sobota, 29 lutego 2020

"I wojna światowa w powiecie puławskim w latach 1914-15" - rozdział 2.1. Pierwsza Bitwa pod Dęblinem.

8-9 października


Pierwszym zwiastunem nadchodzących wojsk niemieckich były ich oddziały zwiadowcze które 8 października pojawiły się m.in. w rejonie Łaguszów-Tomaszów. Przed nimi cofały się, prowadząc intensywne rozpoznanie, rosyjskie oddziały kawalerii (w rejonie szosy puławskiej operował 14 Orenburski Pułk Kozaków). 9 października w rejon przyszłego placu boju zaczęły docierać czołowe formacje większych niemieckich jednostek. Po stronie niemieckiej jako pierwsze zwarte oddziały granice obecnego powiatu puławskiego przekroczyły w godzinach popołudniowych idące od Zwolenia jednostki 3 Dywizji Gwardii (dalej DGw.), z której składu 5 Pułk Grenadierów Gwardii (dalej pp gren.gw.) zajął odcinek punkt 175 na południe od Żabianki – Anielin – Smogorzów, 6 Brygada Piechoty Gwardii (dalej BPGw.) zajęła odcinek punkt 168 na północ od Smogorzowa – Markowola – Boguszówka mając z lewej strony łączność z 1 Rez. DGw. pod Granicą natomiast na odcinku Polesie – Berkowice pozostawiono rezerwę dywizyjną, której główną siłę stanowił 5 Pułk Piechoty Gwardii (dalej pp gw.). Z południowego-wschodu zmierzała również w ten rejon podporządkowana Rez. KGw. 3 DL, która 9 października dotarła do Babina. Drugiej dywizji ze składu Korpusu Landwehry, tj. 4 DL, wyznaczono zadanie osłony i obserwacji linii Wisły na odcinku od Brześcia po Solec. W rejon Brześcia i Janowca dowództwo tej dywizji skierowało oddziały z 51 Pułk Piechoty Landwehry (dalej pp Landw.), wsparte artylerią polową i połową 6 Batalionu Art. Pieszej Landwehry. Niemcy przystąpili przy okazji do rozpoznawania przedpola - według ich wstępnych informacji rosyjskie stanowiska miały być usytuowane po obu stronach szosy Puławy–Zwoleń, około 6 km na zachód od Wisły. O godzinie 17 Niemcy wyparli rosyjskich zwiadowców z Sarnowa i zajęli kompanią Pachnowolę. Pod Sosnowem pojawiły się 4 niemieckie samochody pancerne.
W tym czasie Rosjanie na "puławskim" lewym brzegu Wisły nie mieli jeszcze zbyt wielu jednostek. Nie oznacza to jednak iż do tej pory pozostawali bezczynni. Już 28 września komendant twierdzy w Dęblinie, gen. von Schwarz otrzymał od gen. Aleksiejewa (szef sztabu Frontu Południowo-Zachodniego) telegram z prośbą o "zbudowanie pod Nową Aleksandrią do 3 października mostu dla przeprawy wojsk i lekkiej artylerii"[5] - w tym okresie pod Puławami miał pojawić się bowiem Korpus Grenadierów (dalej KGren.) przeznaczony do akcji ofensywnej na lewym brzegu rzeki. 29 września w sąsiadujących z Puławami wsiach ogłoszono nabór chłopów do "budowy pływającego mostu na krypach"[6] i dzięki wyjątkowej ofiarności i pomysłowości dowodzącego akcją pułkownika Biełajewa udało się na czas przerzucić przez Wisłę most na barkach. Początkowo w planach rosyjskiego dowództwa były dwa mosty pontonowe pod Puławami, jednak okazało się iż przeliczono zamiary nad siły i posiadanych środków do budowy mostów wystarcza zaledwie do połowy rzeki - z tego też powodu przerzucona na początku października na lewy brzeg awangarda KGren. musiała w połowie rzeki przesiadać się na parowy prom. Stąd też ostatecznie zdecydowano się na jeden most. Oprócz tego pod Gołębiem przygotowano 4 przystanie mające służyć przeprawie wojsk parowcami, gromadzono też materiały przeprawowe pod Kazimierzem. W dniach 4-5 października w rejon Góry Puławskiej przeprawiła się wspomniana wcześniej awangarda KGren.: dwa pułki piechoty (2 Brygada) z 1 Dywizji Grenadierów (dalej DGren.) z trzema bateriami artylerii oraz Grenadierskim Batalionem Saperów, które oprócz osłony prac przy budowie mostu zajęły się również budową umocnień przyczółka mostowego wokół Góry Puławskiej. Wykonane okopy osłoniono zasiekami ze ściętych konarów drzew a także licznymi fugasami. Pozostałe siły korpusu skoncentrowały się w rejonie Końskowoli (pozostałe dwa pułki 1 DGren.), Pożoga (dwa pułki 2 DGren.) oraz na odcinku od Puław do Bochotnicy (pozostałe dwa pułki 2 DGren.). Artyleria korpuśna zajęła takie pozycje by w razie potrzeby wesprzeć ogniem jednostki już znajdujące się na lewym brzegu. Zaszwankowała tu nieco współpraca sztabów KGren. i Twierdzy Dęblin, z których ten ostatni oczekiwał na nawiązanie kontaktu przez sztabowców gen. Mrozowskiego celem skoordynowania przyszłych działań i omówienia szczegółów wsparcia jakie Twierdza (a konkretnie jej artyleria) może udzielić atakującym na lewym brzegu grenadierom. Nie doczekawszy się jednak na to (nie pomogło też imienne zaproszenie do przyjazdu do Twierdzy d-cy KGren.) komendant Twierdzy z własnej inicjatywy nakazał nawiązanie połączenia ze sztabem KGren[7]. W tym samym czasie w rejon przyszłych walk zbliżyły się również oddziały XVI Korpusu: 47 Dywizja Piechoty (dalej DP) dotarła w rejon Kazimierz-Uściąż, a 41 DP w rejon Opola Lubelskiego i Karczmisk. Niezwłocznie przeprawiono też na lewy brzeg zwiadowców z kaemami z 47 DP. W rejon koncentracji w/w korpusów 6 października przybyły również jednostki kawalerii: do Puław oddziały 5 Dońskiej Dywizji Kozaków a pod Osiny kawalerzyści z 14 Dywizji Kawalerii (dalej DK). Sztab 4 Armii zainstalował się w Kurowie. Na godziny poranne 10 października zaplanowano rozpoczęcie akcji. Przeprawę głównych sił KGren. pod Puławami poprzedziło 9 października przerzucenie dwóch awangard w sile pułku piechoty z baterią dział oraz konnicy korpuśnej, które miały wysunąć się pod Polesie/Żabiankę i Sarnów celem osłony konstrukcji mostu i przeprawy sił głownych, które miały uderzać na front Sarnów-Polesie-Pająków-Łaguszów i swoim działaniem wesprzeć wychodzący z rejonu twierdzy dęblińskiej III Korpus Kaukaski. Jak się wkrótce miało okazać było to zadanie niewykonalne, z uwagi na zbytnie rozciągnięcie frontu Korpusu (10 km) oraz oddalenie od sąsiednich korpusów. Dowódca desantującego się pod Kazimierzem XVI Korpusu jeszcze wieczorem 9 października przeprawił i wysunął pod Baryczkę (później skrócono ten dystans o połowę) pułk (Achalcylski z 41 DP), baterię dział oraz 3 sotnie kozaków celem zabezpieczenia budowy mostu pontonowego, po którym następnego dnia przejść miały główne siły Korpusu z zadaniem ataku na froncie Mszadła-Andrzejów-Borowiec. Po dojściu na wyznaczone odcinki korpusy miały się na nich okopać.
Karty zostały rozdane. W ogniu toczonych wokół walk rozpoczynał się właśnie "puławski" fragment Pierwszej Bitwy pod Dęblinem.

