niedziela, 29 czerwca 2025

Z carskich archiwów, cz.1 - Działania 4 Nieświeżskiego i 6 Taurydzkiego Pułku Grenadierów na przedmościu puławskim na początku października 1914 r.

 

Niniejszy artykuł zawiera tłumaczenia raportów bojowych 4 Nieświeżskiego i 6 Taurydzkiego Pułku Grenadierów, opisujące ich działania na puławskim lewym brzegu Wisły podczas Pierwszej Bitwy Dęblińskiej, tj. walki na przedpolu przyczółka mostowego w Górze Puławskiej w dniach 10-11 października 1914 r. oraz mniej lub bardziej chaotyczny odwrót na prawy brzeg. Dodatkowym smaczkiem raportu 4 Pułku jest to, iż obejmuje on także początek października 1914 r., czyli okres, w którym Pułk budował od podstaw pozycję obronną pod Górą Puławską.


----------------------------------------------------------------------------------------------------- 

Relacja z walk 4 Pułku Nieświeżskiego z 27 i 28 września [10 i 11 października] 1914 r.

O godzinie 5 rano 18 września (1 października) na podstawie rozkazu telefonicznego d-cy 1 Dgren. Powierzony mi pułk został przydzielony do straży przedniej z zadaniem przekroczenia Wisły w miejscowości Nowa Aleksandria i natychmiastowego rozpoczęcia budowy umocnień przyczółka mostowego. W nocy 19 września (2 października) pułk, składający się z 4 batalionów, 7 oddziałów karabinów maszynowych, jednej baterii oraz roty saperów przeszedł na lewy brzeg Wisły w pobliżu miasta Nowa Aleksandria i zakwaterował się we wsi Góra Puławska, gdzie rano, po rozpoznaniu pozycji, natychmiast przystąpił do budowy umocnień przyczółkowych, mających chronić przeprawę pod Nową Aleksandrią.

W trakcie rozpoznania pozycji okazało się, że:

1) jest ona zbyt rozciągnięta jak na siły jednego pułku (5 wiorst)

2) brak stref ostrzału: miejscami zasięg wynosił zaledwie 40-300 metrów

3) przed całym stanowiskiem, za wyjątkiem części nadrzecznej, znajduje się wiele martwych pól ostrzału

4) od strony wroga znajduje się wiele doskonałych podejść pod samą pozycję (wąwozy - przyp. Aut.)

5) naprzeciwko prawego skrzydła znajduje się dominująca wysokość Bronowicka, która zapewniała wrogowi doskonały widok i ostrzał miasta Nowa Aleksandria oraz samej przeprawy

 

Do 21 września (4 października) pozycja ta została prawie całkowicie wzmocniona. Tego dnia do Góry Puławskiej przybył 3 Pernowski Pułk Grenadierów z jedną baterią. Wraz z przybyciem tego pułku cały obszar umocniony został podzielony na dwie części: północna, po prawej stronie szosy trafiła do pułku nieświeskiego, a południowa, po lewej stronie szosy z dwoma redutami, trafiła do Pernowców. Do 24 września (7 października) zakończono umacnianie pozycji, w wielu miejscach położono miny lądowe, zainstalowano przeszkody terenowe, a w niektórych miejscach drut kolczasty. Aby zwiększyć siłę ognia wycinano drzewa. Pułki zajmowały wielokrotnie swoje okopy i dobrze zapoznawały się ze specyfiką każdego z nich. Dzięki umiejętnemu rozmieszczeniu, pozycja pod Górą Puławską, mimo wielu niedociągnięć, ostatecznie miała się okazać bardzo silną przeszkodą dla Niemców i mogła śmiało oprzeć się naporowi przeważającego wroga przez kilka dni. Od dnia przybycia pułku do Góry Puławskiej, aż do 26 września (9 października) otrzymywane informacje o nieprzyjacielu były bardzo skąpe. Najmniej informacji uzyskiwano od kawalerii i informacje te, z jakiegoś powodu, bardzo różniły się od tych jakie uzyskiwano od lokalnych mieszkańców. Wiarygodność wszystkich docierających informacji była bardzo wątpliwa. Wieczorem 26 września (9 października) stało się jednak jasne, że linia Wysokie Koło-Boguszewka-Markowola-Smogorzów-Anielin-Sosnów-Tomaszowice była zajęta przez niemiecką piechotę, artylerię i karabiny maszynowe.

Z uwagi na bliskość wroga, oddziały zabezpieczające przyczółek zajęły pozycje w jego umocnieniach, podjęły niezbędne środki bezpieczeństwa i wysłały pieszą grupę rozpoznawczą. Wieczorem 26 września (9 października) do Góry Puławskiej przybył dowódca 1 Dywizji ze sztabem i objął dowództwo nad całym rejonem umocnionym, ja zaś objąłem dowództwo nad powierzonym mi pułkiem. W tym samym czasie stało się wiadome, że w związku z wykrytą ofensywą Niemców na Iwangorod Korpus grenadierski już 27 września (10 października) sam przejdzie do ofensywy. Około godziny 1 w nocy z 26 na 27 września (z 9 na 10 października) otrzymałem od d-cy dywizji ustny rozkaz: o godzinie 5 rano z pułkiem i dwiema bateriami ruszyć do ataku w kierunku Markowoli i Smogorzowa, tj. pomiędzy pułkiem Rostowskim i Kijowskim. Jednocześnie otrzymałem informację, że pułk Rostowski posuwa się w kierunku Boguszewki, a pułk Kijowski w kierunku Anielina i Piskorowa. Po dotarciu do linii zajmowanej przez ww. pułki (które przeszły do ofensywy) otrzymałem rozkaz okopania się.


