty. Długość frontu bojowego pułku osiągnęła prawie 4 wiorsty. Pod ostrzałem ciężkiej artylerii i karabinów roty wycofały się, zajmując najpierw okopy pułku Kijowskiego w okolicach wsi Janów, ale ponieważ nie było z nich nic widać, posunęła się dalej do wyznaczonej i rozszerzonej linii, gdzie się ukryli.

O godzinie 16 niektóre oddziały III batalionu ruszyły dalej i obłożyły ogniem wschodni kraniec wsi Anielin, co wywołało zaciętą wymianę ognia. W tym samym czasie wysłałem 12 rotę z III batalionu, jako wsparcie, a trzy roty IV batalionu zbliżyły się i utworzyły rezerwę pułkową. Gdy lewa kolumna pułku zbliżyła się do Pachnowoli, d-cy 4 i 5 baterii wraz ze zwiadowcami wyruszyli w stronę rzeki, aby zbadać pozycje. Teren był na tyle niekorzystny dla działań artyleryjskich, że poszukiwanie odpowiednich punktów trwało bardzo długo i ostatecznie nie przyniosło dobrych rezultatów. Około godziny 11 rano wysłałem d-cy 2 Dywizji plan pokazujący rozmieszczenie baterii haubic wroga, które spowodowały u nas duże straty. Około godziny 13 jeden z batalionów otworzył dość intensywny ogień w kierunku wskazanych pozycji, jednak bez konkretnych efektów.

O godzinie 15.45 wysłałem d-cy Dywizji plan rozlokowania pułku. Pułk pozostał na tej pozycji ponad godzinę. W dalszej kolejności spodziewałem się wsparcia ze strony naszych dywizyjnych haubic, których d-ca, płk Lewaczow, podczas osobistej wizyty na moim stanowisku, obiecał stłumić ognień niemieckiej baterii haubic za Anielinem i nie pozwolić jej na dalsze działanie.

II faza – odwrót na przyczółek

O 4.45 na ranem (11 października) d-ca batalionu przysłał mi raport: „Melduję, że część ludzi z 10 i 12 roty wycofała się do Janowa i zajmuje okopy. Odwrót, ja mi doniesiono, odbywał się na rozkaz przekazany z lewego skrzydła. W tym czasie byłem z 5 rotą. Nie można było ich zatrzymać. Kpt Andriejew”.

(…)

Kpt Andriejew zameldował również, że pułk kijowski wycofał się całkowicie, a jego czołowe roty zostały zmiecione z powierzchni ziemi. Przez lornetkę widziałem, jak po drugiej stronie szosy szybko wycofują się gęste tyraliery pułku kijowskiego, które znajdowały się w tym momencie już pół wiorsty na wschód od wioski Sosnów, mniej więcej na wysokości wsi Janów.

Na południe od wsi Sosnów widoczne były kolumny wroga. Szybko posuwający się naprzód wróg deptał Kijowcom po piętach. Atakując ich silnym ogniem karabinowym i artyleryjskim. Oceniając aktualną sytuację doszedłem do wniosku, że dysponując trzema rotami rezerwy będę w stanie powstrzymać szybki postęp znacznie przeważających sił wroga tylko przez krótki czas, a cienka i długa na trzy mile linia mojego pułku zostanie nieuchronnie zaatakowana z flanki i zniszczona. Skutkiem tego mogło być również to, że pułk Rostowski i Jekaterynosławski, które toczyły walki o wieś Wysokie Koło mogą zostać odcięte od umocnień przyczółka. Dlatego ok. godziny 18 podjąłem decyzję o wysłaniu rozkazu do I i II batalionu do wycofania się na pozycję przyczółkową. Ten sam rozkaz otrzymał d-ca III batalionu, który postanowił wraz z rotami rezerwowymi osłonić odwrót pozostałych batalionów, opóźniając w miarę możliwości postępy wroga na wszystkich możliwych pozycjach. Jednocześnie konieczna była zmiana frontu, gdyż wskutek odsłonięcia mojego skrzydła przez Kijowców i obejścia go przez Niemców odwód przesunął swój front na południe. Odwrót następował na zasadzie szachownicy. Artyleria została ostrzeżona o odwrocie. Wieczorem udałem się na skraj lasu znajdującego się na wschód od Pachnowoli, gdzie zatrzymałem się na pół godziny. Podczas tych przemieszczeń byłem świadkiem wycofywania się rot 3 pułku Kijowskiego, części mojego II batalionu, kaemów i artylerii. Potem, pozwalając wrogowi zbliżyc się na odległość 700 kroków, wycofałem się przez las na północno-zachodni narożnik pozycji przyczółkowej, gdzie dotarłem ok. godziny 20, gdy robiło się już ciemno. Wysłałem 16 rotę i 8 rotę, które już tu były oraz części 6 i 7 roty pod dowództwem d-cy 8 roty, porucznika Krugłowa, aby zajęły okopy położone na zachód od lasu i na północ od wsi Klikawa. W tych samych okopach, jak się później okazało, były już 10 i 12 rota. 