10 października
Jako pierwsi na nogach byli tego dnia żołnierze rosyjscy, jako że przeprawa KGren. pod Puławami rozpoczęła się jeszcze w nocy (przeprawa XVI Korpusu pod Kazimierzem rozpoczęła się nieco później bo dopiero ok. godziny 9 rano). Brygada 1 DGren. zajmująca do tej pory umocnienia przyczółka mostowego wyruszyła na odcinek Sarnów-Polesie, brygada z 2 DGren. na odcinek Polesie-Łaguszów, za prawym skrzydłem umieszczono odwód w postaci brygady 1 DGren. – na prawym brzegu pozostała tylko obsada odcinka Puławy-Bochotnica.


W jednostkach niemieckich alarm ogłoszono dopiero w godzinach porannych, przy czym na ten dzień planowano początkowo jedynie dalsze przemieszczenia wojsk w postaci zluzowania przez 3 DL oddziałów 3 DGw., która miała być przesunięta dalej na północ, w kierunku Dęblina. Jednak meldunek o przeprawieniu się pod Puławami dużych sił nieprzyjaciela i posuwanie się tych ostatnich po obu stronach szosy Puławy-Zwoleń spowodował natychmiastową zmianę planów. 3 DGw. uszykowała się do kontrataku na północ oraz wzdłuż w/w szosy natomiast 3 DL, która zdążyła w tym czasie już dojść do Łagowa, otrzymała rozkaz uderzenia na południe od gwardzistów. W okolicach Janowca, po otrzymaniu ok. godziny 9 meludnku o rosyjskiej przeprawie (którą z uwagi na kiepską pogodę uniemożliwiającą rozeznanie się w siłach przeciwnika początkowo uważano jedynie za boczną osłonę ataku od strony Puław) do akcji skierowano ze składu 4 DL wzmocnioną 23 Brygadę Landwehry. Plan był prosty - zamierzano zdecydowanym uderzeniem odrzucić za rzekę przeprawiających się Rosjan, zanim zdołają oni przerzucić na lewy brzeg zbyt duże siły. Jednak te siły znajdowały się już na lewym brzegu Wisły i odrzucając czołowe jednostki niemieckie zajęły linię Wysokie Koło-Boguszówka (2 Rostowski Pułk Grenadierów) oraz posuwały się wzdłuż szosy puławskiej na Polesie (Janów - 4 Pułk Nieświeżski, Sosnów, Żurawieniec – 5 Pułk Kijowski, z lewej 7 Pułk Samogicki). Około godziny 14 grenadierzy zajmowali linię Wysokie Koło-Boguszówka-Markowola-Smogorzów, na południe od szosy uderzali na Kochanów. Zanim do kontrakcji przeszła niemiecka piechota, rosyjskich grenadierów starała się powstrzymywać niemiecka ciężka artyleria umiejscowiona pod Zwolą (ostrzeliwała przestrzeń pomiędzy Kajetanowem a Pachnowolą) oraz Teodorowem i Załazami (ostrzeliwała Kijewców i Nieświeżskich). Piechota rozpoczęła swój marsz około południa: od północy (z Gniewoszowa) nacierała 6 BGw. (Pułk Fizylierów Gwardii oraz Szkolny Pułk Gwardii) kierując się na Wysokie Koło i Boguszówkę, następnie 5 pp gren.gw. w kierunku na Janów. Z tyłu za prawym skrzydłem 5 pp gren.gw., wzdłuż szosy puławskiej posuwał się 5 pp gw., który wyruszył w stonę Góry Puławskiej jako ostatni z pułków Sprzymierzonych - o 14.30. Na południe od niemieckich gwardzistów, w rejonie Piskorowa i Łaguszowa skoncentrowała się 3 DL - powierzono jej zadanie ataku w kierunku północno-wschodnim, po obu stronach drogi Łaguszów-Góra Puławska. W tym celu na lewo od tej drogi, na linii Kuroszów-Piskorów do ataku rozwinęła się 17 BL (d-ca gen. von Grumbkow) mając na lewym skrzydle 6 pp Landw. a na prawym 7 pp landw. (Rosjanie nie zadbali o obsadzenie przestrzeni pomiędzy KGren. i XVI Korpusem). Na południe od drogi manewr oskrzydlający (i zarazem decydujący – jak się potem miało okazać) miała wykonać 18 BL (gen. von der Decken) - w tym celu Brygada rozwinęła 37 pp landw. w pierwszej linii w połączeniu z 7 pp landw., natomiast 46 pp landw. zachowano jako ścisłą rezerwę, postępującą za prawym skrzydłem. Jako pierwsi kontakt bojowy z nieprzyjacielem nawiązali przed południem gwardziści atakujący Wysokie Koło i pn-zach kraniec Boguszówki. Około godziny 13 walki rozgorzały również wzdłuż i na południe od szosy puławskiej: przepędziwszy rosyjskie ubezpieczenia 5 pp gren.gw. uderzył na Rosjan pod Janowem, żołnierze 6 pp landw. zaatakowali w pierwszym rzędzie nieprzyjacielskie pozycje pod Zarzeczem, 7 pp landw. nacierał na Kochanów a 37 pp landw. w stronę Tomaszowa. Wsparcie artyleryjskie 3 DL zapewniało 6 baterii artylerii polowej (20 i 41 Zap. Dyw. Art.) – zajęły one w trakcie walki pozycje na krawędzi lasu na pd-zach od Tomaszowa i prowadziły ostrzał wrogiej piechoty, która sprzed frontu 17 BL wycofała się na krawędź lasu na wschód od Kochanowa oraz do Sosnowa. W walce z kolei nie wzięła udziału przydzielona 3 DL ciężka artyleria (1/2 III Dywizjonu z 6 Rez. Pułku Art. Pieszej), która rozkaz z 10 października do marszu naprzód otrzymała zbyt późno i wskutek tego dotarła na pole walki dopiero z nastaniem ciemności. Ponosząc duże straty od ognia karabinowego i artyleryjskiego Niemcy zdołali wszędzie uzyskać powodzenie: gwardziści zajmując w ataku na bagnety Wysokie Koło i Opatkowice (Rosjanom nie pomogło tu nawet wsparcie jakiego udzieliła im zlokalizowana pod Gołębiem część artylerii fortecznej Twierdzy Dęblin) podeszli od północnego-zachodu pod Klikawę i Bronowice, z kolei atakująca z powodzeniem na południe od szosy puławskiej Landwehra wyparła Rosjan z Zarzecza (zdobyto tu m.in. 3 działa oraz wzięto wielu jeńców) i Kochanowa, następnie z marszu zajęła zabudowania Sosnowa oraz lasy na południe od tej miejscowości i w pościgu za wycofującym się przeciwnikiem dotarła do wieczora na wschodni skraj lasów na południe od Pachnowoli. Walczącemu tu pułkowi kijowskiemu (las na wschód od Tomaszowa) nie pomogło wsparcie pułku samogickiego i tawriczewskiego i wszystkie te jednostki cofnęły się ku umocnieniom przyczółka pod Klikawą. Decydujące dla dalszej walki okazało się zatem obejście lewego skrzydła Rosjan, które rozpoczęło w tej sytuacji odwrót w stronę Góry Puławskiej. W tym czasie dwoma pociskami został uszkodzony most pod Puławami i niezwłocznie przystąpiono do jego naprawy, jednak fałszywa pogłoska wyolbrzymiła ów fakt i wśród walczących grenadierów rozeszła się wiadomość o całkowitym zniszczeniu mostu - naturalnie nie wpłynęło to pozytywnie na ich morale. Gen. Mrozowski obawiając się podobnego oskrzydlenia swojej prawej flanki nakazał wycofanie jej na wzgórza pod Bronowicami, gdzie jednak nie udało się stawić dłuższego oporu i grenadierzy cofnęli się jeszcze dalej, w stronę Kajetanowa. Dalsze posuwanie się Niemców do przodu przerwały zapadające ciemności oraz gęsty ostrzał idący od strony górujących nad okolicą umocnień przyczółka mostowego pod Górą Puławską, dokąd wycofali się rosyjscy grenadierzy (cały korpus znalazł się tam ok. godziny 20) a także z przeciwległego brzegu Wisły, gdzie ulokowana była rosyjska artyleria. Istotnym czynnikiem był też brak wsparcia własnej artylerii, która z powodu błotnistych leśnych dróg po zapadnięciu ciemności nie była w stanie podjechać na nowe pozycje i na noc została wycofana na pozycje wyjściowe. Czołowe jednostki znalazły na noc schronienie w opuszczonych okopach rosyjskich (wzgórze 171 na pd-zach od Klikawy), resztę oddziałów skoncentrowano m.in. pod Tomaszowem i Nową Górą. Na północ od szosy puławskiej żołnierze 3 DGw. zatrzymali się na noc na linii: Bronowice - zalesione wzgórza na pn-zach od Kilkawy.
Godny uwagi jest jeszcze jeden epizod walk z 10 października, który miał miejsce przed godziną 18 w okolicy Pachnowoli i który spowodował niemałe zamieszanie pośród nacierających wzdłuż szosy puławskiej jednostek niemieckich. Otóż okazało się, iż oprócz wykonania fortyfikacji polowych rosyjscy saperzy przygotowali dla nieprzyjaciela również niespodzianki w postaci 22 min-fugasów odpalanych zdalnie z rosyjskich okopów. Ukryte one były na północ od szosy puławskiej w pasie działania niemieckich 5 pp gren.gw. i 5 pp gw. Prawdopodobnie zostały one odpalone jednocześnie przez co bardziej ucierpieli wysunięci nieco do przodu żołnierze 5 pp gen.gw., natomiast idący na lewo od nich i lekko cofnięci w tym momencie gwardziści z 5 pp gw. zostali oszczędzeni - fugasy wybuchły przed a nie pod nimi. Tak to wydarzenie opisuje kronikarz 5 pp gw.:
Jeszcze w trakcie marszu II batalionu, podczas przechodzenia przez głęboki wąwóz, przed prawym skrzydłem przedwcześnie zdetonowano rosyjskie miny, które wyleciały w powietrze pozostawiając ogromny czarny obłok. Kapitan von Hake nakazał zatrzymać się w wąwozie by na nowo uporządkować batalion i samemu zorientować się w sytuacji. (...) Podczas gdy d-ca batalionu omawiał sytuację ze swoimi oficerami, nagle przed nimi rozległ się potężny wybuch. Po chwili nastąpiło kilka następnych. Na tle ciemniejącego nieba do góry wzbiły się potężne słupy dymu. W powietrzu rozszedł się zapach siarki. Wszyscy rzucili się mimowolnie na ziemię. Z góry nieustanie toczyły się kamienie, kawałki żelaza oraz grudy gliniastej ziemi.(...) Gdyby batalion kontynuował swój marsz to zostałby w większej części zniszczony[8].
Wskutek powyższego marsz 5 pp gw. został chwilowo wstrzymany a 5 pp gren.gw. nawet lekko się cofnął - i to właśnie ten ostatni widok w połączeniu z otworzeniem gwałtownego ognia przez Rosjan obsadzających umocnienia pod Górą Puławską spowodował chwilową panikę wśród żołnierzy znajdującego się bezpośrednio na południe od szosy puławskiej 6 pp landw. - część żołnierzy podejrzewając iż Rosjanie otrzymali posiłki i właśnie przechodzą do zmasowanego kontrataku zaczęła nawet samorzutnie się wycofywać, jednak oficerowie zdołali ostatecznie przywrócić porządek.
Owo efektowne i przede wszystkim skuteczne wstrzymanie natarcia przeciwnika zostało wysoko ocenione i trzej żołnierze Grenadierskiego Batalionu Saperów otrzymali później za ten wyczyn jedno z ówczesnych najwyższych rosyjskich odznaczeń wojskowych, Szablę św. Jerzego. Byli to porucznicy Aleksy Mielnikow i Grigorij Tichomandricki - "za to, że 10-11 października 1914 r. pozostawszy na stanowiskach odpalania min znajdujących się na już opuszczonych przez nasze wojska pozycjach, nie bacząc na silny ogień artyleryjski i z broni ręcznej osobiście odpalali miny, powstrzymując w ten sposób kilka nocnych i dziennych ataków przeciwnika, co umożliwiło naszym wojskom przeprawić się i zniszczyć most" oraz kapitan Aleksander Ganin - "za to że 10 i 11 października 1914 r. na przyczółku mostowym pod Górą Puławską pod silnym (...) ogniem przeciwnika osobiście dowodził działaniami trzech stanowisk odpalania min, znajdujących się w okopach strzeleckich. Na jego rozkaz odpalono fugasy czym powstrzymano natarcie przeważających sił przeciwnika i zabezpieczono dostęp do bronionego mostu"[9].