W rozkazie d-cy Korpusu z 27 września (10 października), który otrzymałem już po rozmieszczeniu pułku, mój odcinek został ustalony nieco inaczej: „Pułk Nieświeski z dwiema lekkimi bateriami ma rozmieścić się o świcie na linii osiągniętej przez pułk Rostowski i Kijowski, trzymając lewe skrzydło mniej więcej przy szosie, a cały pułk ma okopać się aż do rozkazu dalszego natarcia”. Nakazałem pułkowi, aby przygotował się i wyruszył o godzinie 5.30 rano. Ze względu na trudności w zebraniu pułku, który był rozproszony na swojej pozycji, pułk wyruszył ok. godziny 6 rano w dwóch kolumnach: prawa, pod dowództwem kpt. Zołotiłowa (I batalion i 3 kaemy) miała zaatakować i zająć Markowolę, lewe skrzydło pod moim dowództwem (II i III batalion, 4 kaemy i dwie baterie) ruszyły przez Klikawę w kierunku wsi Pachnowola i dalej do Smogorzowa. W chwili wyruszenia pułku IV batalion pełnił służbę wartowniczą – otrzymał on rozkaz zebrania się i dołączenia do lewej kolumny. II batalion otrzymał rozkaz zaatakowania Smogorzowa, III i IV batalion z kaemami znajdowały się w rezerwie na lewym skrzydle pułku. I batalion otrzymał rozkaz nawiązania kontaktu z 2 Pułkiem Grenadierów Rostowskich, II batalion – z 5 Pułkiem Kijowskim.

I faza ofensywy

Kpt. Zołotiłow około 7 rano dotarł z I batalionem do Kajetanowa, nawiązał kontakt z II batalionem, wysłał rotę na rozpoznanie i ruszył w kierunku Markowoli. Rozpoznanie wykazało, że Niemcy zajmowali dobrze ufortyfikowaną pozycję za wsią Markowola. Batalion zajmował zachodni skraj lasu na wschód od Markowoli, mając 1, 2 i 4 rotę z kaemami, gdzie się okopały. 3 rota znalazła się w rezerwie. Batalion oszczędnie prowadził ostrzał artyleryjski, sam był narażony na ciężki ostrzał artyleryjski. Z powodu braku odpowiednich celów kaemy nie otworzyły ognia. W celu komunikacji z Rostowcami wysłano do nich o różnych porach trzy patrole z I batalionu – z drugiej strony nie zgłosił się nikt.

Taki stan rzeczy panował w rejonie I batalionu do godziny 18, kiedy to w związku z niekorzystną sytuacją ogólną, byłem zmuszony wydać mu rozkaz do jego odwrotu w rejon Góry Puławskiej.

II batalion kpt. Samochwałowa miał jako główne zadanie zaatakować wioskę Smogorzów, gdzie miał się okopac oczekując dalszych rozkazów. Około godziny 7.30 batalion dotarł do wioski Pachnowola, skąd nawiązał kontakt z I batalionem i patrolami pułku Kijowskiego. Ze względu na bardzo trudny teren, porośnięty gęstym lasem i niewielkimi krzakami, jak również w celu uniknięcia wpadnięcia w zasadzkę, 5 i 6 rota otrzymały rozkaz skierowania gęstych tyralier do lasu po obu stronach drogi do Smogorzowa. Pod osłoną tych linii oraz przeprowadzając rozpoznanie przed swoim frontem, batalion, a za nim reszta kolumny pułkowej wyruszył z Pachnowoli o godzinie 8 rano. Po 40 minutach batalion dotarł na skraj wioski Janów i tutaj po raz pierwszy tego dnia dostaliśmy się pod silny ostrzał artylerii wroga. Mimo tego iż był on silny i celny, 5 rota kontynuowała natarcie prawie bez zatrzymywania się. W tym samym czasie 6 rota znalazła się w gęstych zaroślach i chcąc się z nich wydostać zaczęła przesuwać się w prawo, wskutek czego oddzieliła się od 5 roty i o godzinie 9 dotarła na pole bitwy. 7 rota zajęła swoje pozycje mając 8 rotę w swojej rezerwie. Około godziny 10.30 batalion dotarł do skrzyżowania dróg z Markowoli do Wólki Pachnowolskiej i ze Smogorzowa do Pachnowoli – napotkawszy tu ostrzał karabinowy otrzymał rozkaz okopania się. Piesze rozpoznanie, prowadzone osobiście przez d-cę batalionu wykazało, że koniec wsi Anielin oraz obydwa zbocza niewielkiego wąwozu, w którym znajduje się wieś Smogorzów, są silnie ufortyfikowane. To samo rozpoznanie ustaliło, że za południowym krańcem Anielina i w lesie pod Smogorzowem znajdowała się artyleria, która niszczycielskim ogniem zadała pułkowi duże straty. (…) Rozkazałem kpt. Samochwałowowi, aby jego batalion posunął się naprzód w kierunku wąwozu i nie schodząc do niego, okopał się. Wydałem rozkaz „nie schodzić”, gdyż II batalion znacznie wyprzedził linię bojową jednostek operujących na północ od szosy. Mój rozkaz został wykonany: batalion szybko posunął się na wskazaną pozycję i okopał się. O godzinie 15.30 przybyła 6 rota z odcinka I batalionu i zajęła pozycje na prawo od 7 roty. Tak więc o godzinie 15.30 roty 5,7 i 6 znalazły się na odcinku bojowym w sektorze II batalionu, a 8 rota była w rezerwie na tyłach 6 roty. Roty batalionu prowadziły ogień pojedynczy, którego intensywność rzadko wzrastała, same zaś były ostrzeliwane energicznym ogniem artylerysjkim z haubic rozmieszczonych za wsią Anielin. Batalion pozostał na tej pozycji do godziny 18 wieczorem, kiedy to z tej samej przyczyny co I batalionowi, wydałem mu rozkaz wycofania się do Góry Puławskiej.