Działania I batalionu 

(...) Około godziny 20 zbliżył się on (I batalion - przyp. Aut.) do wsi Kowala, gdzie zatrzymał go porucznik 1 Pułku Jekaterynosławskiego, Naryszkin, który w imieniu d-cy dywizji wydał rozkaz zatrzymania batalionu (uzbrojonego w kaemy) na wzgórzach na południowy zachód od Kowali, gdzie miał okopać się i osłaniać odwrót rot pułku Rostowskiego i Jekaterynosławskiego. Z uwagi , że rozkaz został przekazany w imieniu d-cy dywizji, został on przyjęty i wykonany. Najstarszy w tym czasie oficer I batalionu, kpt Michałow, nie kwestionując pochodzenia otrzymanego rozkazu, nakazał rotom i kaemom natychmiastowe zajęcie pozycji, chociaż wcześniej ostrzegł porucznika Naryszkina że wcześniej dostał rozkaz zajecia odcinka na pozycji przyczółkowej. Porucznik Naryszkin potwierdził jednak swój rozkaz. Wkrótce po tym jak roty I batalionu zajęły swoje pozycje, przybył batalion pułku Jekaterynosławskiego, zatrzymał się i odszedł w nieznanym kierunku. Około godziny 23 por. Naryszkin podjechał drugi raz do kpt. Michajłowa i raz jeszcze potwierdził rozkaz pozostawienia batalionu na pozycji aż do odwołania.

Na wypadek odwrotu, kpt Michajłow wydał rozkaz, by po przejściu pułków Rostowskiego i Jekaterynosławskiego batalion odszedł ku folwarkowi Łąki a stąd ku przeprawie pod Gołębiem.

Ok. godziny 1 w nocy od strony wioski Kowala otworzono ogień do 3 roty, wskutek czego jej żołnierze uciekli w kierunku folwarku Łąki. Niektórzy ludzie zostali zatrzymani i ponownie zajęli swoje miejsca, ale to co się wydarzyło bardzo ich zdenerwowało. Ciemna noc i całkowita niewiedza zmusiła kpt Michajłowa do podjęcia działań mających na celu zabezpieczenie jego kaemów. Wysłano je pod dowództwem chor. Riazumskiego do wsi Bronowice, a Michajłow pozostał na stanowisku wraz z rotami pieszymi. W tym czasie od strony wsi Opatkowice nadciągnęły dwie roty pułku Jekaterynosławskiego, które na rozkaz kpt Michajłowa miały dołączyć do rot I batalionu, jednak w ślad za ww. dwiema rotami z wąwozu wyłoniły się gęste linie wroga, otwierając ogień do batalionu. Jego żołnierze zaczęli uciekać ze wsi Kowala i Opatkowice, mieszając się ze sobą. W ciemną noc trudno było utrzymać w ryzach ludzi z frontu i z tyłu i tylko niewielka ich część dotarła na pozycję przyczółkową. Stracono 3 kaemy.

Działania II batalionu

Około godziny 18 (10 października), w celu powstrzymania Niemców, wchodzących od strony Anielina w powstałą lukę, kpt. Samochwałow został wezwany z prawej na lewą flankę przez swoją rezerwową 8 rotę, która osłaniając odwrót batalionu z lewej strony, ucierpiała z powodu ostrzału karabinów i artylerii. Rota przybyła na umocnienia przyczółkowe o godzinie 20 wraz z rotami IV batalionu.