W trakcie opisanych wyżej wydarzeń walki rozgorzały również na odcinku znajdującej się pod Janowcem 4 DL - tu z kolei lepiej poszło Rosjanom. Przeprawiona w godzinach porannych awangarda (batalion aleksandropolców z 41 DP z baterią i rotą saperów) a następnie pozostałe siły 41 DP (przeprawa zakończyła się o godzinie 12.15) ufortyfikowały linię Oblasy-Janowiec, następnie dołączyły do znajdującego się tu już od poprzedniego dnia pułku Achalcylskiego i już wspólnie cała dywizja ruszyła do ataku odrzucając czołowe jednostki przeciwnika i docierając ok. godziny 14 na linię Ławecko-Baryczka. Na jej lewym skrzydle atakował przeprawiony w następnej kolejności pułk 47 DP, który zajął w tym samym czasie Janowice. Zmagając się z rosnącym poziomem wody w Wiśle pozostałe 3 pułki 47 DP przeprawiły się i skoncentrowały pod Oblasami stanowiąc rezerwę korpuśną. Pod osobistym dowództwem d-cy Dywizji do kontrataku ruszyła tu wspomniana wcześniej 23 BL, która na linii Baryczka-Ławecko powstrzymała natarcie przeciwnika a następnie spychając go przed sobą skierowała się na przygotowane wcześniej stanowiska obronne Rosjan rozciągajace się na północ od Janowca aż po skraj lasu na zachód od Oblasów. Na lewym skrzydle nacierał 22 pp landw., na prawym 23 pp landw. Za lewym skrzydłem Brygady atakowi towarzyszyła początkowo BKaw. Landwehry, której siły jednak wkrótce bardzo stopniały i ostatecznie nie weszła ona do walki. Od samego początku niemieckie kontrnatarcie odbywało się pod uciążliwym ostrzałem nieprzyjacielskiej artylerii, ktora w sile ok. 5-6 baterii strzelała ze stanowisk na południe i północ od Oblasów a wkrótce też została wsparta ciężką artylerią ze wschodniego brzegu Wisły, znajdującą się w okolicy Kazimierza i Podgórza. Pomimo tego niemiecka Brygada, ostrzeliwana szrapnelami, wytrwale posuwała się naprzód i o 15.15 osiągnęła prawym skrzydłem (23 pp landw.) centrum wioski Janowiec, lewym skrzydłem (22 pp landw.) okolicę na zachód od „zu Oblasy”. W tym momencie do walki włączyła się też niemiecka artyleria w postaci II Dywizjonu 55 Pułku Art. Polowej.
Atakujący na prawym skrzydle 23 pp landw. miał nieco łatwiejsze zadanie, jako że jego marsz odbywał się w zakrytym terenie i nie był on widoczny z prawego brzegu Wisły i dzięki temu udało mu się wedrzeć do nieprzyjacielskich okopów na północ od Janowca i odrzucić znajdującego się tam przeciwnika. Pozostający nieco w tyle na lewym skrzydle 22 pp landw. radził sobie również dobrze do momentu gdy jego żołnierze dotarli w pobliże „zu Oblasy” - tutaj znalazłszy się na otwartej przestrzeni dostali się pod silny flankowy ostrzał nieprzyjacielskiej ciężkiej artylerii z kierunku Podgórza oraz równie uciązliwy ostrzał rosyjskiej piechoty znajdującej się na skraju lasu na północ i pn-wsch od „zu Oblasy”. Na krótki czas remedium na te problemy okazała się 5 Bateria 55 Pułku Art., która otrzymała rozkaz by zająć pozycje na rozwidleniu dróg ok. 800 m na zachód od „zu Oblasy” i wesprzeć własną piechotę, która zaczynała już się cofać. Jej ostrzał skierowany na nieprzyjacielską artylerię na północ od Oblasów oraz na rosyjską piechotę w lesie znacznie poprawił sytuację własnej piechoty, która zdołała utrzymać front.
Jednak niemieccy landwerzyści tylko przez niedługi czas cieszyli się z poprawy własnej sytuacji. Przeważający liczebnie wróg wyprowadził bowiem z lasu kontratak na pozycje 22 pp landw., który nie utrzymał swoich pozycji i zaczął się cofać. W tej sytuacji zwycięski na prawym skrzydle 23 pp landw. musiał ok. 17.30 przyłączyć się do tego odwrotu - w przeciwnym razie groziło mu okrążenie i przyparcie do Wisły. Odwrót w zapadających ciemnościach odbywał się w pełnym porządku. 23 pp landw. wycofał się do Mszadły Nowej, 22 pp landw. do Mszadły. Obydwa pułki okopały się na wschód od tych wiosek. Na następny dzień planowano powtórkę ataku, tym razem ze wsparciem od północy pododziałów 3 DL. Jednak atak ten miał być uderzeniem w próżnię o czym Niemcy przekonali się dopiero następnego ranka. Stało się tak dlatego iż Rosjanie, którzy po odwrocie 23 BL zajęli ponownie Janowiec oraz posunęli się na wysokość „zu Oblasy” gdzie rozpoczęli budowę nowej pozycji obronnej (Janowice-Janowiec-Oblasy-Wojszyn), o godzinie 22 otrzymali z dowództwa 4 Armii rozkaz odwrotu na prawy brzeg Wisły i rozebrania dopiero co zbudowanego mostu.
Straty 4 DL pod Janowcem wyniosły 800 ludzi (w tym 20 oficerów). W ręce Niemców wpadło 150 jeńców - jeden z wziętych do niewoli oficerów rosyjskich zeznał iż cały rosyjski XVI Korpus przeszedł przez Kazimierz a celem jego marszu miał być Radom. Korpus został jednak całkowicie zaskoczony tym, że już na przeprawie przez rzekę został zmuszony do uderzenia na niemieckie jednostki i teraz zakłada że przed nim znajdują się duże siły[10].
Noc upłynęła obu stronom pracowicie: Niemcy porządkowali szyki przed ostatecznym atakiem w dniu następnym, z kolei Rosjanie całą noc przeprawiali z powrotem na prawy brzeg swoje jednostki. Na taką decyzję gen. Ewerta wpływ miało kilka czynników a przede wszystkim porażka i wycofanie się KGren. na przyczółek wokół Góry Puławskiej oraz obawy gen. Mrozowskiego o istnienie mostu, który był narażony zarówno na zerwanie przez wysoki poziom wody oraz zniszczenie przez ostrzał niemieckiej artylerii – a w tej sytuacji los przypartego do rzeki korpusu byłby nie do pozazdroszczenia. Dodatkowo XVI Korpus - choć zwycięski - znajdował się w izolowanym położeniu i wskutek porażki KGren. oprócz ataku z zachodu był teraz narażony również na uderzenie od strony północnej. Dlatego też ok. 20 gen. Ewert wydał rozkaz do przeprawienia z powrotem na prawy brzeg głównych sił korpusów z pozostawieniem na lewym brzegu ariergard celem osłony mostów, których d-ca armii zamierzał bronić.