III batalion. 

Około godziny 14 otrzymałem meldunek od d-cy prawego skrzydła Pułku Kijowskiego, że roty znajdujące się po prawej stronie szosy, zgodnie z otrzymanym rozkazem przesunęły się na południe od niej. W ten sposób powstała nieobsadzona przez nikogo luka pomiędzy lewym skrzydłem linii bojowej mojego pułku a pułkiem Kijowskim – miała ona ponad 1,5 mili. W danej chwili nie mogłem jej niczym zapełnic, gdyż mój IV batalion jeszcze nie przybył, a w rezerwie miałem tylko 3 roty. O godzinie 13.40, gdy otrzymałem raport o zbliżaniu się IV batalionu (z wyjątkiem 14 roty, którą rozkazałem wysłać aby zapełniła lukę pomiędzy I i II batalionem), wydałem rozkaz d-cy III batalionu. Kpt.Andes pozostawił jedną rotę ze sztandarem pułkowym, a z pozostałymi dwiema ruszył w kierunku linii II batalionu, na lewo od 5 roty. Długość frontu bojowego pułku osiągnęła prawie 4 wiorsty. Pod ostrzałem ciężkiej artylerii i karabinów roty wycofały się, zajmując najpierw okopy pułku Kijowskiego w okolicach wsi Janów, ale ponieważ nie było z nich nic widać, posunęła się dalej do wyznaczonej i rozszerzonej linii, gdzie się ukryli.

O godzinie 16 niektóre oddziały III batalionu ruszyły dalej i obłożyły ogniem wschodni kraniec wsi Anielin, co wywołało zaciętą wymianę ognia. W tym samym czasie wysłałem 12 rotę z III batalionu, jako wsparcie, a trzy roty IV batalionu zbliżyły się i utworzyły rezerwę pułkową. Gdy lewa kolumna pułku zbliżyła się do Pachnowoli, d-cy 4 i 5 baterii wraz ze zwiadowcami wyruszyli w stronę rzeki, aby zbadać pozycje. Teren był na tyle niekorzystny dla działań artyleryjskich, że poszukiwanie odpowiednich punktów trwało bardzo długo i ostatecznie nie przyniosło dobrych rezultatów. Około godziny 11 rano wysłałem d-cy 2 Dywizji plan pokazujący rozmieszczenie baterii haubic wroga, które spowodowały u nas duże straty. Około godziny 13 jeden z batalionów otworzył dość intensywny ogień w kierunku wskazanych pozycji, jednak bez konkretnych efektów.

O godzinie 15.45 wysłałem d-cy Dywizji plan rozlokowania pułku. Pułk pozostał na tej pozycji ponad godzinę. W dalszej kolejności spodziewałem się wsparcia ze strony naszych dywizyjnych haubic, których d-ca, płk Lewaczow, podczas osobistej wizyty na moim stanowisku, obiecał stłumić ognień niemieckiej baterii haubic za Anielinem i nie pozwolić jej na dalsze działanie.

II faza – odwrót na przyczółek

O 4.45 na ranem (11 października) d-ca batalionu przysłał mi raport: „Melduję, że część ludzi z 10 i 12 roty wycofała się do Janowa i zajmuje okopy. Odwrót, ja mi doniesiono, odbywał się na rozkaz przekazany z lewego skrzydła. W tym czasie byłem z 5 rotą. Nie można było ich zatrzymać. Kpt Andriejew”.

(…)

Kpt Andriejew zameldował również, że pułk kijowski wycofał się całkowicie, a jego czołowe roty zostały zmiecione z powierzchni ziemi. Przez lornetkę widziałem, jak po drugiej stronie szosy szybko wycofują się gęste tyraliery pułku kijowskiego, które znajdowały się w tym momencie już pół wiorsty na wschód od wioski Sosnów, mniej więcej na wysokości wsi Janów.

Na południe od wsi Sosnów widoczne były kolumny wroga. Szybko posuwający się naprzód wróg deptał Kijowcom po piętach. Atakując ich silnym ogniem karabinowym i artyleryjskim. Oceniając aktualną sytuację doszedłem do wniosku, że dysponując trzema rotami rezerwy będę w stanie powstrzymać szybki postęp znacznie przeważających sił wroga tylko przez krótki czas, a cienka i długa na trzy mile linia mojego pułku zostanie nieuchronnie zaatakowana z flanki i zniszczona. Skutkiem tego mogło być również to, że pułk Rostowski i Jekaterynosławski, które toczyły walki o wieś Wysokie Koło mogą zostać odcięte od umocnień przyczółka. Dlatego ok. godziny 18 podjąłem decyzję o wysłaniu rozkazu do I i II batalionu do wycofania się na pozycję przyczółkową. Ten sam rozkaz otrzymał d-ca III batalionu, który postanowił wraz z rotami rezerwowymi osłonić odwrót pozostałych batalionów, opóźniając w miarę możliwości postępy wroga na wszystkich możliwych pozycjach. Jednocześnie konieczna była zmiana frontu, gdyż wskutek odsłonięcia mojego skrzydła przez Kijowców i obejścia go przez Niemców odwód przesunął swój front na południe. Odwrót następował na zasadzie szachownicy. Artyleria została ostrzeżona o odwrocie. Wieczorem udałem się na skraj lasu znajdującego się na wschód od Pachnowoli, gdzie zatrzymałem się na pół godziny. Podczas tych przemieszczeń byłem świadkiem wycofywania się rot 3 pułku Kijowskiego, części mojego II batalionu, kaemów i artylerii. Potem, pozwalając wrogowi zbliżyc się na odległość 700 kroków, wycofałem się przez las na północno-zachodni narożnik pozycji przyczółkowej, gdzie dotarłem ok. godziny 20, gdy robiło się już ciemno. Wysłałem 16 rotę i 8 rotę, które już tu były oraz części 6 i 7 roty pod dowództwem d-cy 8 roty, porucznika Krugłowa, aby zajęły okopy położone na zachód od lasu i na północ od wsi Klikawa. W tych samych okopach, jak się później okazało, były już 10 i 12 rota. 

