Niniejszy artykuł zawiera tłumaczenia raportów bojowych 4 Nieświeżskiego i 6 Taurydzkiego
Pułku Grenadierów, opisujące ich działania na puławskim lewym
brzegu Wisły podczas Pierwszej Bitwy Dęblińskiej, tj. walki na
przedpolu przyczółka mostowego w Górze Puławskiej w dniach 10-11
października 1914 r. oraz mniej lub bardziej chaotyczny odwrót na
prawy brzeg. Dodatkowym smaczkiem raportu 4 Pułku jest to, iż
obejmuje on także początek października 1914 r., czyli okres, w
którym Pułk budował od podstaw pozycję obronną pod Górą
Puławską.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Relacja z walk 4 Pułku Nieświeżskiego z 27 i 28 września [10 i 11 października] 1914 r.
O godzinie 5 rano 18
września (1 października) na podstawie rozkazu telefonicznego d-cy
1 Dgren. Powierzony mi pułk został przydzielony do straży
przedniej z zadaniem przekroczenia Wisły w miejscowości Nowa
Aleksandria i natychmiastowego rozpoczęcia budowy umocnień
przyczółka mostowego. W nocy 19 września (2 października) pułk,
składający się z 4 batalionów, 7 oddziałów karabinów
maszynowych, jednej baterii oraz roty saperów przeszedł na lewy
brzeg Wisły w pobliżu miasta Nowa Aleksandria i zakwaterował się
we wsi Góra Puławska, gdzie rano, po rozpoznaniu pozycji,
natychmiast przystąpił do budowy umocnień przyczółkowych,
mających chronić przeprawę pod Nową Aleksandrią.
W trakcie
rozpoznania pozycji okazało się, że:
1) jest ona zbyt
rozciągnięta jak na siły jednego pułku (5 wiorst)
2) brak stref
ostrzału: miejscami zasięg wynosił zaledwie 40-300 metrów
3) przed całym
stanowiskiem, za wyjątkiem części nadrzecznej, znajduje się wiele
martwych pól ostrzału
4) od strony wroga
znajduje się wiele doskonałych podejść pod samą pozycję
(wąwozy - przyp. Aut.)
5) naprzeciwko
prawego skrzydła znajduje się dominująca wysokość Bronowicka,
która zapewniała wrogowi doskonały widok i ostrzał miasta Nowa
Aleksandria oraz samej przeprawy

Do 21 września (4
października) pozycja ta została prawie całkowicie wzmocniona.
Tego dnia do Góry Puławskiej przybył 3 Pernowski Pułk Grenadierów
z jedną baterią. Wraz z przybyciem tego pułku cały obszar
umocniony został podzielony na dwie części: północna, po prawej
stronie szosy trafiła do pułku nieświeskiego, a południowa, po
lewej stronie szosy z dwoma redutami, trafiła do Pernowców. Do 24
września (7 października) zakończono umacnianie pozycji, w wielu
miejscach położono miny lądowe, zainstalowano przeszkody terenowe,
a w niektórych miejscach drut kolczasty. Aby zwiększyć siłę
ognia wycinano drzewa. Pułki zajmowały wielokrotnie swoje okopy i
dobrze zapoznawały się ze specyfiką każdego z nich. Dzięki
umiejętnemu rozmieszczeniu, pozycja pod Górą Puławską, mimo
wielu niedociągnięć, ostatecznie miała się okazać bardzo silną
przeszkodą dla Niemców i mogła śmiało oprzeć się naporowi
przeważającego wroga przez kilka dni. Od dnia przybycia pułku do
Góry Puławskiej, aż do 26 września (9 października) otrzymywane
informacje o nieprzyjacielu były bardzo skąpe. Najmniej informacji
uzyskiwano od kawalerii i informacje te, z jakiegoś powodu, bardzo
różniły się od tych jakie uzyskiwano od lokalnych mieszkańców.
Wiarygodność wszystkich docierających informacji była bardzo
wątpliwa. Wieczorem 26 września (9 października) stało się
jednak jasne, że linia Wysokie
Koło-Boguszewka-Markowola-Smogorzów-Anielin-Sosnów-Tomaszowice
była zajęta przez niemiecką piechotę, artylerię i karabiny
maszynowe.