11 października
Żołnierze niemieccy z ulgą powitali nadchodzący poranek - nie dość że siedząc całą noc w okopach przemarzli na kość i przemokli w lekko padającym deszczu to jeszcze Rosjanie osłaniając odwrót swoich głównych sił przez większą część nocy prowadzili ożywiony ostrzał niemieckich stanowisk. Przez całą noc zdołali oni przeprawić na prawy brzeg większość swoich oddziałów, pozostawiając pod Górą Puławską 3 pułki i dwie baterie a pod Kazimierzem – 188 pułk piechoty. Przeprawa nie obyła się bez problemów. Niemieckie pociski zatopiły prom pełen wycofujących się na drugi brzeg grenadierów. Pod Puławami najpierw ostrzał niemieckiej artylerii a potem również wezbrana rzeka rzeczywiście uszkodziły nocą konstrukcję mostu i trzeba go było naprawiać (za pomyślne wykonanie tego zadania Szablą św. Jerzego odznaczony został potem dowódca Grenadierskiego Batalionu Saperów, pułkownik Jewgienij Tomiłowski[11]) - z tego też względu, a także z powodu podciągnięcia przez Niemców ciężkiej artylerii oraz zajęcia przez nich doliny pod Bronowicami i Jaroszynem gen. Mrozowski nie zdecydował się pozostawić na lewym brzegu swojej ariergardy i ona również dostała rozkaz do wycofania się. Ok. 4 rano ukończono przeprawę sił głównych i zwinięto most. Tymczasem ok. 6 rano zajmujący pozycje wokół przyczółka mostowego pod Górą Puławską niemieccy gwardziści i Landwehra otrzymali rozkaz do wznowienia ataku. Początkowo szło to dość opornie z uwagi na chwilowy brak wsparcia własnej artylerii oraz gęsty ostrzał z broni ręcznej obrońców, którzy zajmowali dobrze przygotowane pozycje obronne i których dodatkowo wspierała znajdująca się na prawym brzegu artyleria. I tak atakujący na lewym skrzydle niemieckim na pn-zach od Klikawy 5 pp gw. zaległ ok. 150 m od znajdujących się wokół tej miejscowości pozycji rosyjskich, niewiele lepiej szło nacierającym wzdłuż szosy pulawskiej 5 pp gren.gw. oraz 6 pp landw. a także atakującemu na prawym skrzydle przez wzgórze 171 7 pp landw. wspartemu pododdziałami 37 pp landw.. Przełom nastąpił gdy do akcji weszła niemiecka artyleria – do akcji wszedł m.in. 20 Zap.Dyon Art. zajął zakryte pozycje na wzgórzu 171 na pd-zach od Klikawy i wraz z ½ III Dywizjonu 6 Rez. Pułku Art. Pieszej zaczął ostrzeliwać Górę Puławską oraz wrogą artylerię na wschód od Włostowic - oraz karabiny maszynowe, które silnym i miejscami flankującym ogniem przydusiły rosyjskich obrońców przyczółka. Przed godziną 9 Niemcy ruszyli do ostatecznego szturmu, przy czym jako pierwsze sukces odniosły obydwa skrzydła, wymuszając tym samym odwrót w stronę Wisły także rosyjskiego centrum. Obsadzające umocnienia rosyjskie straże tylne nie przejawiały ochoty do walki wręcz i kiedy atak niemieckiej piechoty dotarł na kilkaset metrów przed ich pozycje, Rosjanie w większości opuścili swoje okopy i detonując pozostałe, nietknięte jeszcze fugasy pospiesznie wycofali się do łodzi/barek nad rzeką. Atakujący Niemcy pokonawszy zasieki wdarli się do rosyjskich okopów, gdzie pozostali w nich żołnierze przeciwnika rzucili broń i podnieśli ręce do góry (na samym odcinku 5 pp gw. wzięto do niewoli ok. 300 Rosjan). Reszta uszła w kierunku czekających nad brzegiem Wisły łodzi i przeprawiała się na prawy brzeg – za nimi natychmiast ruszył pościg, który wkrótce zajął Górę Puławską i zalesiony, wysoki brzeg Wisły. Niebawem nad stromym brzegiem pojawiły się też pospiesznie sprowadzone niemieckie lekkie działa, z których otworzono ogień do znajdującego się przy przeciwległym brzegu rzeki parowca transportowego. Nieprzyjacielska artyleria osłaniała odwrót piechoty ożywionym ogniem, ale niemieckiej ciężkiej artylerii udało się zmusić ją czasowo do milczenia. Oprócz tego niemieckie działa rozpoczęły ostrzał znajdujacych się na drugim brzegu zbiorników paliwa, środków przeprawowych, pociski spadły też na same Puławy.