Działania I batalionu 

(...) Około godziny 20 zbliżył się on (I batalion - przyp. Aut.) do wsi Kowala, gdzie zatrzymał go porucznik 1 Pułku Jekaterynosławskiego, Naryszkin, który w imieniu d-cy dywizji wydał rozkaz zatrzymania batalionu (uzbrojonego w kaemy) na wzgórzach na południowy zachód od Kowali, gdzie miał okopać się i osłaniać odwrót rot pułku Rostowskiego i Jekaterynosławskiego. Z uwagi , że rozkaz został przekazany w imieniu d-cy dywizji, został on przyjęty i wykonany. Najstarszy w tym czasie oficer I batalionu, kpt Michałow, nie kwestionując pochodzenia otrzymanego rozkazu, nakazał rotom i kaemom natychmiastowe zajęcie pozycji, chociaż wcześniej ostrzegł porucznika Naryszkina że wcześniej dostał rozkaz zajecia odcinka na pozycji przyczółkowej. Porucznik Naryszkin potwierdził jednak swój rozkaz. Wkrótce po tym jak roty I batalionu zajęły swoje pozycje, przybył batalion pułku Jekaterynosławskiego, zatrzymał się i odszedł w nieznanym kierunku. Około godziny 23 por. Naryszkin podjechał drugi raz do kpt. Michajłowa i raz jeszcze potwierdził rozkaz pozostawienia batalionu na pozycji aż do odwołania.

Na wypadek odwrotu, kpt Michajłow wydał rozkaz, by po przejściu pułków Rostowskiego i Jekaterynosławskiego batalion odszedł ku folwarkowi Łąki a stąd ku przeprawie pod Gołębiem.

Ok. godziny 1 w nocy od strony wioski Kowala otworzono ogień do 3 roty, wskutek czego jej żołnierze uciekli w kierunku folwarku Łąki. Niektórzy ludzie zostali zatrzymani i ponownie zajęli swoje miejsca, ale to co się wydarzyło bardzo ich zdenerwowało. Ciemna noc i całkowita niewiedza zmusiła kpt Michajłowa do podjęcia działań mających na celu zabezpieczenie jego kaemów. Wysłano je pod dowództwem chor. Riazumskiego do wsi Bronowice, a Michajłow pozostał na stanowisku wraz z rotami pieszymi. W tym czasie od strony wsi Opatkowice nadciągnęły dwie roty pułku Jekaterynosławskiego, które na rozkaz kpt Michajłowa miały dołączyć do rot I batalionu, jednak w ślad za ww. dwiema rotami z wąwozu wyłoniły się gęste linie wroga, otwierając ogień do batalionu. Jego żołnierze zaczęli uciekać ze wsi Kowala i Opatkowice, mieszając się ze sobą. W ciemną noc trudno było utrzymać w ryzach ludzi z frontu i z tyłu i tylko niewielka ich część dotarła na pozycję przyczółkową. Stracono 3 kaemy.

Działania II batalionu

Około godziny 18 (10 października), w celu powstrzymania Niemców, wchodzących od strony Anielina w powstałą lukę, kpt. Samochwałow został wezwany z prawej na lewą flankę przez swoją rezerwową 8 rotę, która osłaniając odwrót batalionu z lewej strony, ucierpiała z powodu ostrzału karabinów i artylerii. Rota przybyła na umocnienia przyczółkowe o godzinie 20 wraz z rotami IV batalionu.

Odwrót 6 i 7 roty odbywał się od ostrzałem karabinów i karabinów maszynowych, w wyniku czego część ludzi uciekło do lasu a część dotarła do wsi Kowala, gdzie po dołączeniu do I batalionu działała z nim wspólnie. Pozostali dotarli na pozycję przyczółkową pod Górą Puławską , gdzie dołączyli do 8 roty. 5 rota wycofała się razem z d-cą batalionu, znajdując się pod krzyżowym ostrzałem z prawej strony z Pachnowoli i z działa po lewej stronie z Kajetanowa 5 rota dotarła do umocnień przyczółkowych ok. 23 w nocy i w związku z tym, że pozycja była wypełniona batalionami różnych pułków, przeszła do rezerwy. Około 8 rano (11 października) rota podniosła sztandar pułku i udała się do Nowej Aleksandrii.

Działania III batalionu

Pod silnym ogniem artyleryjskim i karabinowym kompanie III batalionu dotarły do pozycji Góra Puławska i tutaj ok. 20.30 zajęły okopy, w których pozostały do 8 rano. Po otrzymaniu rozkazu batalion wycofał się za wał przeciwpowodziowy do mostu. Na wale pozostawiono 9 i 15 rotę celem osłony pozostałych jednostek - wycofały się one dopiero na rozkaz d-cy dywizji.

W nocy z 27 na 28 września (10 na 11 października) Niemcy ostrzeliwali okopy frontu zachodniego i teren nadrzeczny. Ich próba skoncentrowania się i przejścia do ataku na front zachodni została odparta ogniem karabinowym i eksplozjami min lądowych. Później próby tej już nie powtórzono. O świcie (11 października) Niemcy rozpoczęli intensywny ostrzał okopów odcinka zachodniego, strzelając z karabinów i szrapneli, lecz nie podjęli ofensywy. Odwrót z pozycji nastąpił co prawda pod silnym ostrzałem, ale w sposób uporządkowany.