Z uwagi na bliskość
wroga, oddziały zabezpieczające przyczółek zajęły pozycje w
jego umocnieniach, podjęły niezbędne środki bezpieczeństwa i
wysłały pieszą grupę rozpoznawczą. Wieczorem 26 września (9
października) do Góry Puławskiej przybył dowódca 1 Dywizji ze
sztabem i objął dowództwo nad całym rejonem umocnionym, ja zaś
objąłem dowództwo nad powierzonym mi pułkiem. W tym samym czasie
stało się wiadome, że w związku z wykrytą ofensywą Niemców na
Iwangorod Korpus grenadierski już 27 września (10 października)
sam przejdzie do ofensywy. Około godziny 1 w nocy z 26 na 27
września (z 9 na 10 października) otrzymałem od d-cy dywizji ustny
rozkaz: o godzinie 5 rano z pułkiem i dwiema bateriami ruszyć do
ataku w kierunku Markowoli i Smogorzowa, tj. pomiędzy pułkiem
Rostowskim i Kijowskim. Jednocześnie otrzymałem informację, że
pułk Rostowski posuwa się w kierunku Boguszewki, a pułk Kijowski w
kierunku Anielina i Piskorowa. Po dotarciu do linii zajmowanej przez
ww. pułki (które przeszły do ofensywy) otrzymałem rozkaz okopania
się.

W rozkazie d-cy
Korpusu z 27 września (10 października), który otrzymałem już po
rozmieszczeniu pułku, mój odcinek został ustalony nieco inaczej:
„Pułk Nieświeski z dwiema lekkimi bateriami ma rozmieścić się
o świcie na linii osiągniętej przez pułk Rostowski i Kijowski,
trzymając lewe skrzydło mniej więcej przy szosie, a cały pułk ma
okopać się aż do rozkazu dalszego natarcia”. Nakazałem pułkowi,
aby przygotował się i wyruszył o godzinie 5.30 rano. Ze względu
na trudności w zebraniu pułku, który był rozproszony na swojej
pozycji, pułk wyruszył ok. godziny 6 rano w dwóch kolumnach:
prawa, pod dowództwem kpt. Zołotiłowa (I batalion i 3 kaemy) miała
zaatakować i zająć Markowolę, lewe skrzydło pod moim dowództwem
(II i III batalion, 4 kaemy i dwie baterie) ruszyły przez Klikawę w
kierunku wsi Pachnowola i dalej do Smogorzowa. W chwili wyruszenia
pułku IV batalion pełnił służbę wartowniczą – otrzymał on
rozkaz zebrania się i dołączenia do lewej kolumny. II batalion
otrzymał rozkaz zaatakowania Smogorzowa, III i IV batalion z kaemami
znajdowały się w rezerwie na lewym skrzydle pułku. I batalion
otrzymał rozkaz nawiązania kontaktu z 2 Pułkiem Grenadierów
Rostowskich, II batalion – z 5 Pułkiem Kijowskim.
I faza ofensywy
Kpt. Zołotiłow
około 7 rano dotarł z I batalionem do Kajetanowa, nawiązał
kontakt z II batalionem, wysłał rotę na rozpoznanie i ruszył w
kierunku Markowoli. Rozpoznanie wykazało, że Niemcy zajmowali
dobrze ufortyfikowaną pozycję za wsią Markowola. Batalion zajmował
zachodni skraj lasu na wschód od Markowoli, mając 1, 2 i 4 rotę z
kaemami, gdzie się okopały. 3 rota znalazła się w rezerwie.
Batalion oszczędnie prowadził ostrzał artyleryjski, sam był
narażony na ciężki ostrzał artyleryjski. Z powodu braku
odpowiednich celów kaemy nie otworzyły ognia. W celu komunikacji z Rostowcami wysłano
do nich o różnych porach trzy patrole z I batalionu – z drugiej
strony nie zgłosił się nikt.
Taki stan rzeczy
panował w rejonie I batalionu do godziny 18, kiedy to w związku z
niekorzystną sytuacją ogólną, byłem zmuszony wydać mu rozkaz do
jego odwrotu w rejon Góry Puławskiej.
II batalion kpt.
Samochwałowa miał jako główne zadanie zaatakować wioskę
Smogorzów, gdzie miał się okopac oczekując dalszych rozkazów.