Przed godziną 8 rozpoczęła się również akcja pod Janowcem gdzie ruszył atak 23 BL z zachodu oraz 18 BL, wzmocnionej przez 41 Zapasowy Dyon Art. Polowej i kawalerię, z Trzcianek. 23 Brygada, wzmocniona przez 51 pp Landw. oraz 2 polowe i 2 ciężkie baterie artylerii, składała się wówczas z 7,5 batalionów piechoty, 5 polowych i 2 ciężkich baterii artylerii i szła w dwóch kolumnach na Oblasy. Także wzmocniona 18 BL była w marszu na Oblasy i Wojszyn. Jednak ten wspólny i dobrze pomyślany atak okazał się być jedynie manewrami jako że przeciwnik zdążył już opuścić swoje stanowiska na lewym brzegu Wisły pod Janowcem. Otóż jeszcze nocą na prawy brzeg przeszła artyleria natychmiast rozwijając parasol ochronny nad swoimi jednostkami, a później korpuśna rezerwa, która obsadziła rejon Kazimierza. Ok. 4 rano przeprawę rozpoczęła 41 DP. Również i tutaj zmagano się z podnoszącym się poziomem wody, która zalewała wjazdy na most i podobnie jak i pod Górą Puławską także i tutaj d-ca korpusu nie zdecydował się na pozostawienie ariergardy z uwagi na znaczne siły nieprzyjaciela na lewym brzegu. Odwrót karskiego pułku rozpoczął się ok. południa (nacisk niemieckiej kawalerii na prawej flance) a ostatnie dwie roty przeprawiały się już na pontonach z rozbieranego mostu i pod ogniem nieprzyjacielskiej artylerii. Na lewym brzegu pozostały porzucone w pośpiechu duże ilości uzbrojenia i wyposażenia oraz niepogrzebani zabici.
Po południu 11 października zwycięskie oddziały niemieckie obsadziły lewy brzeg Wisły: początkowo na odcinku od Opatkowic do szosy puławskiej usadowił się batalion fizylierów z 5 pp gw., jednak jeszcze wieczorem tego samego dnia cały odcinek Wisły od Opatkowic aż po Solec przekazano Korpusowi Landwehry, który rozmieścił pododdziały 3 DL na linii Opatkowice-Wojszyn (kolejno 7, 6 i 46 pp landw.) oraz 4 DL od Wojszyna do Solca. Nasze posterunki usadowiły się blisko nasypu wiślanego. Sztab Korpusu Landwehry zakwaterował się w Zwoleniu.
5 pp gw. w dniach 10 i 11 października poniósł następujące straty: 42 zabitych, 68 rannych (8 potem zmarło), w tym 3 oficerów, 9 zaginionych[12]. Straty 3 DL wyniosły ogółem ponad 1300 ludzi, w tym 30 oficerów[13]. D-ca 37 pp Landw., pułkownik Georgi, został ranny. Na jednym z pagórków przed pozycjami rosyjskimi, na którym podczas ataku poniesiono najcięższe straty, swoje miejsce spoczynku w dwóch grobach znaleźli polegli z 5 pp gw. oraz 5 pp gren.gw. Poległych Rosjan pochowano w ich własnych okopach. Straty rosyjskie wyniosły ok. 6000-10000 żołnierzy (materiały archiwalne podają różne wielkości strat), w tym ok. 3000 rannych (KGren.) i od 3000 do 7000 jeńców (odpowiednio dane niemieckie i rosyjskie), przy czym poniósł je głównie KGren. jako że straty XVI Korpusu wyniosły jedynie 12 oficerów i 250 żołnierzy (wg innych danych 9 oficerów i 328 żołnierzy)[14]. Oprócz tego Rosjanie utracili 17 lekkich dział (KGren.) i wiele karabinów maszynowych nie licząc drobniejszego uzbrojenia i rozlicznego wyposażenia zostawionego w okopach bądź porzuconego w trakcie odwrotu.