W trakcie walk 27 i 28 września (10 i 11 października) pułk poniósł następujące straty: 10 oficerów i 1418 szeregowych.

---------------------------------------------------------------------------------- 

Raport z walki 6 Pułku Taurydzkiego 27 września (10 października) 1914 r.

27 września (10 października) na podstawie rozkazu dla całej dywizji, pułk wyruszył o godzinie 7 w kierunku Nowej Aleksandrii, celem przekroczenia Wisły. Po przybyciu tam o godzinie 10.30 i przekroczeniu rzeki, pułk stanął na wschód od Góry Puławskiej wraz z 8 Pułkiem Moskiewskim i 3 bateriami 2 Grenadierskiej Brygady Artylerii pod ogólnym dowództwem płk Surina. 

 

O godzinie 17.30 zgodnie z otrzymanym rozkazem, I i II batalion zostały wycofane z rezerwy pod moim dowództwem i skierowane w stronę wioski Pachnowola. O godzinie 18 III i IV batalion wyruszyły w tym samym kierunku pod dowództwem płk Surina. Bataliony te doszły wzdłuż drogi na wysokość wioski Klikawa, gdzie później wsparły nasze oddziały, które wycofywały się pod naporem wroga. 1 i 2 rota utworzyły grupę bojową I batalionu, a 3 i 4 utworzyły jego ogólną rezerwę. II batalion miał za zadanie kontynuować marsz w kierunku Pachnowoli, stopniowo przesuwając się w prawo. Gdy d-ca II batalionu zauważył, że okopy umocnień przyczółkowych na południowo-zachodnim skraju lasu nie są obsadzone, zajął je. W tym czasie otrzymał mój rozkaz do odwrotu. 1 i 2 rota osłaniały nasz odwrót, wytrzymując silny napór wroga, który wychodził gęstymi kolumnami z lasu na zachód i południe od Klikawy. W tym samym czasie roty prowadziły ostrzał silnym i skutecznym ogniem karabinów. Oddziały 2 roty w ruinach wsi Klikawa stoczyły walkę na bagnety z wrogiem, w trakcie której zginął jej dzielny dowódca wraz z częścią żołnierzy. Po wykonaniu swego zadania, tj. zatrzymaniu na sobie wroga, roty I batalionu wycofały się wzdłuż drogi do umocnień przyczółkowych i zajęły je na odcinku leżącym na północ od szosy, na rozkaz dowódcy pułku, płk Surina. Następnie 2,3 i 4 rota zostały przeniesione do rezerwy w moim sektorze. Roty II batalionu, prowadząc silny ogień czołowy i z flanki przeciwko wrogowi, który wdarł się do zniszczonej Klikawy, wsparły I batalion i opóźniły dalsze postępy wroga. 


Bataliony III i IV dotarły do umocnień przyczółka mostowego około godziny 18 i zajęły jego odcinek na południe od szosy, częściowo obsadzając również okopy 3 Pułku. Wybrano tam pozycje dla karabinów maszynowych, które otworzyły ogień do gęstych linii wroga. W ten sposób II i I batalion, które same znajdując się pod silnym ostrzałem z broni ręcznej i maszynowej, powstrzymywały natarcie wroga silnym i celnym ogniem. Wróg został tu zatrzymany, częściowo nawet zmuszony do odwrotu i zaczął się okopywać. Z nastaniem ciemności wysłano silne oddziały rozpoznawcze w kierunku wroga. Pułk cały czas znajdował się pod ciężkim ostrzałem artyleryjskim. Około godziny 15 na rozkaz dowódcy korpusu, zmieniono pozycję i pułk znów przeszedł do odwodu na wschód od Góry Puławskiej. O godzinie 1.30 w nocy na osobisty rozkaz d-cy dywizji II batalion skierowano do umocnień przyczółka mostowego, IV batalion do okopów w pobliżu mostu na Wiśle, a I i III batalion wraz z karabinami maszynowymi pozostały w odwodzie. II batalion całą noc znajdował się pod ostrzałem wroga. 

O świcie ogień przybrał na sile. Batalionowi powierzono trudne zadanie osłony odwrotu rot pułku Nieświeskiego do przeprawy. O godzinie 8 batalion otrzymał rozkaz odwrotu w kierunku przeprawy. W tym momencie ostrzał stał się bardzo silny, co niezwykle utrudniło odwrót batalionu, jednak zostało to wykonane. W trakcie wycofywania się d-ca batalionu powiadomił sąsiednie roty o odwrocie w kierunku przeprawy. Po ukończeniu przeprawy w pełnym składzie pułk wycofał się do rezerwy w ogrodach Nowej Aleksandrii, gdzie pozostał do godziny 18. Przez cały czas pułk pozostawał pod ostrzałem ciężkich baterii wroga. 

O godzinie 18 pułk otrzymał rozkaz wymarszu do wsi Stara Wieś. Straty pułku: w trakcie walk 27 września (10 października) zginęło 5 żołnierzy, 42 rannych, 66 zaginionych. Zginęło 2 oficerów. 28 września (11 października): poległo 5 żołnierzy, 34 rannych, 27 zaginionych. 