Około godziny 7.30 batalion dotarł do wioski Pachnowola, skąd
nawiązał kontakt z I batalionem i patrolami pułku Kijowskiego. Ze
względu na bardzo trudny teren, porośnięty gęstym lasem i
niewielkimi krzakami, jak również w celu uniknięcia wpadnięcia w
zasadzkę, 5 i 6 rota otrzymały rozkaz skierowania gęstych tyralier
do lasu po obu stronach drogi do Smogorzowa. Pod osłoną tych linii
oraz przeprowadzając rozpoznanie przed swoim frontem, batalion, a za
nim reszta kolumny pułkowej wyruszył z Pachnowoli o godzinie 8
rano. Po 40 minutach batalion dotarł na skraj wioski Janów i tutaj
po raz pierwszy tego dnia dostaliśmy się pod silny ostrzał
artylerii wroga. Mimo tego iż był on silny i celny, 5 rota
kontynuowała natarcie prawie bez zatrzymywania się. W tym samym
czasie 6 rota znalazła się w gęstych zaroślach i chcąc się z
nich wydostać zaczęła przesuwać się w prawo, wskutek czego
oddzieliła się od 5 roty i o godzinie 9 dotarła na pole bitwy. 7
rota zajęła swoje pozycje mając 8 rotę w swojej rezerwie.
Około godziny 10.30 batalion dotarł do skrzyżowania dróg z
Markowoli do Wólki Pachnowolskiej i ze Smogorzowa do Pachnowoli –
napotkawszy tu ostrzał karabinowy otrzymał rozkaz okopania się.
Piesze rozpoznanie, prowadzone osobiście przez d-cę batalionu
wykazało, że koniec wsi Anielin oraz obydwa zbocza niewielkiego
wąwozu, w którym znajduje się wieś Smogorzów, są silnie
ufortyfikowane. To samo rozpoznanie ustaliło, że za południowym
krańcem Anielina i w lesie pod Smogorzowem znajdowała się
artyleria, która niszczycielskim ogniem zadała pułkowi duże
straty. (…) Rozkazałem kpt. Samochwałowowi, aby jego batalion
posunął się naprzód w kierunku wąwozu i nie schodząc do niego,
okopał się. Wydałem rozkaz „nie schodzić”, gdyż II batalion
znacznie wyprzedził linię bojową jednostek operujących na północ
od szosy. Mój rozkaz został wykonany: batalion szybko posunął się
na wskazaną pozycję i okopał się. O godzinie 15.30 przybyła 6
rota z odcinka I batalionu i zajęła pozycje na prawo od 7 roty. Tak
więc o godzinie 15.30 roty 5,7 i 6 znalazły się na odcinku bojowym
w sektorze II batalionu, a 8 rota była w rezerwie na tyłach 6 roty.
Roty batalionu prowadziły ogień pojedynczy, którego intensywność
rzadko wzrastała, same zaś były ostrzeliwane energicznym ogniem
artylerysjkim z haubic rozmieszczonych za wsią Anielin. Batalion
pozostał na tej pozycji do godziny 18 wieczorem, kiedy to z tej
samej przyczyny co I batalionowi, wydałem mu rozkaz wycofania się
do Góry Puławskiej.

III batalion.
Około
godziny 14 otrzymałem meldunek od d-cy prawego skrzydła Pułku
Kijowskiego, że roty znajdujące się po prawej stronie szosy,
zgodnie z otrzymanym rozkazem przesunęły się na południe od niej.
W ten sposób powstała nieobsadzona przez nikogo luka pomiędzy
lewym skrzydłem linii bojowej mojego pułku a pułkiem Kijowskim –
miała ona ponad 1,5 mili. W danej chwili nie mogłem jej niczym
zapełnic, gdyż mój IV batalion jeszcze nie przybył, a w rezerwie
miałem tylko 3 roty. O godzinie 13.40, gdy otrzymałem raport o
zbliżaniu się IV batalionu (z wyjątkiem 14 roty, którą
rozkazałem wysłać aby zapełniła lukę pomiędzy I i II
batalionem), wydałem rozkaz d-cy III batalionu. Kpt.Andes pozostawił
jedną rotę ze sztandarem pułkowym, a z pozostałymi dwiema ruszył
w kierunku linii II batalionu, na lewo od 5 roty. Długość frontu
bojowego pułku osiągnęła prawie 4 wiorsty. Pod ostrzałem
ciężkiej artylerii i karabinów roty wycofały się, zajmując
najpierw okopy pułku Kijowskiego w okolicach wsi Janów, ale
ponieważ nie było z nich nic widać, posunęła się dalej do
wyznaczonej i rozszerzonej linii, gdzie się ukryli.