12-18 października
Kolejne dni na puławskim odcinku Wisły upłynęły spokojnie, nie licząc wzajemnego ostrzału artyleryjskiego i sporadycznej wymiany ognia z broni ręcznej. Rosjanie starali się w ten sposób maksymalnie uprzykrzyć życie przeciwnikom oraz osłonić transport wojsk 5 Armii spod Lublina w kierunku Warszawy, który odbywał się m.in. linią kolejową biegnącą przez Puławy (m.in. 13 października ostrzał rosyjski podpalił zabudowania Kowali, pod którą wykryto niemieckie baterie – oprócz tego były też pod Opatkowicami). Niemcy z kolei przeczuwając gdzie i w jakim celu zmierzają transporty próbowali za wszelką cenę przerwać ruch kolejowy ostrzeliwując wspomnianą linię i rejon Puław oraz Gołębia - nie udało im się jednak całkowicie sparaliżować ruchu kolejowego przez Puławy i z niewielkimi przerwami trwał on nadal. Jedynym sukcesem było to iż wieczorem 11 października kolej pod Puławami została rzeczywiście uszkodzona przez niemiecki ostrzał i mogła zostać przywrócona do użycia dopiero 12-go po południu. Nie powiodły się także próby wysadzenia torów przez niemieckie patrole. Oprócz linii kolejowej Niemcy kierowali ostrzał swojej artylerii na rosyjskie środki przeprawowe - tutaj poszło im znacznie lepiej i zniszczeniu uległy m.in. zacumowane nad brzegiem parowce oraz części mostu pontonowego.
12 października o Puławach było głośno po stronie niemieckiej z uwagi na pomyłkę wykonującego zwiad lotnika. Zauważył on bowiem przeprawiające się na północ od Dęblina oddziały III Korpusu Kaukaskiego jednak omyłkowo miejsce przeprawy określił jako będące na północ od Puław, naprzeciwko Bronowic. Od strony czołowych jednostek nie otrzymano żadnych alarmujących meldunków a wysłany natychmiast na miejsce oficer sztabowy potwierdził nieprawdziwość meldunku. Jednak owa pomyłka miała szersze konsekwencje jako że Meldunek lotnika został bowiem natychmiast dostarczony też do kwatery dowództwa armii w Radomiu i wywołał duże zamieszanie. Meldunek lotnika naturalnie wzbudził w dowództwie 9 Armii poważne obawy i wywołał szereg działań, które zakłóciły bieg pozostałych operacji. Z północy na pomoc Korpusowi Landwehry skierowano jednostki XX Korpusu, od południa samorzutnie ruszyła także 44 BP z XI Korpusu, chociaż ten Korpus do tego czasu podlegał austro-węgierskiej 1 Armii. Nie tylko niemieckie jednostki zostały wysłane „na pomoc” spokojnie pełniącemu swoją straż nad Wisłą korpusowi Woyrscha; przez osobę austriackiego oficera łącznikowego przy dowództwie 9 Armii wysłano do Nowego Sącza telegram z prośbą o wysłanie na pomoc landwehrze austro-węgierskiej 5 DP. Wprawienie w ruch jednostek poszło błyskawicznie, "odkręcanie" pomyłki już niekoniecznie, o czym świadczą wspomnienia gen. Conrada, który jeszcze w 1925 r. pisał w swoim Aus meiner Dienstzeit o "krytycznej sytuacji" w jakiej znalazł się 12 października niemiecki Korpus Landwehry, przeciwstawiający się "z największym wysiłkiem silnym oddziałom rosyjskim przerzuconym pod Nową Aleksandrią"[15].
Jednym z punktów obserwacyjno/obronnych Niemców na lewym brzegu Wisły był dwupiętrowy dwór w Górze Puławskiej (nie zachowany do dzisiejszych czasów), obsadzony przez II Batalion 7 pp Landw. Przed wojną dwór należał do ordynacji Aleksandra Wasiliewicza Reinthala. Wg relacji zapisanej w księdze pułkowej jednej z jednostek niemieckich: “Na wschodnim froncie, od strony Wisły, znajdował się salon z balkonem, front zachodni wychodził na park. Wnętrza zostały już splądrowane przez Rosjan, niemniej jednak znaleźliśmy dojście do salonu, zamkniętego i opieczętowanego urzędowymi pieczęciami, w którym znajdowała się okazała kolekcja obrazów. Był on świadkiem kilku wizyt wyższych szarż. Środa 14 października przyniosła niespodziankę. O godzinie 10 na szosie pojawił się samochód z księciem Joachimem (młodszy syn cesarza Wilhelma II) oraz jego adiutantami, rotmistrzem baronem von Maltzahnem i oficerem Sztabu Generalnego kapitanem von Loeschebrandem, którzy tu wysiedli i przez wąwóz oraz rosyjskie pozycje obronne zostali zaprowadzeni do dworu. Książę był w dobrym nastroju, przyjaźnie rozmawiał z landwerzystami, z balkonu obejrzał panoramę okolicy i pożegnał się z podziękowaniami i uściskiem dłoni. W piątek [16 października], pięknego słonecznego jesiennego dnia, kiedy złote liście spadały z drzew, odwiedził nas we dworze Jego Ekscelencja von Woyrsch wraz ze swoim sztabem. Nasza artyleria zestrzeliła nieprzyjacielski balon na uwięzi pod Puławami”. Natomiast sam gen. Woyrsch tak zrelacjonował ów dzień w swoim dzienniku:
„16 października odwiedziłem posterunki 3 Dywizji Landwehry naprzeciwko Nowej Aleksandrii. Stąd rozciągała się zachwycająca panorama. Głęboko pode mną Wisła, z której granatowych nurtów wynurzały się rozstrzelany parowiec oraz resztki mostu, po drugiej stronie malowniczo położona Nowa Aleksandria, nade mną słoneczne niebo. Nie mogłem się na to napatrzeć, mając wciąż przed oczyma monotonne okolice i ponure dni, które były naszym udziałem w ostatnim czasie.”[16]
W międzyczasie, od 14 października rozpoczęło się luzowanie Korpusu Landwehry nad Wisłą przez jednostki austro-węgierskie, w wyniku czego Woyrsch mógł przesunąć swoje jednostki za lewe skrzydło niemieckiej 9 Armii. W nocy 15/16 października zluzowana została 4 DL i skoncentrowała się pod Zwoleniem; jej śladem podążyła 3 DL. 18 października, około godziny 18 zluzowane zostały jednostki niemieckie obsadzające dwór w Górze Puławskiej (zmieniającym był tu III Batalion 16 LIR z Krakowa). Ostatnie posterunki landwerzystów nad Wisłą opuściły swoje stanowiska nocą 18/19 października - były to znajdujące się najdalej na północ jednostki 7 pp landw., które na pozycjach pod Wysokim Kołem zostały zmienione przez oddziały austriackiego 31 pp.
Tymczasem na prawym brzegu Wisły, w czasie gdy Niemcy cierpliwie pilnowali swojego lewego brzegu, Rosjanie nie próżnowali i już 12 października rozpoczęli wielkie przegrupowania swoich oddziałów, kierując je w rejon planowanej przyszłej ofensywy. Pierwszą decyzją była zmiana 12 października KGren. jednostkami XVI Korpusu, który miał rozszerzyć swój odcinek do Wólki Gołębskiej zajmując dawne pozycje grenadierów jednostkami 41 DP. Jednak z uwagi na rozmiękłe z powodu padających deszczy drogi przegrupowanie opóźniło się i ostatecznie ukończono je dopiero 15 października. Kolejnym etapem przegrupowania miało być zluzowanie jednostek XVI Korpusu przez nadciągające z południowego-wschodu jednostki 9 Armii. Rozpoczęło się ono 15 października na odcinku od Bochotnicy po ujście Iłżanki, gdy znajdujące się tu oddziały 47 DP zostały zmienione przez przybyłe jednostki z 2 DGw, a zakończyło nocą 17/18 października, gdy odcinek Gołąb-Podgórz objął XXV Korpus (do Bochotnicy 3 DGren. idąca przez Końskowolę, na południe od Bochotnicy 70 DRez. idąca przez Uściąż), zmieniając gwardzistów przemieszczonych z kolei jako rezerwa armijna w rejon Kurów-Piotrowice. W rejon koncentracji armii zmierzały także XIV Korpus, który idąc od strony Kraśnika zmierzał w rejon planowanej koncentracji pod Opolem Lubelskim oraz dwie dywizje kawalerii: 1 Dońska Dywizja Kozaków oraz 13 DK w rejonie Chodla.

Przypisy:
5) von Schwarz, op.cit.,
6) Kiełb Zbigniew, Między dwoma brzegami… O historii mostów puławskich w latach 1792-2008, Puławy 2009,
7) von Schwarz, op.cit.,
8) von Stosch Albrecht, Das Königl. Preuss. 5.Garde-Regiment zu Fuss 1897-1918, Berlin 1930,
9) czasopismo Razwiedczik
10) Heye Wilhelm, Die Geschichte des Landwehrkorps im Weltkrieg 1914-1918 t.I-II, Breslau 1935, s.
11) Razwiedczik
12) von Stosch, op.cit.,
13) Heye, op.cit.,
14) Korolkow G.K., Warszawo-Iwangorodskaja opieracija, Moskwa 1923, s. ...; Strategiczeskij oczerk wojny 1914-1918. Czast 2., Moskwa 1923; Warszawsko-Iwangorodskaja opieracija. Sbornik dokumientow Mirowoj Impierialsticzeskoj Wojny na russkom frontie (1914-1917 gg), Moskwa 1938,
15) Heye, op.cit.,
16) Reichert Hans, Der Schwarze Lord. Unter Woyrsch durch Polen und Galizien, Lauban 1925,


sobota, 22 lutego 2020

"I wojna światowa w powiecie puławskim w latach 1914-15" - rozdział 1 i 2. Wstęp i ogólny zarys kampanii 1914 r. w powiecie puławskim.

Rozdział 1
    Niniejsze opracowanie porusza mało dotąd znane zagadnienie jakim jest przebieg działań w czasie I wojny światowej na terenach dzisiejszego powiatu puławskiego. Front Wielkiej Wojny gościł tutaj dwukrotnie: w październiku 1914 r. oraz oraz na przełomie lipca i sierpnia 1915 r. Jesienią 1914 r. w ramach Operacji Warszawsko-Dęblińskiej atakujące na linię Wisły sprzymierzone wojska niemieckie i austro-węgierskie zostały najpierw na niej przez Rosjan powstrzymane a następnie odrzucone na zachód a ciężkie walki toczyły się m.in. na przedpolach Kazimierza Dolnego i Puław. Latem 1915 r., gdy wycofujące się z Lubelszczyzny wojska rosyjskie prowadziły w okolicach Puław po obu stronach Wisły zacięte walki odwrotowe, doszło tutaj do dwóch bitew: pod Markuszowem i Kurowem oraz pod Zagrodami k/Żyrzyna, w których oddziały Sprzymierzonych dwukrotnie przełamywały rosyjskie pozycje obronne.
    Walki na terenie powiatu puławskiego w latach 1914-15, choć pozostają w cieniu innych, bardziej znanych operacji I wojny światowej są jednak bardzo interesujące ze względu na ich dynamikę i realizację ciekawych założeń strategicznych dowództw obydwu stron, a także udział w nich tysięcy naszych rodaków, zarówno w szeregach armii austro-węgierskiej, niemieckiej oraz rosyjskiej jak i w polskich formacjach legionowych.
    Dbając o spójność i przejrzystość opisu toczonych działań w paru przypadkach rozszerzyłem go również o miejscowości leżące tuż poza granicami powiatu puławskiego (np. Wysokie Koło, Bronowice, Łagów, Łaguszów).