Wszyscy żołnierze pułku – zarówno oficerowie jak i szeregowi – wypełnili swój obowiązek i wykazali się wielką odwagą w bitwie 27 września (10 października). (…) Ponadto uważam za swój obowiązek podkreślić wybitną aktywność i pracę kapelana pułkowego, archiprezbitera Filonienki, który pod ciężkim ostrzałem wroga udzielał ostatniej posługi ginącym, poszukując i docierając do nich na linii frontu. Składam również świadectwo o równie doskonałej i bezinteresownej pracy całego personelu medycznego pułku, który nie przerywał pracy przy opatrywaniu rannych, mimo niszczycielskiego ognia wroga. Szczególnie należy odnotować działania (...) Kriwoszejna, który wykazał się szczególną pomysłowością, kilkakrotnie zmieniając miejsce opatrywania rannych pod ostrzałem. Powrotna przeprawa taboru pułkowego na prawy brzeg Wisły odbyła się dzięki staraniom jego szefa w idealnym porządku, pomimo ostrzału armatniego. 

 


Źródła:

 1. Raporty pułkowe 4 i 6 Pułku Grenadierów na: www.gwar.mil.ru

Zdjęcia:

1. www.grwar.ru 

środa, 4 czerwca 2025

Zapomniane fortyfikacje. Austro-węgierska Pozycja Środkowej Wisły - odcinek "puławski".

 

Podczas I wojny światowej odcinek Środkowej Wisły był areną intensywnych walk zarówno jesienią 1914 r. (Pierwsza i Druga Bitwa Dęblińska w październiku 1914 r.) jak i latem 1915 r. (walki odwrotowe rosyjskiej 4 Armii z lipca 1915 r.). Po odsunięciu się frontu na wschód, obszar ten znalazł się pod jurysdykcją austro-węgierską w ramach Generalnego Gubernatorstwa Wojskowego w Polsce. Rzeka Wisła, aczkolwiek utraciła znaczenie z militarnego punktu widzenia, nadal pozostała główną arterią komunikacyjną w regionie, służącą m.in. do transportu kamienia drogowego, płodów rolnych i węgla. Wyrazem troski administracji austro-węgierskiej o sprawne funkcjonowanie wiślanej żeglugi było m.in. utworzenie Flotylli Wiślanej (której liczne jednostki, oprócz celów transportowych, były wykorzystywane m.in. przy regulacji koryta Wisły) wraz ze stosownymi instalacjami portowymi i magazynowymi, zlokalizowanymi m.in. w rejonie dzisiejszego Hotelu "Trzy Korony" w Puławach.


Oprócz strony gospodarczej, austro-węgierscy planiści zadbali również o zabezpieczenie wojskowe linii Wisły, na wypadek mało prawdopodobnego – z racji aktualnej sytuacji na froncie – acz wciąż branego pod uwagę powrotu armii rosyjskich w te okolice. W tym celu – oprócz utrzymania w gotowości dawnej rosyjskiej twierdzy w Dęblinie – w 1916 r. postanowiono dodatkowo ufortyfikować lewy brzeg Wisły na odcinku pomiędzy ujściem Sanu a ujściem Pilicy, wznosząc na nim ciąg umocnień polowych, w postaci linii okopów strzeleckich wzmocnionych żelbetowymi schronami, umieszczanymi w newralgicznych punktach, np. w pobliżu przepraw przez rzekę. Całość założenia, określanego mianem Pozycji Środkowej Wisły, podzielono na cztery „forteczne” Grupy, z których interesujący nas bezpośrednio „puławski” odcinek środkowego biegu Wisły znalazł się w obrębie Grupy nr 2 (od ujścia rzeki Kamiennej do Nasiłowa) oraz Grupy nr 3 (od Góry Puławskiej do Kępy Bielańskiej). Kierownikiem, odpowiedzialnym za budowę Grupy nr 2 był mjr Emanuel Czech, Grupy nr 3 – kpt. Zoltan Zelenka. Kpt. Zelenka wraz z podkomendnymi kwaterował w nieistniejącym już dziś dworku myśliwskim w Górze Puławskiej (obecnie w jego miejscu znajduje się szkoła). W skład dowództwa każdej z Grup, oprócz jej komendanta, pochodzącego z wojsk inżynieryjnych, wchodzili także niżsi rangą inżynierowie oraz administracja cywilna w postaci np. lekarzy czy księgowych. Łączna liczba pracowników, otrzymujących stałe wynagrodzenie, w każdej Grupie wynosiła ok. 60-70, do tego dochodziły tysiące robotników fizycznych. Ochronę rozległego placu budowy jak i pracujących na nim ludzi zapewniał bośniacko-hercegowiński batalion zaopatrzeniowy, podzielony na szwadrony przeznaczone dla poszczególnych Grup.

 


Rozkaz rozpoczęcia prac fortyfikacyjnych Naczelne Dowództwo Armii wydało 14.03.1916 r. - planowano zrealizowanie całości robót do końca października 1916 r. (terminu tego ostatecznie nie udało się zrealizować i prace przeciągnęły się do roku 1917). Wspomnianą wyżej siłę roboczą stanowili początkowo pracownicy cywilni, werbowani i organizowani na wzór wojskowy – taki model rekrutacji kojarzył się jednak miejscowym z poborem do armii, stąd też unikali oni „werbunku” jak tylko mogli, co odbijało się na jakości i tempie prowadzonych prac. Aby temu zaradzić, cywilne brygady zaczęto uzupełniać jednostkami roboczymi Landsturmu, a także jeńcami wojennymi. Robotników kwaterowano najczęściej w pobliskich budowie wsiach, z rzadka korzystając z koszar – czy to porosyjskich, czy też prowizorycznie budowanych na tę okoliczność. Warunki bytowania robotników nie były szczególnie komfortowe, wielu z nich zmarło z powodu chorób - od zagrożeń nie byli wolni również ci, którzy na roboty dojeżdżali z własnych domostw. Dziennik Ziemia Lubelska z 5.11.1916 r. 12.11.1916 r. donosi np. o tragicznym wypadku, jakiemu ulegli mieszkańcy Kazimierza Dolnego, przeprawiający się promem na prawy brzeg Wisły po skończonych robotach. Zły stan promu i niekorzystne warunki na rzece (w pierwotnej wersji) lub błąd sternika (w drugiej wersji) wywołały podtopienie promu, w wyniku którego z ok. 150 osób nim płynących - 124 utonęło.