O godzinie 16
niektóre oddziały III batalionu ruszyły dalej i obłożyły ogniem
wschodni kraniec wsi Anielin, co wywołało zaciętą wymianę ognia.
W tym samym czasie wysłałem 12 rotę z III batalionu, jako
wsparcie, a trzy roty IV batalionu zbliżyły się i utworzyły
rezerwę pułkową. Gdy lewa kolumna pułku zbliżyła się do
Pachnowoli, d-cy 4 i 5 baterii wraz ze zwiadowcami wyruszyli w stronę
rzeki, aby zbadać pozycje. Teren był na tyle niekorzystny dla
działań artyleryjskich, że poszukiwanie odpowiednich punktów
trwało bardzo długo i ostatecznie nie przyniosło dobrych
rezultatów. Około godziny 11 rano wysłałem d-cy 2 Dywizji plan
pokazujący rozmieszczenie baterii haubic wroga, które spowodowały
u nas duże straty. Około godziny 13 jeden z batalionów otworzył
dość intensywny ogień w kierunku wskazanych pozycji, jednak bez
konkretnych efektów.
O godzinie 15.45
wysłałem d-cy Dywizji plan rozlokowania pułku. Pułk pozostał na
tej pozycji ponad godzinę. W dalszej kolejności spodziewałem się
wsparcia ze strony naszych dywizyjnych haubic, których d-ca, płk
Lewaczow, podczas osobistej wizyty na moim stanowisku, obiecał
stłumić ognień niemieckiej baterii haubic za Anielinem i nie
pozwolić jej na dalsze działanie.
II faza – odwrót
na przyczółek
O 4.45 na ranem (11
października) d-ca batalionu przysłał mi raport: „Melduję, że
część ludzi z 10 i 12 roty wycofała się do Janowa i zajmuje
okopy. Odwrót, ja mi doniesiono, odbywał się na rozkaz przekazany
z lewego skrzydła. W tym czasie byłem z 5 rotą. Nie można było
ich zatrzymać. Kpt Andriejew”.
(…)
Kpt Andriejew
zameldował również, że pułk kijowski wycofał się całkowicie, a jego
czołowe roty zostały zmiecione z powierzchni ziemi. Przez lornetkę
widziałem, jak po drugiej stronie szosy szybko wycofują się gęste
tyraliery pułku kijowskiego, które znajdowały się w tym momencie
już pół wiorsty na wschód od wioski Sosnów, mniej więcej na
wysokości wsi Janów.
Na południe od wsi
Sosnów widoczne były kolumny wroga. Szybko posuwający się naprzód
wróg deptał Kijowcom po piętach. Atakując ich silnym ogniem
karabinowym i artyleryjskim. Oceniając aktualną sytuację doszedłem
do wniosku, że dysponując trzema rotami rezerwy będę w stanie
powstrzymać szybki postęp znacznie przeważających sił wroga
tylko przez krótki czas, a cienka i długa na trzy mile linia mojego
pułku zostanie nieuchronnie zaatakowana z flanki i zniszczona.
Skutkiem tego mogło być również to, że pułk Rostowski i Jekaterynosławski, które toczyły walki o wieś Wysokie Koło mogą
zostać odcięte od umocnień przyczółka. Dlatego ok. godziny 18
podjąłem decyzję o wysłaniu rozkazu do I i II batalionu do
wycofania się na pozycję przyczółkową. Ten sam rozkaz otrzymał
d-ca III batalionu, który postanowił wraz z rotami rezerwowymi
osłonić odwrót pozostałych batalionów, opóźniając w miarę
możliwości postępy wroga na wszystkich możliwych pozycjach.
Jednocześnie konieczna była zmiana frontu, gdyż wskutek
odsłonięcia mojego skrzydła przez Kijowców i obejścia go przez
Niemców odwód przesunął swój front na południe. Odwrót
następował na zasadzie szachownicy. Artyleria została ostrzeżona
o odwrocie. Wieczorem udałem się na skraj lasu znajdującego się
na wschód od Pachnowoli, gdzie zatrzymałem się na pół godziny.