Rozdział 2
    28 lipca 1914 r. zapisał się jako początek jednej z najbardziej wyniszczających wojen w dziejach ludzkości - I wojny światowej. Naprzeciwko siebie stanęły dwa wrogie sobie przymierza: Państwa Centralne z Niemcami i Austro-Węgrami na czele oraz Ententa - przymierze Francji, Wielkiej Brytanii i Rosji. Areną zmagań stały się terytoria wielu państw - w tym i obszar dzisiejszej Polski, a jedne z pierwszych ciosów tej wojny spadły na Lubelszczyznę, która leżała wówczas na pograniczu dwóch mocarstw: Austro-Węgier i Rosji. W planach obydwu stron tereny te zajmowały znaczące miejsce - stąd prowadził jeden z kierunków rosyjskiego uderzenia na austriacką Galicję, tędy też Austriacy zamierzali zaatakować znajdujące się pod rosyjskim zaborem ziemie Królestwa Polskiego. Co prawda nie doszło do skutku oczekiwane przez Austriaków współdziałanie ich armii z wojskami niemieckimi, które miało przyczynić się do odcięcia Królestwa Polskiego jednak mimo to zdecydowali się oni na kierunku lubelskim na uderzenie, osłaniając się jednocześnie od wschodu. Po "lubelskiej" stronie granicy koncentrowały się dwie armie rosyjskie: 4 Armia gen. Salzy w rejonie Lublina (korpusy: Grenadierów, XIV, XVI oraz XVIII) oraz 5 Armia gen. Plehwego w okolicach Zamościa (korpusy: V, XVII, XIX oraz XXV). Armie te miały osłaniać strategiczną linię kolejową Dęblin-Lublin-Chełm-Kowel oraz nacierać w kierunku południowym celem współdziałania z armiami rosyjskimi atakującymi w kierunku Lwowa i Przemyśla. Jako pierwsi ruch wykonali jednak Austriacy uderzając 1 Armią gen.Dankla (korpusy: I, V oraz X) w stronę Lublina i 4 Armią gen. Auffenberga (korpusy: II, VI, IX oraz XVII) w kierunku Zamościa.
    W początkowej fazie zmagań jednostki wymienionych wyżej dwóch armii austro-węgierskich w zwycięskim marszu parły na północ w kierunku Lublina pokonując znajdujące się naprzeciwko nich rosyjskie 4 i 5 Armię w bitwach pod Kraśnikiem (23-25 sierpnia 1914 r.) i Komarowem (26 sierpnia-2 września 1914 r.) i docierając na przedpola Lublina. Jednakże już kilka dni później niepomyślny dla Austriaków rozwój wydarzeń we wschodniej Galicji, gdzie natrafili oni na przeważające liczebnie armie rosyjskie i ponieśli porażkę, zmusił ich do zatrzymania swojego natarcia na Lubelszczyźnie, a potem - w obliczu podjętej 4 września kontrofensywy rosyjskiej - do rozpoczęcia stopniowego i odbywającego się wśród ustawicznych walk odwrotu ze zdobytych terenów. Austro-węgierska ofensywa zatrzymała się na wysokości Bełżyc - zaledwie 10 km od południowych granic dzisiejszego powiatu puławskiego. Jego leżący na zachód od Wisły fragment również pozostał nietknięty - w tym rejonie działały grupy osłonowe rosyjskiej kawalerii z Korpusu gen. Nowikowa, której los oszczędził konfrontacji z przybyłym pod koniec sierpnia 1914 r. w rejon Radomia niemieckim Korpusem Landwehry gen. Woyrscha, jako że idący na pomoc Austriakom Niemcy zostali ostatecznie skierowani na południowy-wschód ku przeprawie pod Józefowem. Jednak niewiele brakowało by było inaczej. Niemieccy sztabowcy brali bowiem poważnie pod uwagę forsowanie rzeki pod Puławami (wówczas noszącymi rosyjską nazwę Nowa Aleksandria) bądź Kazimierzem celem uderzenia na tyły Rosjan zmagających się na prawym brzegu z dywizjami Dankla, jednak Austriacy usilnie prosili o interwencję jednostek Woyrscha nie na lewym ale na prawym skrzydle 1 Armii w okolicach Bychawy, stąd też zamysł uderzenia na kierunku puławsko-kazimierskim został w końcowym rozrachunku porzucony. Tak więc na terenie powiatu puławskiego o toczącej się wojnie świadczyły w tym czasie tylko transporty wojsk spieszących na wschód i południe - np. linią kolejową z Dęblina (ówczesnego rosyjskiego Iwangorodu) podążały tędy w rejon walk jednostki XVIII Korpusu gen. barona Kruzensterna. Pod Kraśnikiem walczył też w ramach XIV Korpusu gen. Murdas-Żylińskiego 71 Pułk Piechoty (dalej pp) stacjonujący przed wojną w Puławach. Innym symptomem toczących się działań wojennych było przestawienie się produkcji przemysłowej na tory wojenne – np. kurowscy rzemieślnicy otrzymali stosowne instrukcje i wzorce do produkcji mundurów i obuwia na potrzeby armii. Na wzorcach się rzecz jasna nie skończyło – za nimi podążyły szczegółowe wymagania ilościowe, m.in. kurowskim szewcom narzucono tygodniowy limit produkcji w wysokości 423 par obuwia [1].
    Austriacy wycofali się za San, jednak już niecałe dwa miesiące później, na początku października 1914 r. działania wojenne ponownie zawitały na Lubelszczyznę - tym razem od stronych zachodniej i tym razem objęły swoim zasięgiem również leżący na lewym brzegu Wisły obszar dzisiejszego powiatu puławskiego. Jak do tego doszło? Otóż stało się to w ramach ofensywnych działań armii Państw Centralnych, które w historii I wojny światowej zapisały się pod nazwą Operacji Warszawsko-Dęblińskiej.
    U jej postaw leżał zamiar odciążenia armii austro-węgierskich, które poniósłszy porażkę na Lubelszczyźnie i opuściwszy linię Sanu cofnęły się w kierunku południowo-zachodnim - zamiar ten chciano urzeczywistnić poprzez zajęcie przepraw na Wiśle i uderzenie siłami (ściągniętej ze Śląska) 9 Armii niemieckiej i wspierającej ją 1 Armii austro-węgierskiej z północnego-zachodu na prawe skrzydło armii rosyjskich posuwających się za Austriakami. Z kolei Rosjanie, planując w przyszłości wielką ofensywę w kierunku Poznania i Górnego Śląska, nie mogli sobie pozwolić na utratę w/w przepraw i reagując na zamiary przeciwnika zaczęli przegrupowywać swoje siły i koncentrować znaczne siły wzdłuż linii Wisły ze szczególnym uwzględnieniem okolic Warszawy, skąd zamierzali uderzyć na flankę zaangażowanego nad środkową Wisłą przeciwnika. W okolice Puław i Kazimierza Dolnego przybyły wtedy jednostki KGren. gen. Mrozowskiego oraz XVI Korpusu gen. Kłembowskiego działajace w ramach 4 Armii pod nowym dowództwem gen. Ewerta – grenadierzy obsadzili odcinek od Gołębia po Bochotnicę, dalej na południe pozycje zajęły oddziały XVI Korpusu. Ponieważ Rosjanie zdołali obsadzić rzekę wcześniej niż dotarli do niej Niemcy, ci drudzy zdecydowali się na zmianę swoich planów i uderzenie w kierunku na Warszawę (zdobycie jej mogło przynieść wymierne efekty zarówno na polu militarnym jak i propagandowym) przy jednoczesnym osłonieniu się od wschodu i zablokowaniu Rosjanom możliwości przeprawienia przez Wisłę większych sił w rejonie Puławy - Dęblin - Kozienice. A że dowódcy carscy - chcąc utrzymać na lewym brzegu Wisły przyczółki dogodne do wyprowadzenia w przyszłości większego uderzenia - właśnie to chcieli zrobić, doszło w ten sposób na tym odcinku w dniach 10-11 października do zaciętej bitwy spotkaniowej, która przeszła do