Materiały budowlane (drut kolczasty, metalowe słupki do drutu, dwuteowniki, pręty zbrojeniowe, itp.) dostarczano transportem kolejowym do stacji w pobliżu Sandomierza, Wysokiego Koła i Dęblina, skąd przewożono je do najbliższych przystani Flotylli Wiślanej – stamtąd transportowane były drogą wodną bezpośrednio do miejsca przeznaczenia. Była to często jedyna możliwość – a już na pewno najszybsza – na dostarczenie materiałów na plac budowy, z uwagi na brak utwardzonych dróg na terenach przybrzeżnych.

                               Fragment umocnień Pozycji Środkowej Wisły (ok. 1916 r.)

Każda z Grup fortecznych składała się wielokilometrowych odcinków okopów, wzmocnionych zaporami przeciwpiechotnymi (w postaci np. kilku rzędów drutu kolczastego) oraz wydzielonymi punktami oporu, wznoszonymi w najbardziej newralgicznych punktach, np. w pobliżu mostów oraz innych przepraw przez Wisłę. Były one rozplanowane w ten sposób, by zapewniać maksymalnie daleką obserwację oraz pole ostrzału, zarówno nurtu rzeki jak i jej prawego brzegu. Podczas wznoszenia umocnień wykorzystywano również naturalne ukształtowanie terenu, w postaci np. skarp czy wałów przeciwpowodziowych, a wydzielone punkty oporu umieszczano zazwyczaj w zakolach rzeki, gdzie linia brzegowa formowała występ, skierowany w stronę wschodnią.

Każdy z punktów oporu – na których siłą rzeczy miała skupiać się obrona danego odcinka – składał się z jednego lub kilku żelbetowych schronów obserwacyjno-bojowych (dalej: SOB) lub schronów biernych (dalej: SB), służących jako ukrycie dla załogi/dowództwa odcinka bądź magazyn amunicji. Jednoizbowe SOB wyposażone były zazwyczaj w jedną strzelnicę dla karabinu maszynowego, przeznaczoną do prowadzenia ognia na wprost, opcjonalnie dodawano też drugą strzelnicę dla broni ręcznej. Przeciętny SOB miał wymiary ok. 3,5x2,5m, chociaż sporadycznie trafiały się i większe schrony, przeznaczone na dwa karabiny maszynowe – te miały powierzchnię około 15m2. SOB były wyposażone w 1-2 otwory drzwiowe oraz 1-2 okienka wentylacyjne.

 


Podczas budowy schronów starano się przestrzegać ówczesnych standardów konstrukcyjnych, zgodnie z którymi ściany (o grubości 100-125 cm) i stropy (grubość 60-80 cm) schronów były wylewane z betonu zmieszanego z lokalnym kruszywem, np. żwirem rzecznym, tłuczniem granitowym/wapiennym, itp. Zbrojenia wykonywano z rzadko rozmieszczonych, stalowych prętów o przekroju 10-20mm. Stropy schronów były wzmacniane od wewnątrz warstwą stalowych dwuteowników. Przed wykonaniem nasypów ziemnych, zewnętrzne powierzchnie ścian schronów pokrywano izolacją smołową.

Jeśli chodzi o uzbrojenie powstających obiektów, SOB były wyposażane w karabiny maszynowe MG M.07/12 Schwarzlose, ustawiane na trójnożnych podstawach i przeznaczone do obsługi przez czteroosobowe załogi.

Jako fortyfikacja „tyłowa” (w momencie jej budowy w 1916 r. znajdowała się na dalekim zapleczu frontu), Pozycja Środkowej Wisły nie posiadała stałej załogi, a jej obiekty objęto jedynie doraźnymi pracami konserwacyjnymi. Po zakończeniu I wojny światowej, przez ponad dekadę pozostawała w sferze zainteresowań służb inżynieryjnych Wojska Polskiego, a miejscowi gospodarze otrzymywali wynagrodzenie za chronienie jej obiektów przed dewastacją. Dewastacja pozycji nastąpiła w roku 1944, podczas II wojny światowej, a jej przyczyną było włączenie części schronów do niemieckich umocnień polowych wzdłuż linii Wisły. Po sforsowaniu Wisły przez Armię Czerwoną i 1 Armię Wojska Polskiego, saperzy otrzymali rozkaz profilaktycznego wysadzenia w powietrze wszystkich SOB, z uwagi na możliwość ich ponownego wykorzystania przez Niemców, podczas ewentualnej kontrofensywy. Po zakończeniu działań wojennych, dzieła zniszczenia dopełniła miejscowa ludność, odzyskując ze schronów metalowe elementy konstrukcyjne, wykorzystywane następnie przy odbudowie wojennych zniszczeń. Kolejne dekady, które upłynęły od tego czasu, to stopniowe działanie sił natury, stopniowo niwelujące widoczne pozostałości austro-węgierskich fortyfikacji nad brzegiem Wisły. Coś jednak – na szczęście – dotrwało do naszych czasów.