Odwrót 6 i 7 roty odbywał się od ostrzałem karabinów i karabinów maszynowych, w wyniku czego część ludzi uciekło do lasu a część dotarła do wsi Kowala, gdzie po dołączeniu do I batalionu działała z nim wspólnie. Pozostali dotarli na pozycję przyczółkową pod Górą Puławską , gdzie dołączyli do 8 roty. 5 rota wycofała się razem z d-cą batalionu, znajdując się pod krzyżowym ostrzałem z prawej strony z Pachnowoli i z działa po lewej stronie z Kajetanowa 5 rota dotarła do umocnień przyczółkowych ok. 23 w nocy i w związku z tym, że pozycja była wypełniona batalionami różnych pułków, przeszła do rezerwy. Około 8 rano (11 października) rota podniosła sztandar pułku i udała się do Nowej Aleksandrii.

Działania III batalionu

Pod silnym ogniem artyleryjskim i karabinowym kompanie III batalionu dotarły do pozycji Góra Puławska i tutaj ok. 20.30 zajęły okopy, w których pozostały do 8 rano. Po otrzymaniu rozkazu batalion wycofał się za wał przeciwpowodziowy do mostu. Na wale pozostawiono 9 i 15 rotę celem osłony pozostałych jednostek - wycofały się one dopiero na rozkaz d-cy dywizji.

W nocy z 27 na 28 września (10 na 11 października) Niemcy ostrzeliwali okopy frontu zachodniego i teren nadrzeczny. Ich próba skoncentrowania się i przejścia do ataku na front zachodni została odparta ogniem karabinowym i eksplozjami min lądowych. Później próby tej już nie powtórzono. O świcie (11 października) Niemcy rozpoczęli intensywny ostrzał okopów odcinka zachodniego, strzelając z karabinów i szrapneli, lecz nie podjęli ofensywy. Odwrót z pozycji nastąpił co prawda pod silnym ostrzałem, ale w sposób uporządkowany.

W trakcie walk 27 i 28 września (10 i 11 października) pułk poniósł następujące straty: 10 oficerów i 1418 szeregowych.

---------------------------------------------------------------------------------- 

Raport z walki 6 Pułku Taurydzkiego 27 września (10 października) 1914 r.

27 września (10 października) na podstawie rozkazu dla całej dywizji, pułk wyruszył o godzinie 7 w kierunku Nowej Aleksandrii, celem przekroczenia Wisły. Po przybyciu tam o godzinie 10.30 i przekroczeniu rzeki, pułk stanął na wschód od Góry Puławskiej wraz z 8 Pułkiem Moskiewskim i 3 bateriami 2 Grenadierskiej Brygady Artylerii pod ogólnym dowództwem płk Surina. 

 

O godzinie 17.30 zgodnie z otrzymanym rozkazem, I i II batalion zostały wycofane z rezerwy pod moim dowództwem i skierowane w stronę wioski Pachnowola. O godzinie 18 III i IV batalion wyruszyły w tym samym kierunku pod dowództwem płk Surina. Bataliony te doszły wzdłuż drogi na wysokość wioski Klikawa, gdzie później wsparły nasze oddziały, które wycofywały się pod naporem wroga. 1 i 2 rota utworzyły grupę bojową I batalionu, a 3 i 4 utworzyły jego ogólną rezerwę. II batalion miał za zadanie kontynuować marsz w kierunku Pachnowoli, stopniowo przesuwając się w prawo. Gdy d-ca II batalionu zauważył, że okopy umocnień przyczółkowych na południowo-zachodnim skraju lasu nie są obsadzone, zajął je. W tym czasie otrzymał mój rozkaz do odwrotu. 1 i 2 rota osłaniały nasz odwrót, wytrzymując silny napór wroga, który wychodził gęstymi kolumnami z lasu na zachód i południe od Klikawy. W tym samym czasie roty prowadziły ostrzał silnym i skutecznym ogniem karabinów. Oddziały 2 roty w ruinach wsi Klikawa stoczyły walkę na bagnety z wrogiem, w trakcie której zginął jej dzielny dowódca wraz z częścią żołnierzy. Po wykonaniu swego zadania, tj. zatrzymaniu na sobie wroga, roty I batalionu wycofały się wzdłuż drogi do umocnień przyczółkowych i zajęły je na odcinku leżącym na północ od szosy, na rozkaz dowódcy pułku, płk Surina. Następnie 2,3 i 4 rota zostały przeniesione do rezerwy w moim sektorze. Roty II batalionu, prowadząc silny ogień czołowy i z flanki przeciwko wrogowi, który wdarł się do zniszczonej Klikawy, wsparły I batalion i opóźniły dalsze postępy wroga. 