Podczas tych przemieszczeń byłem świadkiem wycofywania się rot 3
pułku Kijowskiego, części mojego II batalionu, kaemów i
artylerii. Potem, pozwalając wrogowi zbliżyc się na odległość
700 kroków, wycofałem się przez las na północno-zachodni
narożnik pozycji przyczółkowej, gdzie dotarłem ok. godziny 20,
gdy robiło się już ciemno. Wysłałem 16 rotę i 8 rotę, które
już tu były oraz części 6 i 7 roty pod dowództwem d-cy 8 roty,
porucznika Krugłowa, aby zajęły okopy położone na zachód od
lasu i na północ od wsi Klikawa. W tych samych okopach, jak się
później okazało, były już 10 i 12 rota.
Działania I batalionu
(...) Około godziny 20
zbliżył się on (I batalion - przyp. Aut.) do wsi Kowala, gdzie zatrzymał go porucznik 1
Pułku Jekaterynosławskiego, Naryszkin, który w imieniu d-cy
dywizji wydał rozkaz zatrzymania batalionu (uzbrojonego w kaemy) na
wzgórzach na południowy zachód od Kowali, gdzie miał okopać się
i osłaniać odwrót rot pułku Rostowskiego i Jekaterynosławskiego.
Z uwagi , że rozkaz został przekazany w imieniu d-cy dywizji,
został on przyjęty i wykonany. Najstarszy w tym czasie oficer I batalionu, kpt Michałow, nie kwestionując pochodzenia otrzymanego
rozkazu, nakazał rotom i kaemom natychmiastowe zajęcie pozycji,
chociaż wcześniej ostrzegł porucznika Naryszkina że wcześniej
dostał rozkaz zajecia odcinka na pozycji przyczółkowej. Porucznik
Naryszkin potwierdził jednak swój rozkaz. Wkrótce po tym jak roty
I batalionu zajęły swoje pozycje, przybył batalion pułku Jekaterynosławskiego, zatrzymał się i odszedł w nieznanym
kierunku. Około godziny 23 por. Naryszkin podjechał drugi raz do
kpt. Michajłowa i raz jeszcze potwierdził rozkaz pozostawienia
batalionu na pozycji aż do odwołania.
Na wypadek odwrotu,
kpt Michajłow wydał rozkaz, by po przejściu pułków Rostowskiego
i Jekaterynosławskiego batalion odszedł ku folwarkowi Łąki a stąd
ku przeprawie pod Gołębiem.
Ok. godziny 1 w nocy
od strony wioski Kowala otworzono ogień do 3 roty, wskutek czego jej
żołnierze uciekli w kierunku folwarku Łąki. Niektórzy ludzie
zostali zatrzymani i ponownie zajęli swoje miejsca, ale to co się
wydarzyło bardzo ich zdenerwowało. Ciemna noc i całkowita
niewiedza zmusiła kpt Michajłowa do podjęcia działań mających
na celu zabezpieczenie jego kaemów. Wysłano je pod dowództwem
chor. Riazumskiego do wsi Bronowice, a Michajłow pozostał na
stanowisku wraz z rotami pieszymi. W tym czasie od strony wsi
Opatkowice nadciągnęły dwie roty pułku Jekaterynosławskiego,
które na rozkaz kpt Michajłowa miały dołączyć do rot I
batalionu, jednak w ślad za ww. dwiema rotami z wąwozu wyłoniły
się gęste linie wroga, otwierając ogień do batalionu. Jego
żołnierze zaczęli uciekać ze wsi Kowala i Opatkowice, mieszając
się ze sobą. W ciemną noc trudno było utrzymać w ryzach ludzi z frontu i z
tyłu i tylko niewielka ich część dotarła na pozycję
przyczółkową. Stracono 3 kaemy.
Działania II
batalionu
Około godziny 18 (10
października), w celu powstrzymania Niemców, wchodzących od strony
Anielina w powstałą lukę, kpt. Samochwałow został wezwany z
prawej na lewą flankę przez swoją rezerwową 8 rotę, która
osłaniając odwrót batalionu z lewej strony, ucierpiała z powodu
ostrzału karabinów i artylerii. Rota przybyła na umocnienia
przyczółkowe o godzinie 20 wraz z rotami IV batalionu.