Przejdźmy więc teraz do opisu głównych elementów umocnień, znajdujących się na „puławskim” odcinku Pozycji Środkowej Wisły wraz z informacją o ich pozostałościach w dzisiejszym, nadwiślańskim krajobrazie. W dostępnej, współczesnej literaturze (powstałej na początku XXI wieku), wspomina się o sześciu punktach oporu Pozycji Środkowej Wisły, które zachowały się (w różnym stanie) do czasów obecnych – trzy z nich znajdują się na interesującym nas, „puławskim” odcinku:

Punkt Oporu „Janowiec” (należący do fortecznej Grupy nr 2)

Został zlokalizowany na skarpie wąwozu, naprzeciwko południowo-zachodniej wieży zamku w Janowcu (tj. po drugiej stronie ulicy Lubelskiej). Jego zadaniem była obserwacja i ostrzał pobliskiej przeprawy promowej – znanej doskonale i funkcjonującej do dnia dzisiejszego. Do czasów obecnych zachowały się czytelne ruiny żelbetowego SOB, który pierwotnie miał narys kwadratu z lekko ściętymi narożnikami. Wejście do schronu znajdowało się przy północno-wschodnim narożniku, w ścianie przeciwległej do ściany mieszczącej strzelnice. Obok schronu znajdowała się niewielka, prostokątna nisza – również żelbetowa, przeznaczona zapewne do prowadzenia ognia z broni ręcznej. Pozostałości okopów, uzupełniających fortyfikacje w tym miejscu, ciągną się w kierunku północno-zachodnim (w kierunku szkoły w Janowcu) – Austriacy wykorzystali tutaj z pewnością dawne pozycje rosyjskie z 1915 r., biegnące równolegle do ulic Radomskiej i Kochanowskiego.

 



Pozostałości schronu (zdjęcia z ok. 2009 r., źródło: forum.tradytor.pl) oraz jego rzut, z zaznaczeniem stanu obecnego.

 

Punkt Oporu „Nasiłów” (Grupa nr 2)

Usytuowany został na łagodnie opadającym w stronę Wisły zboczu, poniżej wschodniego skraju wsi Nasiłów. Pierwotnie istniały tu cztery żelbetowe schrony (przypuszczalnie wszystkie były SOB), wykonane na rzucie prostokąta ze ściętymi lub zaokrąglonymi narożnikami. Z całej czwórki najlepiej zachował się schron, z nietypowo umiejscowionym wejściem (prostopadle do linii ostrzału) – pozbawiony został jedynie stropu, jednak już pod koniec ubiegłego wieku był całkowicie zasypany ziemią. Z dwóch kolejnych obiektów zachowały się mało czytelne ruiny, natomiast pozostałości czwartego schronu zostały zniszczone po roku 1945, wskutek eksploatacji pobliskiej kopalni żwiru.

 

Punkt Oporu „Góra Puławska” (Grupa nr 3)

Wzniesiono go pomiędzy „starym” mostem w Puławach i wsią Góra Puławska. Był to – z racji rangi osłanianej przeprawy – dość rozbudowany Punkt Oporu, posiadający dwie linie umocnień. Pierwszą z nich stanowił sporych rozmiarów SOB, o dość nietypowym narysie (prostokąt z półkolistą częścią bojową). Zbudowano go ok. 1km na południe od mostu, wkomponowując go w wał przeciwpowodziowy, równoległy do szosy Góra Puławska-Janowiec. Wskutek powyższego zabiegu, od strony rzeki widoczna była jedynie ściana ze strzelnicami (prawdopodobnie aż trzema), natomiast wejście znajdowało się po drugiej, mniej narażonej na ostrzał stronie wału. Od czoła podejście do schronu zabezpieczono dodatkowo 3 rzędami zasieków z drutu kolczastego, rozmieszczonymi w pasie o głębokości 10m. Do dnia dzisiejszego zachowały się słabo czytelne fundamenty i relikty przedniej ściany schronu. Druga linia umocnień znajdowała się ok. pół kilometra na zachód od SOB i rozciągała się w górnej części skarpy wiślanej, powyżej osady Adamówka. Był to okop strzelecki, wzmocniony na jego wybrzuszeniu dwiema żelbetowymi niszami (SB), położonymi w odległości ok. 20m od siebie – jedną o długości 6m, drugą o długości 4m. Przypuszcza się, że obydwie nisze były wyposażone w ławeczki dla żołnierzy (ślady takiej ławeczki zachowały się w krótszej niszy), dodatkowo większa z nich posiadała wentylację w stropodachu, zapewnianą przez niewielki kominek.



 Pozostałości schronu obserwacyjno-bojowego, wkomponowanego w wał przeciwpowodziowy (fot. Autora, 2025)

 



      Rzuty schronów biernych oraz zdjęcie większego z nich (ok. 2006 r.)

W przyszłości Autor niniejszego artykułu postara się przeprowadzić kwerendę w terenie, która pozwoli na dokładniejszą lokalizację oraz ocenę aktualnego stanu zachowania wszystkich reliktów umocnień austro-węgierskiej Pozycji Środkowej Wisły - informację o tym będziecie mogli znaleźć na stronie facebookowej I wojna światowa w powiecie puławskim.



Bibliografia i zdjęcia:

1. Balla Tibor, Padanyi Jozsef, Műszaki kiválóságok: kutnai és eörvistyei Zelenka Zoltán, w: Műszaki Katonai Közlöny, Tom 33(2023) Nr 1;
2. Boguszewski Przemysław, C. i k. Pozycja Środkowej Wisły, w: Odkrywca, nr 7(90) lipiec 2006;

3. Jacobi Agost, Magyar műszaki parancsnokságok, csapatok és alakulatok a világháborúban, Budapest 1938;
4. Sykut Artur, Brzozowski Stanisław, Umocnienia Janowca z czasów pierwszej wojny światowej, w: Notatnik Janowiecki, nr 14/2005-2007, Janowiec nad Wisłą 2007;

5. https://kazimierzdolnynaweekend.pl/tragedia-na-wisle/ 

6. Forum internetowe tradytor.pl

7. Fot. własne Autora