historii pod nazwą Pierwszej Bitwy pod Dęblinem. W bezpośrednich okolicach Puław po stronie niemieckiej walczyły należąca do Korpusu Landwehry gen. Woyrscha 3 Dywizja Landwehry (gen. von Koenig) oraz 3 Dywizja Gwardii (gen. Litzmann) ze składu Rezerwowego Korpusu Gwardii gen. Gallwitza mając naprzeciwko siebie przeprawione na lewy brzeg Wisły jednostki rosyjskiego Korpusu Grenadierów, z kolei w okolicach Janowca starły się oddziały niemieckiej 4 Dywizji Landwehry (gen. von Weneger) z desantującym się tam rosyjskimi żołnierzami z XVI Korpusu (szczegółowy opis działań podczas Pierwszej Bitwy Dęblińskiej na terenie powiatu puławskiego: rozdział 2.1.). Dwudniowa bitwa zakończyła się ostetecznie porażką Rosjan, którzy ewakuowali przyczółki mostowe pod Puławami i Kazimierzem rozbierając za sobą mosty na rzece, a w okolicach Dęblina wycofali się na linię zewnętrznych fortyfikacji twierdzy, nie dopuszczając tym samym do zdobycia przez Niemców ani jednej przeprawy na Wiśle. Zadanie zabezpieczenia brzegu w rejonie Opatkowic przypadło jednostkom 3 i 4 Dywizji Landwehry (dalej DL).
    Przez następne dni Rosjanie zdołali znacząco zwiększyć liczebność swoich sił nad środkową Wisłą (m.in. w rejon Puław i Kazimierza Dolnego przybyła 9 Armia gen. Leczyckiego, zmieniając tu przesunięte dalej na północ wojska gen. Ewerta) a ich nacisk w rejonie Warszawy stał się tak silny, że koniecznym stało się natychmiastowe wzmocnienie znajdujacych się tam jednostek niemieckiej 9 Armii. Ponieważ austriackie Naczelne Dowództwo nie zgodziło się na przesunięcie swoich wojsk pod Warszawę (co wiązałoby się z oddaniem ich pod niemieckie dowództwo, a tego Austriacy starali się unikać), Hindenburg zdecydował się wesprzeć grupę warszawską siłami znajdującymi się do tej pory w rejonie Dęblina i Puław, których nad Wisłą mieli zluzować nadciągajacy z południa Austriacy - w rejon Puław austriackie jednostki dotarły 18 października zmieniając na tym odcinku landwerzystów Woyrscha. W obliczu spodziewanej ofensywy rosyjskiej, po wielu perturbacjach dowództwa niemieckie i austro-węgierskie uzgodniły plan, wg którego Sprzymierzeni wycofają się spod Dęblina i Puław robiąc miejsce atakującym Rosjanom, a następnie na skrzydło Rosjan wychodzących z rejonu twierdzy w pościgu za wycofującymi się spod Dęblina w kierunku zachodnim i północno-zachodnim Niemcami uderzy od południa 1 Armia austro-węgierska. Przewidywania co do rosyjskiego ataku były jak najbardziej trafne - w dniu 20 października d-ca Frontu Pd-Zach, gen. Iwanow zamierzał rozpocząć planowane od dłuższego czasu generalne natarcie uderzeniem od Warszawy, do którego miały dołączać stopniowo 4 Armia pod Kozienicami i 9 Armia pod Dęblinem i Puławami. Obustronna realizacja wypracowanych założeń strategicznych doprowadziła w dniach 22-26 października do kolejnej wielkiej bitwy spotkaniowej nazwanej potem Drugą Bitwą pod Dęblinem. Nacierające w stronę Dęblina i Kozienic jednostki austro-węgierskich korpusów: I (gen. Kirchbach) i V (gen. Puhallo), w składzie których znalazły się też Legiony Polskie oraz wspierające je od zachodu jednostki niemieckie natrafiły przed swoim frontem na idące z naprzeciwka jednostki rosyjskich korpusów: XVII (gen. Jakowlew), III Kaukaskiego (gen. Irmanow) oraz załogę twierdzy, które były stopniowo wzmacniane przez przeprawiające się przez Wisłę oddziały Korpusu Gwardii (gen. Biezobrazow). Na prawej flance nacierających Austriaków, w rejonie Puław pojawiły się też niespodziewanie jednostki rosyjskiego XXV Korpusu gen. Ragozy a niedługo potem także XIV Korpusu z zamiarem przeprawienia się tu przez Wisłę i swoimi działaniami wydatnie spowolniły natarcie austriackiego V Korpusu zmuszonego w tej sytuacji do wydzielenia części swoich sił przeciwko zagrożeniu ze strony w/w jednostek rosyjskich. W miarę upływu czasu i przeprawiania się pod Puławami kolejnych oddziałów rosyjskich sytuacja prawoskrzydłowych jednostek Dankla stała się najpierw trudna, potem bardzo trudna a wreszcie krytyczna i - pomimo prób wzmacniania ich oddziałami ściąganymi z pozostałych odcinków - zostały one w końcu pobite i zmuszone do odwrotu (szczegółowy opis działań podczas Drugiej Bitwy Dęblińskiej na terenie powiatu puławskiego: rozdział 2.2.). A że osłabione i zagrożone oskrzydleniem od wschodu północne skrzydło 1 Armii (I Korpus) nie było w tej sytuacji w stanie samo poradzić sobie z przeważającym przeciwnikiem to ostatecznym rezultatem tej krwawej i zaciętej bitwy był zarządzony 26 października ogólny odwrót wojsk austro-węgierskich i niemieckich, które - mimo lokalnych sukcesów w pierwszej fazie bitwy - nie były w stanie pokonać znacznie silniejszego przeciwnika (stosunek sił nad środkową Wisłą w końcowej fazie bitwy wynosił 19 dywizji rosyjskich przeciwko 11 1/2 niemieckich i austro-węgierskich). „To był wielki wstrząs duchowy” - pisał d-ca 1 armii 27 października do żony - „musiałem użyć wszelkich zdroworozsądkowych argumentów by przed samym sobą uzasadnić decyzję o odwrocie. Pomimo wszelkich nacisków ze strony mojego otoczenia miałem chęć wytrwać jeszcze jeden dzień w nadziei iż sytuacja się poprawi, co jednak było nierealne; Niemcy już rozpoczęli odwrót, my musieliśmy pójść w ich ślady…” [2].
    Śmiały manewr na Dęblin wedle którego chciano przepuścić siły wroga przez Wisłę i zanim zdążyłyby one zbudować istotną przewagę - pobić je, nie powiódł się, a decydujący cios Rosjanie wyprowadzili z przyczółka mostowego pod Puławami. Straty 1 Armii wyniosły od 40 000 do 50 000 żołnierzy (w tym 15 000 jeńców) [3]. Rosjanie utracili ok. 12 000 jeńców [4]. Siły Sprzymierzonych wycofały się w kierunku zachodnim i południowo-zachodnim (m.in. w stronę Radomia i rz.Iłżanki) a inicjatywa na Froncie Wschodnim przeszła w ręce Rosjan - pozostanie w nich aż do maja 1915 r.

Przypisy:
[1] Boreczek K.A., Kurów od początku XVIII do połowy XX wieku. Część pierwsza 1700-1918, s. 146
[2] Österreich-Ungarns letzter Krieg 1914-1918. Erster Band, Das Kriegjahr 1914, Wiedeń  1931
[3] von Schwarz Aleksij, Iwangorod w 1914-15 gg. Iz wospomnanij A.W. von Schwarza, komendanta krieposti, Paryż 1969
[4] Österreich-Ungarns..., op.cit.

wtorek, 18 lutego 2020

"I wojna światowa w powiecie puławskim w latach 1914-15" - spis treści.

1. Wstęp
2. Ogólna sytuacja na froncie 1914.
2.1. Pierwsza Bitwa pod Dęblinem w powiecie puławskim
2.2. Druga Bitwa pod Dęblinem w powiecie puławskim
3. Ogólna sytuacja na froncie 1915.
3.1. Bitwa pod Markuszowem i Kurowem 31.07-03.08.1915
3.2. Bitwa pod Zagrodami 07.08.1915
4. "Puławski" odcinek Twierdzy Dęblin w latach 1914-15
5. Cmentarze i mogiły wojenne z okresu I wś na terenie powiatu puławskiego.
6. Zakończenie