Odwrót 6 i 7 roty
odbywał się od ostrzałem karabinów i karabinów maszynowych, w
wyniku czego część ludzi uciekło do lasu a część dotarła do
wsi Kowala, gdzie po dołączeniu do I batalionu działała z nim
wspólnie. Pozostali dotarli na pozycję przyczółkową pod Górą
Puławską , gdzie dołączyli do 8 roty. 5 rota wycofała się razem
z d-cą batalionu, znajdując się pod krzyżowym ostrzałem z prawej
strony z Pachnowoli i z działa po lewej stronie z Kajetanowa 5 rota
dotarła do umocnień przyczółkowych ok. 23 w nocy i w związku z
tym, że pozycja była wypełniona batalionami różnych pułków,
przeszła do rezerwy. Około 8 rano (11 października) rota podniosła
sztandar pułku i udała się do Nowej Aleksandrii.
Działania III
batalionu
Pod silnym ogniem
artyleryjskim i karabinowym kompanie III batalionu dotarły do
pozycji Góra Puławska i tutaj ok. 20.30 zajęły okopy, w których
pozostały do 8 rano. Po otrzymaniu rozkazu batalion wycofał się za
wał przeciwpowodziowy do mostu. Na wale pozostawiono 9 i 15 rotę celem osłony pozostałych jednostek - wycofały się one dopiero na
rozkaz d-cy dywizji.
W nocy z 27 na 28
września (10 na 11 października) Niemcy ostrzeliwali okopy frontu
zachodniego i teren nadrzeczny. Ich próba skoncentrowania się i
przejścia do ataku na front zachodni została odparta ogniem
karabinowym i eksplozjami min lądowych. Później próby tej już
nie powtórzono. O świcie (11 października) Niemcy rozpoczęli
intensywny ostrzał okopów odcinka zachodniego, strzelając z
karabinów i szrapneli, lecz nie podjęli ofensywy. Odwrót z pozycji
nastąpił co prawda pod silnym ostrzałem, ale w sposób
uporządkowany.
W trakcie walk 27 i
28 września (10 i 11 października) pułk poniósł następujące
straty: 10 oficerów i 1418 szeregowych.
----------------------------------------------------------------------------------
Raport z walki 6 Pułku Taurydzkiego 27 września (10 października) 1914 r.
27 września (10
października) na podstawie rozkazu dla całej dywizji, pułk
wyruszył o godzinie 7 w kierunku Nowej Aleksandrii, celem
przekroczenia Wisły. Po przybyciu tam o godzinie 10.30 i
przekroczeniu rzeki, pułk stanął na wschód od Góry Puławskiej
wraz z 8 Pułkiem Moskiewskim i 3 bateriami 2 Grenadierskiej Brygady Artylerii pod
ogólnym dowództwem płk Surina.
O godzinie 17.30 zgodnie z
otrzymanym rozkazem, I i II batalion zostały wycofane z rezerwy pod
moim dowództwem i skierowane w stronę wioski Pachnowola. O godzinie
18 III i IV batalion wyruszyły w tym samym kierunku pod dowództwem
płk Surina. Bataliony te doszły wzdłuż drogi na wysokość wioski
Klikawa, gdzie później wsparły nasze oddziały, które wycofywały
się pod naporem wroga. 1 i 2 rota utworzyły grupę bojową I
batalionu, a 3 i 4 utworzyły jego ogólną rezerwę. II batalion
miał za zadanie kontynuować marsz w kierunku Pachnowoli, stopniowo
przesuwając się w prawo. Gdy d-ca II batalionu zauważył, że
okopy umocnień przyczółkowych na południowo-zachodnim skraju lasu
nie są obsadzone, zajął je. W tym czasie otrzymał mój rozkaz do
odwrotu. 1 i 2 rota osłaniały nasz odwrót, wytrzymując silny
napór wroga, który wychodził gęstymi kolumnami z lasu na zachód
i południe od Klikawy. W tym samym czasie roty prowadziły ostrzał
silnym i skutecznym ogniem karabinów. Oddziały 2 roty w ruinach wsi
Klikawa stoczyły walkę na bagnety z wrogiem, w trakcie której
zginął jej dzielny dowódca wraz z częścią żołnierzy. Po
wykonaniu swego zadania, tj. zatrzymaniu na sobie wroga, roty I
batalionu wycofały się wzdłuż drogi do umocnień przyczółkowych
i zajęły je na odcinku leżącym na północ od szosy, na rozkaz
dowódcy pułku, płk Surina. Następnie 2,3 i 4 rota zostały
przeniesione do rezerwy w moim sektorze. Roty II batalionu, prowadząc
silny ogień czołowy i z flanki przeciwko wrogowi, który wdarł się
do zniszczonej Klikawy, wsparły I batalion i opóźniły dalsze
postępy wroga.