Bataliony III i IV dotarły do umocnień przyczółka mostowego około godziny 18 i zajęły jego odcinek na południe od szosy, częściowo obsadzając również okopy 3 Pułku. Wybrano tam pozycje dla karabinów maszynowych, które otworzyły ogień do gęstych linii wroga. W ten sposób II i I batalion, które same znajdując się pod silnym ostrzałem z broni ręcznej i maszynowej, powstrzymywały natarcie wroga silnym i celnym ogniem. Wróg został tu zatrzymany, częściowo nawet zmuszony do odwrotu i zaczął się okopywać. Z nastaniem ciemności wysłano silne oddziały rozpoznawcze w kierunku wroga. Pułk cały czas znajdował się pod ciężkim ostrzałem artyleryjskim. Około godziny 15 na rozkaz dowódcy korpusu, zmieniono pozycję i pułk znów przeszedł do odwodu na wschód od Góry Puławskiej. O godzinie 1.30 w nocy na osobisty rozkaz d-cy dywizji II batalion skierowano do umocnień przyczółka mostowego, IV batalion do okopów w pobliżu mostu na Wiśle, a I i III batalion wraz z karabinami maszynowymi pozostały w odwodzie. II batalion całą noc znajdował się pod ostrzałem wroga. 

O świcie ogień przybrał na sile. Batalionowi powierzono trudne zadanie osłony odwrotu rot pułku Nieświeskiego do przeprawy. O godzinie 8 batalion otrzymał rozkaz odwrotu w kierunku przeprawy. W tym momencie ostrzał stał się bardzo silny, co niezwykle utrudniło odwrót batalionu, jednak zostało to wykonane. W trakcie wycofywania się d-ca batalionu powiadomił sąsiednie roty o odwrocie w kierunku przeprawy. Po ukończeniu przeprawy w pełnym składzie pułk wycofał się do rezerwy w ogrodach Nowej Aleksandrii, gdzie pozostał do godziny 18. Przez cały czas pułk pozostawał pod ostrzałem ciężkich baterii wroga. 

O godzinie 18 pułk otrzymał rozkaz wymarszu do wsi Stara Wieś. Straty pułku: w trakcie walk 27 września (10 października) zginęło 5 żołnierzy, 42 rannych, 66 zaginionych. Zginęło 2 oficerów. 28 września (11 października): poległo 5 żołnierzy, 34 rannych, 27 zaginionych. 

Wszyscy żołnierze pułku – zarówno oficerowie jak i szeregowi – wypełnili swój obowiązek i wykazali się wielką odwagą w bitwie 27 września (10 października). (…) Ponadto uważam za swój obowiązek podkreślić wybitną aktywność i pracę kapelana pułkowego, archiprezbitera Filonienki, który pod ciężkim ostrzałem wroga udzielał ostatniej posługi ginącym, poszukując i docierając do nich na linii frontu. Składam również świadectwo o równie doskonałej i bezinteresownej pracy całego personelu medycznego pułku, który nie przerywał pracy przy opatrywaniu rannych, mimo niszczycielskiego ognia wroga. Szczególnie należy odnotować działania (...) Kriwoszejna, który wykazał się szczególną pomysłowością, kilkakrotnie zmieniając miejsce opatrywania rannych pod ostrzałem. Powrotna przeprawa taboru pułkowego na prawy brzeg Wisły odbyła się dzięki staraniom jego szefa w idealnym porządku, pomimo ostrzału armatniego. 

 


Źródła:

 1. Raporty pułkowe 4 i 6 Pułku Grenadierów na: www.gwar.mil.ru

Zdjęcia:

1. www.grwar.ru