Bataliony III i IV dotarły do umocnień przyczółka
mostowego około godziny 18 i zajęły jego odcinek na południe od
szosy, częściowo obsadzając również okopy 3 Pułku. Wybrano tam
pozycje dla karabinów maszynowych, które otworzyły ogień do
gęstych linii wroga. W ten sposób II i I batalion, które same
znajdując się pod silnym ostrzałem z broni ręcznej i maszynowej,
powstrzymywały natarcie wroga silnym i celnym ogniem. Wróg został
tu zatrzymany, częściowo nawet zmuszony do odwrotu i zaczął się
okopywać. Z nastaniem ciemności wysłano silne oddziały
rozpoznawcze w kierunku wroga. Pułk cały czas znajdował się pod
ciężkim ostrzałem artyleryjskim. Około godziny 15 na rozkaz
dowódcy korpusu, zmieniono pozycję i pułk znów przeszedł do
odwodu na wschód od Góry Puławskiej. O godzinie 1.30 w nocy na
osobisty rozkaz d-cy dywizji II batalion skierowano do umocnień
przyczółka mostowego, IV batalion do okopów w pobliżu mostu na
Wiśle, a I i III batalion wraz z karabinami maszynowymi pozostały w
odwodzie. II batalion całą noc znajdował się pod ostrzałem
wroga.
O świcie ogień przybrał na sile. Batalionowi powierzono
trudne zadanie osłony odwrotu rot pułku Nieświeskiego do
przeprawy. O godzinie 8 batalion otrzymał rozkaz odwrotu w kierunku
przeprawy. W tym momencie ostrzał stał się bardzo silny, co
niezwykle utrudniło odwrót batalionu, jednak zostało to wykonane.
W trakcie wycofywania się d-ca batalionu powiadomił sąsiednie roty
o odwrocie w kierunku przeprawy. Po ukończeniu przeprawy w pełnym
składzie pułk wycofał się do rezerwy w ogrodach Nowej
Aleksandrii, gdzie pozostał do godziny 18. Przez cały czas pułk
pozostawał pod ostrzałem ciężkich baterii wroga.
O godzinie 18
pułk otrzymał rozkaz wymarszu do wsi Stara Wieś. Straty pułku: w
trakcie walk 27 września (10 października) zginęło 5 żołnierzy,
42 rannych, 66 zaginionych. Zginęło 2 oficerów. 28 września (11
października): poległo 5 żołnierzy, 34 rannych, 27 zaginionych.
Wszyscy żołnierze pułku – zarówno oficerowie jak i szeregowi –
wypełnili swój obowiązek i wykazali się wielką odwagą w bitwie
27 września (10 października). (…) Ponadto uważam za swój
obowiązek podkreślić wybitną aktywność i pracę kapelana
pułkowego, archiprezbitera Filonienki, który pod ciężkim
ostrzałem wroga udzielał ostatniej posługi ginącym, poszukując i
docierając do nich na linii frontu. Składam również świadectwo o
równie doskonałej i bezinteresownej pracy całego personelu
medycznego pułku, który nie przerywał pracy przy opatrywaniu
rannych, mimo niszczycielskiego ognia wroga. Szczególnie należy
odnotować działania (...) Kriwoszejna, który wykazał się
szczególną pomysłowością, kilkakrotnie zmieniając miejsce
opatrywania rannych pod ostrzałem. Powrotna przeprawa taboru
pułkowego na prawy brzeg Wisły odbyła się dzięki staraniom jego
szefa w idealnym porządku, pomimo ostrzału
armatniego.
Źródła:
1. Raporty pułkowe 4 i 6 Pułku Grenadierów na: www.gwar.mil.ru
Zdjęcia:
1. www.grwar.ru